[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspomnienie ojca.
- Nie tylko mnie - wyjąkała z trudem. - Matka udaje, że w końcu
pogodziła się z jego śmiercią, ale chwilami mam wątpliwości. Ciągle jest czymś
zajęta, ma nas, ale wiem, że czuje się samotna. Niełatwo zapomnieć kogoś, z
kim spędziło się całe życie.
Nagle Nadine uświadomiła sobie, jak bardzo osobista stała się ich
rozmowa.
- 55 -
S
R
- No, dobrze, o mnie już wystarczy - oznajmiła zdecydowanie. - Teraz ty
opowiedz o sobie.
- Myślałem, że dość się już nasłuchałaś o mnie podczas kolacji -
roześmiał się Angelo.
Podawał jej teraz suche talerze, które ustawiała na półce w szafce.
- O twoim domu i rodzinie owszem. O pracy też, ale o sobie właściwie nic
nie mówiłeś.
- A co chcesz wiedzieć?
- Rozmawialiśmy o związkach, o partnerach na całe życie. Wiesz już o
mnie wszystko, więc może teraz ja mogłabym dowiedzieć się czegoś o twoim
życiu prywatnym.
- No cóż, nie jestem żonaty.
- Cieszę się, że to słyszę. Zwłaszcza że podrywasz moje pielęgniarki -
dodała pospiesznie, widząc zdziwienie w jego oczach.
- Nie rozumiem? Z tym podrywaniem... Naprawdę nie rozumiem.
- Oj, chyba rozumiesz. Jestem pewna, że aż za dobrze.
- No, może - roześmiał się. - Ale to zupełnie niewinne. Staram się po
prostu być miły. Lubię kobiety. We Włoszech razem z kolegami...
- Dobrze, dobrze, wyobrażam sobie - przerwała mu. - Ale bądz ostrożny,
proszę cię. Nie złam zbyt wielu serc. Zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnął się, lecz natychmiast spoważniał. - Ale moja
mama ciągle mówi mi, że powinienem się ustatkować, ożenić, mieć rodzinę...
- Na pewno nie miała na myśli jakiejś Angielki.
- Może i nie. - Wzruszył ramionami. - Ale z drugiej strony może i tak.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Z tego, co mówiłeś o swojej rodzinie, odniosłam wrażenie, że chcieliby,
żebyś ożenił się z odpowiednią dziewczyną z włoskiej rodziny.
Angelo zmrużył oczy.
- Być może, ale ja i tak ożenię się, z kim będę chciał.
- 56 -
S
R
W jego oczach pojawiło się coś nowego, coś, czego Nadine nie
potrafiłaby nazwać, coś, co sugerowało siłę charakteru tego mężczyzny, jego
zdecydowanie. I, o dziwo, jej wcześniejsza niechęć do niego rozpłynęła się nie
wiadomo kiedy.
Niedługo potem Angelo poszedł do siebie i Nadine też udała się na górę.
Powitała ją głośna rockowa muzyka. Paul leżał na podłodze, z książką
tuż przy nosie.
Nadine westchnęła, ale powstrzymała się od komentarza. Po kilku
minutach Paul mocno ściszył muzykę i uśmiechnął się.
- Lepiej?
- Dużo - przyznała.
Usiadła na kanapie, podwinęła pod siebie nogi i przyglądała się synowi.
- Jest super, prawda? - rzekł po chwili Paul.
- Co? - spytała Nadine.
Dobrze znała odpowiedz, ale nie chciała, by syn wiedział, że też myśli o
ich nowym sublokatorze.
- No, Angelo. A o kim myślałaś? Moim zdaniem jest naprawdę super.
- On czy jego motor? - spytała Nadine, ale Paul nawet nie zwrócił uwagi
na ironię w jej głosie.
- Jedno i drugie - odparł szczerze. Milczał pózniej przez dłuższą chwilę i
Nadine myślała już, że wrócił do nauki. - To, co opowiadał o Rzymie i swojej
rodzinie, było naprawdę ciekawe - dodał. - Zazwyczaj nudzą mnie takie
opowieści, ale on mówił tak... tak jakoś inaczej. Prawda, mamo?
- Tak, tak. Rzeczywiście.
- Zawsze chciałaś pojechać do Rzymu, co?
- Tak - przyznała. - Ale ani się waż mu o tym mówić.
- Dlaczego? - Uśmiechnął się. - Może kiedy wróci, zaprosi cię do siebie.
- Właśnie tego się obawiam - odparła sucho.
- 57 -
S
R
- Przecież to by było wspaniałe, mamo... Znakomity pomysł. I wiesz, co
myślę?
- Nie, ale pewnie zaraz mi powiesz.
- Myślę, że mu się podobasz.
- Nie bądz śmieszny, Paul - odparła i zabrzmiało to dużo ostrzej, niż
zamierzała.
- A co w tym śmiesznego? Paul był autentycznie zdziwiony.
- Wszystko.
- Ale dlaczego? Podaj choć jeden powód.
- Po pierwsze jest dużo za młody.
- Naprawdę? - zmartwił się Paul. - Nie wpadło mi to do głowy...
- No właśnie. A poza tym nie jest w moim typie, więc możesz w ogóle o
tym zapomnieć.
- Możliwe, ale to nie zmienia faktu, że mu się podobasz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl