[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okrętu rozkaz przyjęcia mnie wraz z towarzyszącymi mi osobami, rząd angielski chciał
zarzucić na mnie sidła, to popełnił zbrodnię wobec własnego honoru i znieważył swą banderę.
Gdyby w istocie miała nastąpić deportacja, daremnie zapewnialiby Anglicy o swej
lojalności, swych prawach i wolności. Gościnność «Bellerofonta» przekreśliłaby po wszystkie
czasy brytyjski honor.
Apeluję do historii. Orzeknie ona, iż wróg, który przez długie czasy z otwartą przyłbicą
walczył z narodem angielskim, teraz dobrowolnie się zjawił, by w nieszczęściu szukać azylu i
ochrony jego ustaw. Jakiż większy dowód poszanowania, jakiż wymowniejszy objaw
zaufania mógł złożyć narodowi angielskiemu? Jakże jednak odpowiedziała Anglia na tę
wielkoduszność? Uczyniła gest, jak gdyby chciała temu wrogowi podać gościnną dłoń, gdy
zaś w dobrej wierze schronił się pod jej opiekę, złożono go w ofierze.
Na pokładzie «Bellerofonta», na morzu.
Napoleon”.
Ten głos protestu nie został wysłuchany. Dnia 7 sierpnia Napoleon musiał opuścić
„Bellerofonta” i przenieść się na pokład okrętu „Northumberland”. Rozkaz ministerialny
opiewał, iż Napoleonowi ma być odebrana szpada. Admirał Keith nie chciał wykonać tego
rozkazu. W poniedziałek 7 sierpnia 1815 r. „Northumberland” podniósł kotwicę, by odpłynąć
na Wyspę Świętej Heleny. Dnia 16 października, w siedemdziesiąt dni po wyjeździe z Anglii
i sto dni po opuszczeniu Francji, wstąpił Napoleon na ową skalistą wysepkę, której nie miał
już opuścić.
Anglia jednak ściągnęła na siebie w całej pełni hańbę swej zdrady. Od 16 października
1815 r. mieli królowie swego Chrystusa, narody zaś swego Judasza.
61
NAPOLEON
NA WYSPIE ŚWIĘTEJ HELENY
Napoleon spędził noc w zajeździe, gdzie czuł się bardzo niedobrze. Nazajutrz o godzinie 6
rano udał się konno w towarzystwie wielkiego marszałka Bertranda i admirała Keitha do
Longwood, do owego domku, który admirał Keith przeznaczył mu na siedzibę. Gdy admirał
odjechał, cesarz pozostał w pawilonie należącym do domku wiejskiego, który stanowił
własność zamieszkałego na wyspie kupca, nazwiskiem Balcombe. Było to prowizoryczne
mieszkanie Napoleona i tu miał pozostać do czasu, gdy Longwood będzie przygotowane na
jego przyjęcie. Napoleon czuł się poprzedniego wieczoru tak niedobrze, że choć pawilon ten
był niemal zupełnie nie umeblowany, nie chciał powrócić do miasta.
Gdy wieczorem Napoleon zamierzał udać się na spoczynek okazało się, że jedyne okno
jego sypialni nie ma ani szyb, ani okiennic, ani firanek. Pan de Las Cases i jego syn
przesłonili okno, jak mogli najlepiej, sami zaś ulokowali się na poddaszu, śpiąc na
materacach. Kamerdynerzy ułożyli się do snu otuleni w płaszcze, na ziemi, pod drzwiami.
Nazajutrz rano Napoleon spożył śniadanie na nie nakrytym stole, bez serwety, jedzenie zaś
składało się z resztek obiadu z poprzedniego dnia.
Stan ten uległ z czasem poprawie. Z „Northumberiandu” zniesiono bieliznę stołową i
srebrną zastawę, dowódca 53 pułku zaś ofiarował namiot, który rozbito w ten sposób, by
stanowił przedłużenie pokoju cesarza. Od tej chwili Napoleon zaczął myśleć o wprowadzeniu
porządku do swych codziennych zajęć.
O godzinie 10 przed południem wzywał pana de Las Cases, by razem z nim spożył
śniadanie. Odbywali półgodzinną rozmowę, po czym pan Las Cases odczytywał na głos to, co
mu poprzedniego dnia podyktował cesarz. Po skończeniu lektury Napoleon przystępował do
dalszego dyktowania, które przeciągało się zazwyczaj do godziny 4 po południu. O czwartej
cesarz ubierał się i opuszczał pokój, by służba mogła go tymczasem doprowadzić do
porządku. Zazwyczaj schodził wówczas do ogrodu, do którego ogromnie był przywiązany, i
gdzie płótnem nakryta altana stanowiła schronienie przed żarem słonecznym. Pod tym to
dachem stale zasiadał; przynoszono mu tu stół i krzesło i dyktował dalej jednemu z otoczenia,
który specjalnie do pracy tej przybywał z miasta. Trwało to do godziny siódmej, czyli do pory
obiadowej. Reszta wieczoru schodziła na lekturze Racine'a lub Moliera, skoro nie można było
dostać żadnego z arcydzieł Corneille'a. Napoleon nazywał to uczęszczaniem na komedię lub
dramat. Wreszcie układał się do snu, w miarę możności najpóźniej. Idąc bowiem zbyt
wcześnie spać, budził się wśród nocy i nie mógł już potem zasnąć.
Doprawdy, który z potępieńców Dantego zechciałby zamienić swą karę na bezsenne noce
Napoleona?
Po upływie kilku dni cesarz czuł się zmęczony i chory. Ponieważ oddano mu do
dyspozycji trzy konie, umówił się z generałem Gourgaudem i Montholonem, iż nazajutrz
urządzą wspólnie wycieczkę konno, w nadziei, że taki spacer dobrze mu zrobi. Tego samego
dnia jednak doszła cesarza wiadomość, iż jeden z oficerów angielskich miał rozkaz
62
niespuszczania go z oka.
Natychmiast więc odesłał konie z powrotem z uwagą, że wszystko cokolwiek się w życiu
robi, opiera się na rozwadze. Jeśli przykrość oglądania swego dozorcy więziennego góruje
nad korzyścią ruchu cielesnego, lepiej jest pozostać w domu.
Natomiast częstą rozrywką cesarza były nocne spacery, trwające niekiedy do godziny 2
nad ranem.
Wreszcie w niedzielę 10 grudnia admirał polecił zawiadomić Napoleona, iż mieszkanie
jego w Longwood jest gotowe. Jeszcze tego samego dnia Napoleon udał się tam konno.
Przedmiotem, który najbardziej uradował go była drewniana wanna, zamówiona przez
admirała u miejscowego stolarza – i to wedle własnoręcznie nakreślonego wzoru, gdyż w
Longwood wanna była sprzętem najzupełniej nieznanym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl