Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spróbowała go zatrzymać.
- Dokąd chcesz jechać i po co? Minęła północ.
- Wiem, która jest godzina. Zostań tutaj i wygaś w domu
światła.
RS
105
Jude była zbyt oszołomiona, by zareagować. Stała
nieruchomo, gdy Chase uruchomił ciężarówkę i z piskiem opon
opuścił ranczo.
- Włącz światła - krzyknęła, lecz ciężarówka pędziła... nie
oświetlona.
- Zwariował - mruknęła Jude.
Jeśli to pożar, czy nie lepiej jechać do sąsiadów i wezwać
pomoc?
Ale Chase nie zachowywał się tak, jakby sądził, że to pożar.
Musiało się stać coś innego, co tak go zaniepokoiło, że wyjechał
natychmiast, a jej kazał pogasić lampy w domu.
W tym momencie uświadomiła sobie znaczenie tych słów i
pobiegła do mieszkania. W sypialni zrzuciła szlafrok, nocną
koszulę, wciągnęła dżinsy, bluzkę i zgasiła światło. W ciągu
trzech minut była przy swoim samochodzie z kluczykami w
ręku.
Na zewnątrz ochłonęła nieco i zaczęła nasłuchiwać warkotu
ciężarówki Chase'a. Potem wsiadła do auta.
Koleiny na pastwisku były głębokie. Wiele ryzykowała, jadąc
tędy swoim eleganckim wozem. Musiało zajść coś okropnego.
Chase albo oszalał, albo to światło miało dla niego specjalne
znaczenie, którego ona nie rozumiała. Jednego była pewna. Ten
człowiek narażał się na niebezpieczeństwo.
Nacisnęła pedał gazu. Nawet z włączonymi światłami jazda
okazała się wyjątkowo trudna, a co dopiero bez świateł.
Chase wyłączył silnik i zjechał ze wzgórza na jałowym biegu.
Wymacał pod siedzeniem trzy pary kajdanek i przytroczył je do
pasa. Po cichu otworzył drzwi, zostawił je otwarte i ruszył
pieszo. Za paskiem miał broń, a w kieszeni zapasowe naboje.
Przez chwilę pomyślał, jak bardzo był niesprawiedliwy wobec
Jude, lecz szybko odsunął od siebie to przeświadczenie i
skoncentrował się na swojej misji. Porozmawia z Jude wówczas,
kiedy to wszystko się skończy. Wtedy zastanowi się, jak jej
wytłumaczyć swoje zachowanie.
RS
106
Na wzgórzu przykucnął za krzakami i poczuł, jak podnosi mu
się poziom adrenaliny we krwi. Na północnym krańcu pasa
startowego stał samochód. Jego światła najwyrazniej miały
ułatwić pilotującemu samolot lądowanie.
Nagle usłyszał muzykę dobiegającą z radia. Ktokolwiek
czekał na ten samolot, nie obawiał się, że zostanie odkryty.
Chase zlustrował otoczenie, ocenił sytuację i doszedł do
wniosku, że na dostawę czeka tylko jeden człowiek. Chyba że
jeszcze ktoś siedział w aucie.
Uznał, że musi podkraść się bliżej, tak, by móc natychmiast
zareagować, jak tylko pojawi się samolot i dojdzie do transakcji.
Człowiek przy samochodzie zachowywał się bardzo swobodnie.
Stał spokojnie, oparty o maskę auta, jakby był najzupełniej
pewien, że ranczo Colterów jest nadal nie zamieszkane.
Jude odetchnęła z ulgą, wypatrzywszy w ciemności
ciężarówkę Chase'a. Jednak w pobliżu nie było nikogo. Szósty
zmysł podpowiedział jej, by poruszać się niepostrzeżenie i
bezszelestnie. Wyłączyła światła, ostrożnie otworzyła drzwi i
wysiadła z auta. Spostrzegła, że Chase nie zatrzasnął drzwi
swojej ciężarówki, więc postąpiła tak samo. Zatrzymała się,
usłyszawszy dobiegające z oddali dzwięki muzyki.
Co tam się dzieje, pomyślała. Była pewna, że Chase
niepotrzebnie przyjechał tu tylko dlatego, że jakieś dzieciaki
wybrały sobie ranczo Colterów na nocny piknik. Ale nie słychać
było żadnych głosów ani śmiechów. Niczego poza cichą
muzyką. Gdzie jest Chase? Zwiatło i zródło muzyki
umiejscowione były za wzgórzem, więc i on pewnie tam
zawędrował.
Jude spojrzała w przestrzeń przed sobą i rozpoznała stare
lądowisko, o którym rozmawiali podczas pamiętnej przejażdżki.
To miejsce i dziwne zachowanie Chase'a zaczęły łączyć się w
jakąś zdumiewającą całość.
Nagle do jej uszu dobiegł warkot lądującego samolotu.
Spojrzała w ciemne niebo i zorientowała się, że samolot leci bez
RS
107
świateł. Zaczęła biec. Z bijącym sercem dostała się na szczyt
wzgórza w chwili, gdy maszyna wynurzała się z ciemności i
dotykała kołami lądowiska.
Motor ucichł niemal natychmiast. Skryta w zaroślach Jude
obserwowała, jak samolot hamuje i niemal bezszelestnie zbliża
się do auta z zapalonymi światłami. Potem wszystko pogrążyło
się w ciemnościach. Przez chwilę panowała cisza, a za moment
rozległ się śmiech. W końcu usłyszała jakieś głosy, gniewne
okrzyki i przekleństwa.
- O Boże! - wyszeptała przekonana, że cokolwiek siedziało,
jej pomocnik był w to zamieszany.
Stała, próbując przebić wzrokiem ciemności. Chciała zawołać
Chase'a, lecz bała się mu przeszkodzić. Potem uświadomiła
sobie, że jej pomocnik wiedział, co robi, jadąc tutaj, choć nic, co
dotyczyło jej rancza, nie powinno go obchodzić. Dreszcz
przebiegł jej plecy. Zrozumiała, że on na to czekał. Ten samolot
z wygaszonymi światłami stanowił właściwy powód, dla
którego Chase zgodził się pracować u niej za nędzne
wynagrodzenie. Teraz było oczywiste, dlaczego został na ranczu
nawet wówczas, gdy wydawało się, że powinien był odejść.
Tylko udawał zainteresowanie jej osobą. Po prostu trafiła mu się
łatwa, chętna kobieta, nic więcej. Na jego usprawiedliwienie
można by rzec, iż próbował wymyślić tę historyjkę z kontuzją
kręgosłupa, by uniknąć... Jude zmusiła się do stawienia czoła
prawdzie. Chase próbował uniknąć zbliżenia.
Ogarnęło ją uczucie ogromnego zawodu. Czegoś podobnego
nie doznała nigdy w życiu. Już chciała wrócić do auta i uciec
stąd jak najszybciej, by Chase nie dowiedział się o jej obecności
na wzgórzu, gdy na lądowisku znowu zabłysły światła. Jude
spojrzała w dół, by zorientować się, co tam się dzieje. Dwaj
ludzie leżeli na trawie twarzami do ziemi. Nad nimi stał Chase z
bronią w ręku.
Dziewczyna z przerażenia zakryła dłonią usta.
RS
108
- Nie - wyszeptała. - Nie rób tego. Cokolwiek się stało, nie
rób tego.
Ale to go nie powstrzymało. Widziała, jak zakładał tamtym
ludziom kajdanki na wykręcone do tyłu ręce i podnosił z ziemi
dwie torby. Jeden z leżących zaczął coś krzyczeć, ale Chase
wrzasnął na niego. Przerażona tym, co zobaczyła, Jude po
prostu wrosła w ziemię. Jej kowboj prowadził teraz skutych
ludzi w kierunku wzniesienia. Jude wpadła w panikę. Nie
wiedziała, co robić, uciec, czy zostać. Zbyt długo się wahała i
Chase w końcu ją zobaczył.
- Jude! - zawołał, a ona z histerycznym krzykiem zaczęła
zbiegać ze wzgórza.
Wydawało się, że minęła wieczność, zanim zziajana i
zapłakana dopadła samochodu. Ujęła kierownicę i z wyciem
silnika, oślepła od łez, ruszyła przed siebie. Dopiero po pewnym
czasie uświadomiła sobie, że jazda bez świateł nie ma już sensu.
Włączyła je i zaczęła myśleć o dotarciu do telefonu, by wezwać
policję.
Powinna jechać na ranczo Sama Sheltona. Co innego można
zrobić? Chase wplątał się w coś potwornego, a ona nie powinna
udawać, iż tego nie zauważyła.
Nagle samochód wpadł w jakąś wyrwę, silnik zazgrzytał i
zgasł. Przerażona Jude gorączkowo starała się włączyć motor.
Bez powodzenia. Zalana łzami, bezskutecznie próbowała
uruchomić auto.
- Zapal, błagam, zapal - krzyczała, rzucając okiem w lusterko
i sprawdzając, czy nie widać w tyle ciężarówki.
Wreszcie poddała się i położyła głowę na kierownicy.
Spróbowała uruchomić samochód po raz ostatni. Nawet nie
drgnął, więc wyskoczyła na zewnątrz i pobiegła na przełaj przez
pastwisko.
Widząc auto Jude na drodze, Chase zatrzymał ciężarówkę i
wysiadł. Dwaj handlarze narkotyków przykuci do podłogi nie
byli na razie grozni. Znacznie bardziej przejmował się Jude niż
RS
109 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org