Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Są dzieci. - powiedziała Angela. - Chcą podpłynąć bliżej, ale ich mamy im nie
pozwalają. Ich mamy wiedzą, że łódz jest czymś nienaturalnym i nie powinno jej tutaj
być, ale w większości są ciekawe, nie złe czy coś.
Paul spojrzał na Angelę. - Lubisz wymyślać historię z rzeczy, które widzisz wokół? -
Brzmiał przyjaznie, nie próbował być złośliwy.
Angela wpatrywała się w niego poważnie. - Nie wymyślam tych rzeczy. Uh-oh. -
Obróciła się szybko, i dwie sekundy pózniej, inny wieloryb wypłynął
bliżej nas, wyskakując prawie całkowicie z wody a następnie spadając w dół. To wyglądało
tak bardzo zabawnie.
- Popisywał się. - Angela powiedziała do mnie. - Jak nastolatek.
- Czy coś nam umknęło? - Melanie zapytała. - Nie rozumiem.
- Nie jestem po prostu dziwnym małym dzieckiem. - Angela powiedziała do Paula,
jego oczy powiększyły się. - Cóż, w rzeczywistości, myślę że jestem dziwnym małym
dzieckiem, ale nie w sensie jakim myślisz.
- Ja nie myÅ›lÄ™¼ð.- Paul zaczÄ…Å‚, ale Angela potrzÄ…snęła swojÄ… gÅ‚owÄ….
- Moje akta powinny wam powiedzieć - wyjaśniła - Słyszę, o czym ludzie myślą.
Postanowiłam nie wspomnieć, że często również może kontrolować o czym ludzie
myśleli.
Angela poklepała swoją kieszeń z wygraną w pokera z żalem, jakby
uświadamiając sobie, że nie mogłaby znów wyciągnąć tego od załogi.
- Nie tylko ludzie, ale większość zwierząt także. Słyszałam jak wieloryby myślały i
przyszłam na górę zobaczyć je.
Paul i Melanie nie wiedzieli, co powiedzieć.
Przywyknijcie do tego, pomyślałam.
Rozdział 36
Było ciężko zostać na Wendy K., potrzebującej trzech dni do przeniesienia się z Argentyny
do Antarktydy, kiedy mogliśmy przelecieć tą odległość w ciągu pięciu godzin. Zrobiliśmy
parę ładnych, długich lotów kilka razy dziennie.
Powietrze było zimne, ale nie zimniejsze niż było na wysokości 25,000 stóp,
które było znacznie poniżej zera. Odkryliśmy, że zimne powietrze nie
przeszkadza nam tak długo dopóki jesteśmy w ruchu, ale stać na statku było całkiem
nieprzyjemne.
Total przełamał się i zgodził się żeby nosić mały psi płaszcz. Akila nosiła
to jako szczenię. Podczas ustalającej rekordy fali chłodu , gdy było koło 80 stopni
poniżej zera.
-Ziemia ahoj! - Gazik wykrzyknął z odległości pięciuset stóp w powietrzu.
Wskazał w kierunku, gdzie mogłam zobaczyć białą wyspę wystającą z oceanu.
Michael Papa patrzał spod przymrużonych powiek na horyzont. -Powinno
być wkrótce widoczne. - powiedział. - Powietrze jest tutaj tak czyste, że mamy świetną
widoczność.
- Już jest widoczne. - powiedziałam do niego. - Mamy naprawdę dobry wzrok. Jak
jastrzębie.
Skinął, trawiąc to, i znowu widziałam ten wygląd prawie zazdrości, który widziałam
na twarzach wszystkich tych naukowców od czasu do czasu. Nikt nigdy wcześniej
nie był
naprawdę zazdrosny o nasze umiejętności, i to było świetne uczucie. Wersja ptako-
dziecięca bycia kapitanem piłki nożnej lub królową powrotów do domu. Coś jakby.
- Widzę szare, jak skały. - powiedziałam do Michaela. - Myślałam, że wszystko
jest przykryte śniegiem.
- Praktycznie wszystko jest. - powiedział. - Ale wzdłuż wybrzeża i niektórych
wysp
zewnętrznych, są wąskie pasma odkrytego kamienia gdzie lodowiec się oderwał. Także,
teraz
jest tutaj lato, odkąd pory roku są odwrócone, więc rzeczy nie są tak lodowate jak mają
być. - Widzę czerwone budynki.
- Nie widzę jeszcze tych rzeczy, na razie. - Michael powiedział z żalem. - Ale, tak,
budynki
są zazwyczaj jasno czerwone albo jasno zielone, by wyróżniać się jak najbardziej to
możliwe. -Na przykład kiedy jest zamieć.
- Uh-huh. Chociaż tu zamiecie właśnie oznaczają dzikie wiatry rozwiewające śnieg i
lód. Prawie żaden nowy śnieg tutaj nie pada. Prawie nigdy.
- To takie dziwne. - powiedziałam.
- Co jest dziwne? - Kieł zapytał, przez co podskoczyłam. Nie usłyszałam kiedy za mną
podchodził. Jak zwykle. Przez ostatnie dwa dni unikałam go. Cofnęłam się i patrzyłam jak
on i Brigid Dwyer stworzyli kółko wzajemnej adoracji. Nie flirtowała z nim, ale spotykali
się często, i za każdym razem kiedy widziałam
jak ich głowy pochylają się nad ekranem komputera lub mapą, mój żołądek zaciskał
się. Również zęby. I pięści.
- %7łe nie pada tutaj śnieg. - Niezbyt dużo
opadów.
Kieł skinął. - Brigid powiedziała, że powietrze tutaj jest jednym z
najbardziej suchych na ziemi.
- Zgaduję, że będziecie zadowoleni móc zejść ze statku. - powiedział Michael. -
Zatrzymamy sie w kwaterach gościnnych na stacji Lucir. Oni mają turystów tam co
roku.
-Nie wyobrażam sobie, żebyśmy byli wokół grupy innych ludzi. - powiedziałam
powoli. Czułam się prawie  cóż, komfortowo jest mocnym słowem, ale nieco
mniej zdenerwowana, co jest lepsze niż kiedykolwiek było wokół naukowców na
pokładzie Wendy K. Nie chciałam ponownie zaczynać z grupą nowych ludzi. Szczególnie
jeśli chodzi o wybuchową pizze w Waszyngtonie.
-Jest tam dwanaście rodzin, które żyją i pracują tam. - Michael wyjaśnił. - Ogólnie
około czterdzieści osób.
Oczy Kła napotkały moje. Czas by znowu być w pogotowiu.
Rozdział 37
Wiersz
Do Max
Biały to kolor małych króliczków z różowymi nosami
Biały to kolor puszystych chmur stroszących drogę po niebie
Biały to kolor kręconego loda w rożku,
Biały to kolor skrzydeł aniołów i Angeli skrzydeł
Biały to kolor zupełnie nowych skarpetek wyjętych z torebki
Biały to kolor kruchych kartek w ekstrawaganckich hotelach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org