[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaczęła mówić o małżeństwie, dzieciach, starzeniu się razem, a mnie zimny
pot oblewał na samą myśl o tym. Sądzę, że znasz to uczucie.
Zabawne, pomyślał Dan, że on i Melanie nie rozmawiali o przyszłości.
Poza jedynym znamiennym epizodem nigdy poważnie nie dyskutowali o
założeniu rodziny. Może w podświadomości mieli zakodowane, że to nie
jest zobowiązanie na całe życie.
- Wyobrażam sobie, że w końcu Lindsey pogodzi się z waszym
rozstaniem - kontynuował Cameron. - Pewnego dnia uświadomi sobie, że to
nie była jej wina, że jej nie pokochałeś. Po prostu nie była w twoim typie.
Tak samo jak Amber nie była w moim.
- Cam, wszystko pokręciłeś.
Cameron uniósł brew.
- Nie spodziewasz się chyba, że uwierzę, że to Lindsey zmieniła zdanie
i cię rzuciła.
- No nie. - Przynajmniej jeszcze nie, dodał w myśli.
- Tak przypuszczałem. Lindsey jest rozsądna i zrównoważona.
Zauważyłem to niemal natychmiast gdy ją poznałem. Ponieważ jest drobna,
miła i żywa, niektórzy jej nie doceniają. Ale to kobieta, która wie, czego
chce, i nie zmienia zdania, bo taki ma właśnie kaprys.
- Ciągle jest młoda.
- Dwadzieścia sześć lat? Już nie jest dzieckiem.
Ponieważ ryby nie brały, zamyślony Dan przegapił pierwszą, która o
mało nie dała się złapać.
- Dan, nie zadręczaj się - doradził Cameron serdecznym tonem. - Jak
powiedziałeś, ona jest młoda. W końcu przeboleje rozstanie. Amber ułożyła
sobie życie beze mnie, chociaż ona nie przeżywała tego tak ciężko jak
186
RS
Lindsey. Miała tendencję do idealizowania wszystkiego, łącznie ze mną.
Próbowała uwierzyć, że jestem kimś innym niż w rzeczywistości. Nie
można tego samego powiedzieć o Lindsey. Ona oczywiście zna twoje wady,
ale musi wiedzieć, że one nie osłabiają twojej siły.
Dan zdawał sobie sprawę, że Lindsey doskonale znała jego słabości.
Tyle razy nazwała go upartym, niechętnym do współpracy, despotycznym
pracoholikiem, że te słowa ciągle brzęczały mu w głowie.
Nie idealizowała go. Jednak zdecydowała, że chce go mimo wszystko.
Cameron zarzucił wędkę w miejscu, gdzie, jak sądził, będzie więcej
ryb.
- Miałem niebywałe szczęście, że spotkałem Serenę. Naprawdę nie
sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek znajdę kogoś, kogo tak pokocham.
Amber była wspaniałą kobietą, ale nie dla mnie. Jestem pewien, że podobnie
myślisz o Lindsey. Wiem dokładnie, co czujesz. Mam nadzieję, że to ci
pomoże.
-Cam?
-Tak?
- Zamknij się.
- Za dużo gadam?
- Właśnie.
Cameron szarpnął wędkę, kiedy poczuł, że ryba połknęła haczyk.
- Nigdy nie byłem dobrym powiernikiem, ale jestem dobrym
wędkarzem - powiedział, wyciągając dorodną rybę:
- Tak naprawdę to wydaje mi się, że nie doceniasz niektórych swoich
talentów, natomiast przeceniasz inne - odrzekł Dan, żartobliwie naśladując
teksański akcent przyjaciela.
- Ale dałeś mi do myślenia! - Cameron uśmiechnął się szeroko.
187
RS
Zanim Dan zdążył odpowiedzieć, ryba połknęła jego przynętę.
Skoncentrował się na wędce. Wiedział, że będzie długo rozmyślał o tym, co
powiedział Cameron.
Lindsey zawsze lubiła obserwować nadejście wiosny w Ozarks.
Pofałdowane wzgórza na horyzoncie wyglądały jak namalowane
seledynowymi akwarelami. Różowo-białe derenie rozsiane były w pejzażu,
podczas gdy puszyste białe chmury przepływały leniwie przez
jaskrawoniebieskie niebo. Lśniąca woda jeziora chlupotała przy
kamienistym brzegu, na którym stała Lindsey, a pachnąca kwiatami bryza
owiewała jej policzki i bawiła się włosami.
Zatrzymała się w domku rybackim, który przycupnął na brzegu
malowniczego górskiego jeziora. Domek należał do Buda, wujka Rileya, i to
właśnie Riley proponował tam Lindsey kilkutygodniowy pobyt. Zarówno
Bud, jak i Riley nalegali, żeby Lindsey wzięła urlop, bo to przepracowanie i
wyczerpanie są powodem jej złego samopoczucia.
Nie wyprowadzając ich z błędu, z wdzięcznością przyjęła propozycję.
Gdyby miała talent malarski, próbowałaby odtworzyć naturę na
płótnie. Z braku odpowiednich umiejętności postanowiła wszystko
zachować w pamięci. Gdyby w przyszłości rozpaczliwie potrzebowała
pociechy, mogłaby rozmyślać o tym miejscu i czasie, w nadziei, że to jej
przyniesie ukojenie.
Szczelniej otuliła się dżinsową kurtką, a ręce głębiej wcisnęła w
kieszenie. Bryza nie była specjalnie zimna, a jednak poczuła dreszcze. Tak
naprawdę czuła chłód od czasu, kiedy Dan zarzucił jej, że jest nim
zauroczona.
Jak to możliwe, że znał ją tak dobrze, a jednocześnie był taki ślepy?
188
RS
Słowa, które wypowiedziała, wychodząc z jego przyczepy, odbijały się
echem w jej głowie. Dziękuję ci. Nareszcie mogę szczerze powiedzieć, że
mam cię z głowy".
Co za kłamstwo! Czysta fanfaronada. Nigdy tak naprawdę o nim nie
zapomni. Ale jakoś przetrwa. Wystawi dom na sprzedaż, znajdzie pracę w
dużym mieście i rozpocznie nowe życie. Tak jak planowała, zanim popełniła
błąd, wierząc, że Dan ją pokocha.
Odwróciła się w stronę domku, aby stanąć twarzą w twarz właśnie z
Danem.
189
RS
Rozdział 15
Dan wyglądał niemal złowrogo. Stał na kamienistej ścieżce i patrzył
gniewnie na Lindsey. Zastanawiała się, dlaczego zadał sobie tyle trudu, aby
ją odnalezć.
- Co tu robisz?
Prawdopodobnie nie oczekiwał, że rzuci mu się w ramiona, wyglądał
jednak na trochę zaskoczonego szorstkim powitaniem.
- Za diabła nie mogłem cię znalezć - burknął, nie odpowiadając na jej
pytanie. - Mogłabyś komuś powiedzieć, gdzie się wybierasz.
- Riley wiedział.
- Powiedział, że potrzebujesz samotności. A gdyby twój brat chciał się
z tobą skontaktować?
- Wzięłam z sobą laptopa. Czasem sprawdzam e-maile. B. J. wie, jak
mnie złapać. Jak mnie znalazłeś?
- Marjorie się nade mną zlitowała i zdobyła informację od Rileya. Nie
mógł jej odmówić, oczywiście.
Wcisnęła ręce głębiej w kieszenie kurtki i wytrzymała jego spojrzenie.
- W dalszym ciągu mi nie powiedziałeś, dlaczego tu jesteś.
Obejrzał się za siebie, na skromny domek widoczny przez gałęzie
drzew.
- Czy nie możemy wejść do środka, żeby napić się kawy i pogadać?
Domek był mały i przytulny, zapraszał miłym oświetleniem.
- Ja raczej zostanę tutaj.
- Wyglądasz na zziębniętą.
-Wewnątrz nie jest cieplej. Co chcesz mi powiedzieć?
Badawczo przyjrzał się jej twarzy, zanim stwierdził.
190
RS
- Nie okazujesz wielkiego entuzjazmu.
- Spodziewasz się, że spąsowieję i będę chichotać jak głupiutka
nastolatka, za jaką mnie uważasz?
Czekała, aż zarzuci jej, że postępuje nie fair. Może rzeczywiście tak
było, ale czuła ogromną potrzebę, aby się odgryzć za to, co ją z jego strony
spotkało.
Dan nie zrobił tego. Wziął głęboki wdech, przeszedł koło Lindsey i
zatrzymał się nad brzegiem wody. Spoglądając na góry w oddali,
powiedział:
- Ciągle jesteś na mnie wściekła, co?
To była typowa męska odzywka. Lindsey mogła jedynie wpatrywać
się w jego plecy z irytacją.
- Tak - powiedziała w końcu. - Nadal jestem wściekła.
- Zraniłem twoje uczucia.
Kamień wielkości pięści leżał koło jej stopy obutej w tenisówkę.
Zastanawiała się, czy go nie podnieść i nie rzucić w niego, tak dla własnej
przyjemności. Ale ponieważ nie była agresywna, zadowoliła się słowami:
- Złamałeś mi serce.
- Nie chciałem złamać ci serca. Próbowałem uchronić swoje.
- No nie - mruknęła.
Czy on teraz będzie próbował ją przekonać, że naprawdę mu na niej
zależy? Po tym wszystkim, co jej powiedział pamiętnego wieczoru?!
- Lindsey...
Potrząsnęła gwałtownie głową.
- Czy mamy przez to przechodzić jeszcze raz? Czy nie wyjaśniliśmy
sobie wszystkiego wtedy u ciebie w domu?
191
RS
- Nie. Zostało parę spraw. Melanie zraniła moje ego. Upokorzyła mnie.
Doprowadziła mnie do wściekłości, ale nie złamała mi serca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl