Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczerze ucieszyła słysząc tę grzeczność.
 Dziękuję  uśmiechnęła się do niego.  Często pan tutaj bywa?
 Tak często, jak to możliwe. Czas wydaje się tutaj płynąć wolniej niż
gdzie indziej. Piękno krajobrazu dobrze działa na stan ducha, spokój na
zdrowie, a wspaniałe potrawy Alice na żołądek. Ale tym razem będzie
jeszcze piękniej  zakończył.
 A to dlaczego?  spytała zaciekawiona.
 Ponieważ nasz śpiący olbrzym jest w świetnym nastroju. Nigdy dotąd
nie widziałem go w tak dobrym humorze  odparł Jordan spoglądając
przez ramię na Roberta.
Jordan i Nina siedzieli blisko siebie i rozmawiali po cichu, żeby nie
zbudzić Roberta. Nina podążyła za wzrokiem Jordana.
Patrząc na wyciągnięte ciało Roberta natychmiast poczuła znowu owo
gorączkowe podniecenie. Na widok jego pełnych zmysłowych warg dreszcz
przebiegł jej po plecach, gdy pomyślała, ile namiętności wargi te wzbudziły
w niej przed kilkoma godzinami. Kiedy spojrzała na jego dłonie, zdawało
jej się, że czuje jeszcze ich delikatny dotyk. Najchętniej zerwałaby się z
miejsca i podbiegła do niego.
 Halo, panno nauczycielko!  przerwał jej myśli Jordan.  Wydaje
mi się, że ma pani coś na haczyku!  zawołał.
Nina odwróciła się gwałtownie. %7łyłka faktycznie była mocno napięta. Z
dużą pomocą Jordana udało jej się wyciągnąć rybę. Z dumą podniosła ją do
góry i spojrzała na nią.
 Na kolację znów będziemy mieli rybę!  zawołała swawolnie. 
Zechciałby pan wrzucić mi ją do wiaderka?
 Nie ma mowy.  Jordan zaśmiał się i pokręcił głową.  Nie może
pani rościć sobie prawa do złapanej ryby, jeśli nie zrobi pani wszystkiego
sama. Musi pani tylko uważać przy zdejmowaniu jej z haczyka, żeby się nie
skaleczyć.
Nina wzdrygnęła się z obrzydzeniem.
 Jordan, niechże pan przyjdzie mi pomóc!  poprosiła.
 Jeśli dłużej będzie pani trzymać w powietrzu biedną rybę, to się udusi
 ostrzegł.
Brzydziła się dotknięcia oślizgłej ryby, lecz wyglądało na to, że nie ma
innego wyboru. Bojazliwie trzymała żyłkę dalej w prawej, starając się
uchwycić rybę drugą ręką. Kiedy jej dotknęła, ryba szarpnęła się tak
gwałtownie, że Nina ze strachu zatoczyła się do tyłu. W tej samej chwili
RS
56
wypuściła wędkę i zderzyła się z Jordanem, który jej śpieszył na pomoc.
Jordan poślizgnął się na mokrej skale i wpadł do wody.
 Wszystko w porządku, Jordan?  krzyknęła zdenerwowana
pochylając się w dół. Zaraz jednak odetchnęła z ulgą i wybuchnęła
śmiechem. Jordan leżał w wodzie i kurczowo trzymał w górze wędkę, na
której w dalszym ciągu trzepotała ryba.
 Szkoda, że nie mam aparatu fotograficznego  zakpiła.
 Zaraz panią wciągnę do wody  odparł z uśmiechem Jordan.  Ja
ratuję pani rybę, a pani się ze mnie śmieje.
Wreszcie ryba znalazła się w wiadrze razem z innymi.
 Strasznie mi przykro, Jordan  rzekła próbując zetrzeć brudną plamę
z jego koszuli.
 Już wiem  odparł.  Próbowała pani się mnie pozbyć.
 Ależ Jordan! Jak może pan coś takiego mówić!
 Tylko żartuję  przyznał.  Ale okazja była naprawdę dobra, nie
uważa pani?  Uniósł lekko brwi i spojrzał w kierunku Roberta.
 Nie wiem, o czym pan mówi  : mruknęła Nina, czując jednocześnie,
jak się rumieni.
Jordan po bratersku objął ją ramieniem. Wskazał samochód i szepnął jej
przy tym na ucho:
 Zawiozę teraz Alice wiaderko z rybami i się przebiorę. Mniej więcej
za godzinę będę z powrotem. Proszę go tymczasem obudzić. Wyobrażam
sobie, że powinien się z tego ucieszyć.
Nina odsunęła się trochę od niego.
 Nie potrzebuję rad... uważam... Zażenowana zaczęła się jąkać. Jordan
spoważniał nagle.
 Proszę się nie denerwować, Nino. Widziałem, jak pani na niego
patrzyła. Teraz znam także powód jego dobrego humoru i wiem, dlaczego
ani razu nie wspomniał jeszcze o interesach.
 Wyciąga pan fałszywe wnioski, Jordan  zaprotestowała. Nie była
zdolna przyznać się przed samą sobą, że Robert się zmienił.
 Proszę mnie wreszcie posłuchać  powiedział.  Uważam, że to
wspaniałe. Robert potrzebuje kogoś takiego jak pani. Czasem niełatwo go
zrozumieć. Jeśli kiedyś będzie pani potrzebować przyjaciela, proszę się
zwracać tylko do mnie.
 Dziękuję, Jordan  odparła Nina i pocałowała go lekko w policzek.
Kiedy odjechał, podeszła do Roberta, który w dalszym ciągu zdawał się
spać. Chłodny cień starego drzewa chronił go przed piekącymi promieniami
słońca. Nina usiadła obok niego, przyglądała się mu i zastanawiała nad
RS
57
słowami Jordana. Wyobrażała sobie, że w stosunku do Roberta
zachowywała się normalnie. A mimo to Jordan odkrył bez trudu, że jest coś
pomiędzy nią i Robertem. Przez jakiś czas mogła sobie wmawiać, że jego
zmienne nastroje nie dotykają jej boleśnie, że najwyżej może być pod
wrażeniem jego przystojnego wyglądu i pocałunków.
Czyżby jej uczucia miały znaczyć coś więcej? Nigdy dotąd bliskość
mężczyzny nie przyprawiała jej o bicie serca, drżenie lub gęsią skórkę.
Nigdy też z takim uczuciem nie reagowała dotąd na żadnego mężczyznę.
Co się ze mną dzieje?  zadawała sobie wciąż pytanie.
Albo była wściekła na niego i się go bała, albo rzucała mu się na szyję
ulegając namiętności, która zawstydzała ją i przerażała.
Mimo że bardzo lubiła Melanię, myślami była przeważnie przy jej ojcu.
Budząc się rano cieszyła się już, że zobaczy go przy śniadaniu, i także
ostatnia, pełna tęsknoty myśl przed zaśnięciem odnosiła się do niego.
Nina wstrzymała oddech i mocno zacisnęła powieki, gdy pierwszy raz w
życiu zadała sobie przerażające i oszałamiające pytanie, czy zakochała się w
tym człowieku...
 Dlaczego nie pojechała pani z Jordanem?  Mrukliwy głos Roberta
wyrwał ją z tych rozmyślań.
 Halo!  Nina uśmiechnęła się.  Ma pan mocny sen!
 Nie tak mocny, jak pani sądzi  odparł ponuro.  Dlaczego jest pani
jeszcze tutaj?  powtórzył pytanie. Spojrzał na nią, jakby irytowała go jej
obecność. Jego niezrozumiałe zachowanie speszyło Ninę i sprawiło jej
przykrość. Znów wytrącił ją z równowagi, a ona nie wiedziała, jaki był sens
jego pytania.  No?  upierał się.  Dlaczego pani nic nie mówi?
 Bo... bo... chciałam porozmawiać z panem o Melanii.
 Ach tak  odparł chłodno i podniósł się.  Ale nie jest to
odpowiedni moment, Nino. Niech pani idzie do swego przyjaciela.
 Robercie... Spojrzała nań bezradnym wzrokiem.  Co pana nagle
ugryzło? Nie rozumiem...
 Za to ja rozumiem, moja urocza damo. Rozumiem nawet bardzo
dobrze.
Nina przełknęła ślinę i zebrała całą swoją odwagę.
 Przed chwilą nie powiedziałam prawdy, Robercie. Nie zostałam tutaj
po to, żeby rozmawiać z panem o Melanii.  Nie odpowiedział, ale
odwrócił się ponownie do niej. Jego wzrok zdawał się przeszywać ją na
wylot.  Ja... ja zostałam po to  ciągnęła zacinając się  żeby być z
panem sam na sam, choć pańska nagła wrogość wytrąciła mnie zupełnie z
równowagi. Co panu zrobiłam?
RS
58 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org