[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjaciół? Czy jest dla niej miejsce w jego sercu?
Kiedy nadeszło lato, kochali się po raz pierwszy - na leśnej polanie, w
morzu leśnych dzwonków, w ciszy przerywanej tylko słodkim trelem kosa, a
potem głosem Angela, w momencie ekstazy szeptającego jej imię.
Chwilę przedtem, kiedy szli polami w kierunku tego lasu, Angelo
poprosił ją o rękę, a potem natychmiast ją pocałował.
- Nie odpowiadaj od razu - rzekł. - Chcę, żebyś była pewna.
A teraz leżeli wyczerpani miłością; nad sobą widzieli bezmiar letniego
nieba, pod sobą czuli miękki mech.
- Kocham siostrę, siostro Hadley - szepnął Angelo, pieszcząc jej piersi.
- Ja też pana kocham, doktorze. - Nadine przytuliła się do niego, bo
ogarnęła ją znów fala pożądania.
Angelo musiał to poczuć, bo spojrzał na nią z uśmiechem i zaczął znów
pieścić całe jej ciało.
- Czyżbyś znów chciał się kochać? - spytała, unosząc brwi.
- A jak myślisz? - Poruszył się, by jej to udowodnić. - Masz jakieś
zastrzeżenia?
- Ależ nie, doktorze, żadnych zastrzeżeń.
- Nie nalegałem, żebyś spieszyła się z odpowiedzią - rzekł, kiedy potem
leżeli zmęczeni i szczęśliwi - ale nie chciałbym czekać za długo, dobrze?
Wsparł się na łokciu i spojrzał jej w oczy.
- Angelo... - Nadine nabrała tchu. - Zanim ci odpowiem, muszę ci coś
wyznać.
- Cokolwiek to będzie, na pewno nie zmieni moich uczuć.
- 123 -
S
R
- Możliwe, ale chcę, żebyś wiedział. Po urodzeniu Paula bardzo
chorowałam, omal nie umarłam. Potem powiedziano mi, że prawdopodobnie
nie będę mogła mieć więcej dzieci.
Kiedy skończyła, przyjrzała się uważnie jego twarzy. Na ułamek sekundy
w jego oczach coś zabłysło, ale tak szybko zniknęło, że Nadine zaczęła
podejrzewać, że być może tego w ogóle tam nie było.
- To nie ma żadnego znaczenia - odparł. - To ciebie kocham, a jeśli nie
jest nam pisane mieć dzieci, to niech tak będzie. Paul jest twoim synem. Może
nie chcieć mnie za ojca, ale na pewno się zaprzyjaznimy.
- A ty, Angelo? Przecież kiedyś zechcesz mieć dzieci.
- Chcę ciebie, Nadine. Jeśli zdarzy się cud i dasz mi dziecko, to
wspaniale. Ale jeśli nie, to żadne nieszczęście. Będziemy szczęśliwi.
- A co na to twoja rodzina?
- Oni też będą szczęśliwi - odparł zdecydowanie. - Pokochają cię,
Nadine. Zobaczysz - dodał i pocałował ją w czubek nosa. - Jak długo będę
musiał czekać? Wkrótce wracam do Rzymu. Powiesz mi, zanim wyjadę?
- Angelo - szepnęła. - Nie będziesz już czekał. Kocham cię i wyjdę za
ciebie.
Jego radosny okrzyk długo odbijał się echem po lesie. Towarzyszył mu
pisk przestraszonych ptaków.
- Chcę, żebyś przyjechała do Rzymu - powiedział, kiedy wracali przez
pola do domu.
- Do Rzymu?
- Tak, chcę, żebyś poznała moją rodzinę i musimy porozmawiać o
przyszłości i o tym, gdzie będziemy mieszkali i pracowali.
Szczęśliwa i radosna, Nadine w ogóle do tej pory nie zastanawiała się
nad takimi przyziemnymi sprawami.
- 124 -
S
R
Praca Angela jest w Rzymie. Jej w Anglii. Jedno z nich będzie musiało
zrezygnować. I jest jeszcze Paul, w przełomowym momencie swej nauki... I
Fiona... Boże, ileż to problemów!
- Jakoś sobie poradzimy - zapewnił ją, kiedy wyznała mu swe obawy. -
Wszystko po kolei. Najpierw musimy powiedzieć Paulowi i Fionie, a potem
zorientujesz się, czy możesz wziąć kilka dni wolnego, żeby przyjechać do
Rzymu.
Jak można się było spodziewać, Fiona była zachwycona nowiną. Paul
też wydawał się zadowolony, ale potem, kiedy zostali sami, Nadine wypytała go
dokładniej, co o tym sądzi.
- Oczywiście, że się cieszę, mamo - odparł. - Angelo to znakomity facet.
Cieszę się, że będziesz miała kogoś, kto będzie się tobą opiekował. Ja nie
zawsze będę pod ręką.
- Wiem - odparła poważnie.
- Poza tym Angelo obiecał, że załatwi mi bilety, żebym mógł pojechać do
Rzymu na Mistrzostwa Europy. Scotty zzielenieje z zazdrości. Wiesz...
Właściwie całkiem mi się podoba, że będę miał włoskiego ojczyma; to
rzadkość. Wielu chłopaków w szkole ma ojczymów, ale żaden nie jest
Włochem.
- I pewnie mało który jezdzi na harleyu - dodała z uśmiechem Nadine.
Czuła ogromną ulgę, że Paul nie ma zastrzeżeń. Gdyby było inaczej,
położyłoby to cień na miłości jej i Angela.
Angelo pierwszy poinformował Seymoura Russella o ich zaręczynach.
Kiedy Seymour pózniej jej gratulował, miała wrażenie, że dostrzega w jego
spojrzeniu lekki smutek.
- Szczęściarz z tego Angela - rzekł. - Szkoda, że nie jestem dwadzieścia
lat młodszy.
- Znam to uczucie - skrzywiła się Nadine. - Czasami patrzę na Angela i
też żałuję, że nie jestem młodsza. Choć o dziesięć lat.
- 125 -
S
R
- Bzdura. Macie przed sobą całe życie. Aha, powiedziałem Angelowi, że
gdyby chciał, zawsze będzie dla niego miejsce w moim zespole.
- To bardzo miłe z twojej strony, Seymour.
- Wcale nie - odparł. - Też mam w tym interes. Fabrielli jest znakomitym
chirurgiem. Cały świat stanie przed nim otworem, będzie mógł wybierać wśród
najlepszych szpitali.
Personel oddziału też był bardzo podekscytowany całą sytuacją.
- Szkoda, że to nie mnie spotkało - westchnęła Lee. - Zawsze chciałam
pojechać do Rzymu, i to w dodatku z Angelem.
- Twoje szczęście, że masz choć Deana Gardinera - zauważyła kwaśno
Ruth.
- Owszem, ale mimo wszystko...
- Tak się cieszę, Nadine - uściskała ją Jayne. - Ale czy to znaczy, że
stracimy cię na zawsze?
- Jeszcze nic nie postanowiliśmy. Po to właśnie jadę do Rzymu.
W nocy przed wyjazdem Angela Nadine przytuliła się do niego z
rozpaczliwym smutkiem.
- Przecież to niedługo - przekonywał ją czule. - Wkrótce znów będziemy
razem.
- Ale też na krótko. Będę musiała wracać, Angelo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl