Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najświętszego Sanktuarium Szacha Abd al-Azima niedaleko Teheranu. Miała to być historyczna
pielgrzymka, jak zapowiadał szach, ponieważ natychmiast po niej zamierzał zrzec się swojego
przywileju despoty i ogłosić się  Majestatycznym Zwierzchnikiem Wszystkich Persów . W tym
duchu zezwolił władzom miejskim na rozluznienie kontroli nad obywatelami, zaprzestanie
rejestracji obcych, którzy napływali do karawanserajów, i pozwolenie każdemu na uczestniczenie
w pielgrzymce wraz z szachem.
Uroczystość zaplanowana była na pół do drugiej po południu. Aresz Buntownik, członek
eskorty królewskiej, jechał do Sanktuarium Szacha Abd al-Azima przed kawalkadą. Towarzyszył
mu Lale - Ochmistrz Służby Męskiej - i Koniuszy. Całą drogę z Teheranu do sanktuarium
zablokowali mężczyzni i kobiety - idący albo jadący na mułach i osłach - którzy wybrali się tam
tylko po to, żeby ujrzeć szacha. Samo miasto było tak zatłoczone, że Aresz nie mógł znalezć
miejsca, by zostawić konia. Sanktuarium pękało wprost od pielgrzymów pragnących odwiedzić
świętego męża, zanim przybędzie ich król.
Aresz Buntownik zostawił konia Koniuszemu i poszedł dołączyć do grupy powitalnej. Przed
sanktuarium stali w ordynku eunuchowie ubrani w swoje najbardziej kolorowe i ozdobne stroje.
Za nimi ustawiono pułk królewskiego wojska, a najbliżej sanktuarium szereg młodych kozaków.
Punktualnie o pół do drugiej przygalopował goniec, który poinformował dowódcę kozaków,
że kawalkada Jego Królewskiej Mości nadjeżdża. Dowódca wysłał Aresza i jeszcze jednego
młodzieńca, żeby opróżnili sanktuarium z pielgrzymów.
Po wypełnieniu tego zadania Aresz wrócił i zajął miejsce w powitalnym ordynku. Ujrzał
kawalkadę szacha.
Na przedzie jechał tuzin wojowników, za nimi dwunastu eunuchów na arabskich rumakach z
malowanymi siodłami i złotą lub srebrną uprzężą.
Potem zjawił się pojedynczy jezdziec na białym koniu i krzyknął:  Cofnąć się! Jego rumak
tańczył i stawał dęba.  Cofnąć się i uważać!
Następnie podążała para białych koni - nakrytych haftowanymi złotem czaprakami, z uprzężą
wysadzaną drogimi kamieniami i wysokimi egretami z czerwonych piór. Konie stąpały wolno,
prowadząc drugą parę, potem trzecią. Za nimi pojawiła się królewska kareta.
Woznice szacha mieli szkarłatne stroje ze złotymi frędzlami zwisającymi z ramion i
nadgarstków. Kareta była złota i wybita szkarłatnym aksamitem. Strażnicy kroczący po jej
bokach mieli szkarłatne korony, białe pumpy i czerwone pantofle.
Królewski orszak zamykało pięciuset jezdzców.
Przed sanktuarium pierwszy minister szacha, Atabek Amin as-Sultan, pobiegł do przodu,
żeby otworzyć drzwiczki karety. Dwaj wysocy dostojnicy podali dłonie Jego Królewskiej Mości,
pomagając mu wysiąść. Aresz Buntownik usłyszał, jak tłum westchnął i jęknął z podniecenia,
ujrzawszy na własne oczy szacha.
Szach Naser ad-Din był tęgim mężczyzną o okrągłym obliczu, wyniosłym spojrzeniu i
potężnym wąsie. Miał na sobie kaftan z szarego i pomarańczowego brokatu z kołnierzem w
zachodnim stylu i czarny krawat oraz białą koszulę, szkarłatną szarfę, skórzany pas wysadzany
olbrzymimi diamentami, czarne spodnie i oficerki. Jego karakułową czapę, przechyloną na bok,
ozdabiał pojedynczy diament wielkości jajka. Mimo upalnego lata włożył długi płaszcz podbity
rosyjskimi sobolami.
Pozdrowił premiera i odkłonił się dostojnikom, po czym odwrócił się w stronę sanktuarium.
- Idziemy - rozkazał i pierwszy minister szybko go tam poprowadził. Towarzyszyła im
jedynie straż królewska, Aresz Buntownik i drugi młody kozak.
Sanktuarium Szacha Abd al-Azima było małe, ciemne i pełne ech. W wąskich, dusznych
korytarzach utrzymywał się skwar i przy każdym kroku podnosił kurz. Zwięty człowiek
pochowany został w małym pomieszczeniu z niskim sufitem. Szach przeszedł przez sanktuarium,
podszedł do mauzoleum i dotknął czołem srebrnej barierki okalającej grób. Odmawiał półgłosem
modlitwę. Naraz Aresz Buntownik rozejrzawszy się zobaczył, że zbliża się jakiś nieznajomy.
Był to mężczyzna o bladym obliczu i pewnej ręce. Podszedł do Aresza i wyjął list, dając do
zrozumienia, że chciałby go wręczyć szachowi. Atabek Amin as-Sultan próbował się wtrącić -
wziąć list od tego człowieka, doręczyć Jego Królewskiej Mości i nie pozwolić nieznajomemu
podejść zbyt blisko. Naser ad-Din odesłał go ruchem ręki; był we wspaniałomyślnym nastroju i
chciał sam przyjąć swojego poddanego. Mężczyzna podszedł do szacha. Zamiast listu wyciągnął
broń. Aresz Buntownik usłyszał, jak świat eksploduje.
W tumulcie i panice, które zapanowały po strzelaninie, Aresz zobaczył, że Naser ad-Din leży
na ziemi, a jego podbity sobolami płaszcz zbryzgany jest krwią. Dowódca kozaków i straż
królewska rzucili się na napastnika, odebrali mu broń i związali ręce. Mężczyzna nie opierał się
ani przez moment. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org