Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okno.
Tuck myślał o broni pozostawionej w szufladzie nocnego stolika i o tym,
że nie zostawił w domku żadnego światła. Wracali w ciemnościach, co nigdy nie
powinno było się zdarzyć. W duchu obiecał sobie, iż to się nie powtórzy, co nie
rozgrzeszało go z obecnej karygodnej bezmyślności. Im bardziej zbliżali się do
domu, tym większe czuł napięcie. Uznał, że Joe pomylił się, sądząc, iż do
ochrony świadka wysyła jednego ze swych najlepszych ludzi.
Nicole była zdumiona, że mężczyzna zatrzymał wóz w stosunkowo dużej
odległości od domu i wyłączył światła. Nim zdążyła o cokolwiek zapytać,
powiedział:
- Zaczekaj tu, póki nie zapalę lampy. To będzie znak, iż wszystko jest w
porządku. Wtedy możesz podjechać.
Dziewczynę przeniknął zimny dreszcz.
- Myślisz, że ktoś tam jest? - spytała, wpatrując się w zarys zabudowań,
ledwie widocznych między drzewami. - Powinniśmy byli zostawić jakieś
światło.
Pewnie. Należało też zabrać ze sobą broń, dodał w myślach Tuck i tylko
zacisnął usta. Być może niepotrzebnie przestraszył Nicole, ale nie mógł nadal
ryzykować, skoro i tak dziś wieczór zachował się nierozważnie.
- 62 -
RS
Uchylił okno i rzekł:
- Kiedy oddalę się, słuchaj uważnie. Gdyby dotarło do ciebie coś
podejrzanego...
- Podejrzanego? Na przykład co? - Serce dziewczyny waliło jak młotem.
- Coś, czego nie powinno tu być słychać. Jeśli tak będzie, włącz silnik i
uciekaj stąd do miasta. Tam zgłoś się na posterunek i poproś, by połączyli cię z
kapitanem Crawfordem z Las Vegas.
- Uciec... i cię zostawić?
- O mnie się nie martw. Zrób dokładnie, co mówię - rzekł Tuck, wysiadł i
cicho zamknął drzwi.
- Mój Boże - jęknęła dziewczyna, obserwując, jak znikał wśród drzew.
Nie podobało się jej to wszystko. Czy to było potrzebne? Czyżby
policjant zauważył coś podejrzanego? Czy ktoś zaczaił się na nich w domku?
Pomyślała, że Tuck ma przy sobie broń, co ją trochę uspokoiło.
Powtórzyła w myślach instrukcje i przesiadła się za kierownicę. Czuła napięcie
w całym ciele, bała się głośniej odetchnąć, by nie zagłuszyć jakiegoś dzwięku z
zewnątrz. Drżąc, wpatrywała się w zarośla, w których zniknął. Przez moment
zwróciła oczy ku jezioru, lecz ciemna toń tylko pogłębiła uczucie osamotnienia.
Okrążył dom i obserwował go przez chwilę z ukrycia. Wokół panował
spokój. Słychać było tylko komary. Wstrzymał oddech i pomyślał, że instynkt
go nie zawodzi, mimo że dotąd zachowywał się nieodpowiedzialnie. Otoczenie
wyglądało bezpiecznie. Wolno ruszył ku domowi. Sprawdził okna i nie znalazł
na nich śladów włamania. Otworzył tylne drzwi, wszedł do środka. Odczekał
kilka sekund, aż wzrok przyzwyczai się do ciemności, i przeszukał dom. Nikogo
nie znalazł, więc zaczął zapalać lampy.
Kiedy dziewczyna zobaczyła światło, napięcie opadło tak gwałtownie, że
zrobiło się jej słabo. Nie zdołała opanować drżenia rąk, gdy włączała silnik.
Jakoś jednak udało się jej doprowadzić samochód na miejsce. Zahamowała
przed wejściem i oparła głowę na kierownicy, próbując się uspokoić.
- 63 -
RS
- Nicole? Dobrze się czujesz? - spytał Tuck, zaglądając do auta.
- A ty?
- Wszystko w porządku - odparł. - Wysiądz - rzekł, podając jej rękę.
Przyjęła pomoc niepewna, czy utrzyma się na nogach.
- Co się stało? Dlaczego uznałeś, że coś nam grozi?
- Wyjaśnię ci w środku - obiecał, prowadząc ją do domu. Dotknąwszy
ramienia dziewczyny, wyczuł, że cała była roztrzęsiona.
W mieszkaniu zobaczył, jak bardzo pobladła. Zaprowadził ją do pokoju, a
ona bez sił opadła na krzesło.
- Przyniosę coś do picia - zaproponował.
Nicole nie miała sił, by się poruszyć. Stres oraz przerażenie zupełnie ją
wyczerpały. Odchyliła głowę i oparła ją o krzesło.
Tuck znalazł w kuchni wino kupione wcześniej w Coeur d'Alene.
%7łałował, że nie wzięli wówczas również brandy, ale podczas zakupów nie
przyszło mu do głowy, iż mogą potrzebować czegoś mocniejszego niż wino.
Ayk brandy postawiłby teraz dziewczynę na nogi. Otworzył butelkę cabernet,
nalał kieliszek i zaniósł do pokoju.
- Wypij.
- Wino? - zdziwiła się.
- Potrzebujesz tego. %7łałuję, że nie kupiliśmy brandy albo whisky.
Nicole nie miała sił, by odmawiać, zresztą wino rzeczywiście mogło
pomóc przezwyciężyć słabość. Mężczyzna pochylił się i patrzył, jak przełykała
alkohol. Ogarnęła go dziwna tkliwość i niepojęte pragnienie, by podejść bliżej,
przytulić ją i zapewnić, że podobna sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy.
Spotkali się wzrokiem.
- Nigdy w życiu tak się nie bałam. Co się właściwie stało? - wyjąkała
słabym głosem.
Tuck za nic w świecie nie chciał przerażać jej jeszcze bardziej, więc
skłamał.
- 64 -
RS
- Nie wiedziałem, że tak się przejmiesz zwyczajną policyjną procedurą,
której przestrzegamy w takich sytuacjach.
- To wszystko było zwyczajne? - zdumiała się Nicole. - Chcesz
powiedzieć, że spędzasz życie na skradaniu się w ciemnościach? Jak możesz
znieść podobną pracę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org