Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ze wskazówkami teściowej. Doszła jednak tylko do
drzwi, nie odważyła się przejść za próg. Connor
z matką stali przy łóżku, prawie zagubieni w cieniu.
KtoÅ› zaciÄ…gnÄ…Å‚ zasÅ‚ony, pomyÅ›laÅ‚a Maggie i zdecydo­
wała, że nie będzie przeszkadzać w tej osobistej chwili
żalu. Po cichu odeszła od drzwi i dołączyła do Caroline.
Poszli na górę wszyscy razem, kiedy dojechali
Jacąuie i Richard. Maggie poczuła się wtedy jedną
z wielu twarzy w tłumku. Wiedziała, że nie ma teraz
czasu na prywatne sprawy jej i Connora. Spotkała się
tu rodzina, ona zaś nie byłą w tej chwili nikim więcej,
122 KLUCZ DO MIAOZCI
jak członkiem klanu Lewisów. Przypomniała sobie
obietnicę Connora, że czeka ich rozmowa o przyszłości,
i pomyślała z nadzieją, iż może nastąpi wkrótce.
Następny tydzień był dla Maggie trudny. Widywała
Connora często - w domu, w zakładzie pogrzebowym,
na samym pogrzebie i spotkaniu dla przyjaciół i rodziny,
które odbyło się po nabożeństwie żałobnym w kolejną
niedzielę. Nie miała jednak okazji porozmawiać z nim
na osobności ani dowiedzieć się, jak sobie radzi.
Znosiła to ciężko.
Jedyną chwilę prywatności wyrwali dla siebie
w połowie spotkania u Blake'ów, po nabożeństwie
żałobnym. Maggie krążyła po pokoju od znajomego
do znajomego, nie spuszczajÄ…c oka z Jordana i jego
młodych kuzynów, na wypadek gdyby zapomnieli
o powadze sytuacji i zbyt hałaśliwie świętowali
odnowienie kontaktów. Zatrzymała się koło stołu
z ponczem i napojami orzezwiającymi, idąc napełnić
szklankę, i nagle zorientowała się, że stoi nie dalej niż
dwa metry od Connora i jeszcze jednego mężczyzny,
którego nie rozpoznała. Po wyglądzie zaliczyła go do
ludzi interesu.
- To dobra nowina, K.C. - mówił mężczyzna.
Maggie dostrzegła, że Connor lekko się skrzywił na
dzwięk przezwiska używanego przez rodzinę. - Już
się nawet zastanawialiśmy, czy Triple I w ogóle
zamierza dołączyć do reszty i znalezć się w dwudziestym
wieku.
- Wcześniej czy pózniej musiałoby chyba do tego
dojść. - Connor uśmiechnął się.
- Szkoda, że twój ojciec nie widział spraw w ten
sposób. Słyszałem, że przecierasz szlaki dla nowych
ludzi i raczej nie tracisz czasu.
- Zawsze lubiłem pośpiech. Oczywiście, nie przyjąłem
jeszcze nikogo. Na to muszę mieć zgodę zarządu. Ale
KLUCZ DO MIAOZCI
123
przez ostatnie kilka dni prowadziłem intensywne
poszukiwania.
- No to wszystkiego dobrego. Daj mi znać, kiedy
będziesz gotów do przyspieszenia.
- Dziękuję i na pewno nie zapomnę. A tymczasem
zachowaj naszÄ… rozmowÄ™ dla siebie.
- Myślę, że znajdziesz duże poparcie.
- Ale i silnÄ… opozycjÄ™ - przez moment na twarzy
Connora zagościł dawny uśmieszek.
Biznesmen odszedł i Maggie znalazła się tak blisko
Connora, jak w ostatnich dniach jej się nie zdarzało.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, potem
Connor rzucił szybkie spojrzenie przez ramię, jakby
ktoś ich ścigał:
- Jeżeli się pospieszymy, wyjdziemy do kuchni nie
zauważeni - powiedział.
W kuchni panował taki sam rozgardiasz, jak w reszcie
domu. Służący i wynajęci kelnerzy dbali o to, by nie
zabrakło jedzenia i napojów. Connor i Maggie znalezli
jednak stosunkowo spokojny kąt w spiżarni. Maggie
uśmiechnęła się, widząc, jak Connor opiera się o ławę
i bierze głęboki oddech, niczym tonący, który
wypłynąwszy zachłystuje się powietrzem.
- Musisz być wykoÅ„czony - powiedziaÅ‚a współ­
czujÄ…co.
- Niemal kompletnie - przyznał. - Nie myślałem,
że jestem w stanie nosić garnitur przez tyle godzin
z rzędu.
- Jeśli chcesz, możesz rozluznić krawat. Zachowam
to w tajemnicy - nabrała nieco otuchy, widząc, że
znany uśmieszek Connora powraca, tym razem
zabarwiony czymś więcej niż zwykle.
- Lepiej nie - odparł. - Pokusa mogłaby się okazać
za silna, a jeszcze przez parę godzin muszę uchodzić
za osobÄ™ godnÄ… szacunku.
- Ale mam nadzieję, że potem pozwolisz sobie na
124 KLUCZ DO MIAOZCI
chwilę wypoczynku. Cała wasza rodzina miała ciężki
dzień.
- Istotnie, ale niestety chyba nie starczy mi czasu
na wypoczynek.
- Dlaczego?
Przetarł oczy i resztka uśmiechu znikła.
- To długa historia - odparł. - W dodatku częściowo
dotyczy ciebie. Nie chcę jednak teraz wchodzić
w szczegóły. Czy będziesz jutro w domu, gdybym
akurat tamtędy przejeżdżał?
- Mam czas do trzeciej, kiedy przyjdÄ… opiekunki
do dzieci. Sądząc po zapowiedzi, chcesz mówić
o poważnych sprawach. Czy to się wiąże z Triple I?
- Tak. - Do tej pory wzmianki o rodzinnej firmie
irytowały Connora. Tym razem zareagował ożywieniem.
Co go tak odmieniło?
Nie miała jednak innego wyjścia, jak cierpliwie
czekać na odpowiedzi i następny kontakt z Connorem,
bo właśnie nakryła ich służąca, Cindy. Wypłoszyła
ich z kryjówki, przepraszając i wyjaśniając, że potrzebuje
szklanek z najwyższej półki.
Wyszli przez kuchnię do jeszcze bardziej zatłoczonej
jadalni.
- Przyjdz jutro po trzeciej - wymruczała, znów
ściskając jego rękę. - Będzie więcej spokoju.
- Będzie mniejszy tłok - odparł szeptem. - Nie
jestem pewien, czy akurat spokoju szukamy.
Następnego dnia dzwonek odezwał się dokładnie
minutę po trzeciej. Maggie uśmiechnęła się i poszła
otworzyć drzwi.
- WÅ‚aÅ›nie przed chwilÄ… przyszÅ‚y opiekunki - po­
wiedziała.
- Wiem. Czekałem na podjezdzie, aż się pokażą.
- Gdybym wiedziała, że jesteś, zaprosiłabym cię
do środka.
KLUCZ DO MIAOZCI
125
- Prawdę mówiąc, cieszę się, że mogłem posiedzieć
czekając - stwierdził z twarzą ukrytą w jej włosach.
- Ostatnio ziemia kręciła się trochę za szybko. I bardzo
brakowało mi tego.
 To" okazało się pocałunkiem, który odebrał Maggie
dech. Poczuła, jak topnieje w objęciach Connora,
świadoma każdego punktu, w którym stykają się ich
ciała. Znajomy zapach oszołomił
jÄ… jak najsubtelniejsze perfumy.
Maggie drgnęła, zbliżając się do niego o ułamek
centymetra. Wiedziała, jak jej pożąda, czuła nacisk
muskularnego ciała.
- Biorąc pod uwagę, że są jeszcze tutaj małoletnie
opiekunki do dzieci, a Jordan ma przyjść za niecałą
godzinę, sądzę, że powinniśmy zacząć od interesów.
Tylko nie myśl, że nie kusi mnie drugie rozwiązanie.
- W porządku - ruszył za nią do salonu.
Maggie szerzej rozsunęła firanki, chcąc wpuścić
więcej promieni wiosennego słońca, i wtedy jej wzrok
przyciągnął lśniący mercedes na podjezdzie.
- To twój? - spytała zaskoczona. - Co się stało
z furgonem?
- Kończę ze ślusarstwem - oznajmił obojętnie.
- mam już chętnego, który wezmie również furgon
i narzędzia. Uznałem więc za rozsądne kupno nowego
środka transportu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org