Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet kilku minut spóznienia! Nie wiesz, dokąd poszli?  rzuciła do Tiffany.
 Wrócili do motelu.  Speszona dziewczynka odgarnęła włosy z czoła. 
Mówili, że muszą się spakować i wyjechać jak najprędzej.
 Spakować się?!  Belle jednym skokiem znalazła się przy drzwiach. 
Mam tego dość! Nie uda się im tak łatwo pozbawić mnie tego, co mi się
należy.
Wypadła na dwór i pognała na parking.
 Belle!  Dirk pobiegł za nią.  Co ty robisz, do diabła?
 Może ci się wydaje, że przejechałam taki szmat drogi po to, żeby ci
wymuskani korporacyjni gogusie cieszyli się swoim fartem? Nigdy. Byłam
tutaj dwie minuty po ósmej. Dwie minuty!  Chwyciła za siodło i, niewiele
myśląc, wsadziła w strzemię stopę obutą w różowy sandałek.
 Belle! Zostaw tego konia!  zawołał Dirk.
 Wiem, jak na skróty dojechać do motelu  odkrzyknęła i dzgnęła
konia piętami.  Naprzód!
Maleńka ruszyła galopem i zniknęła za zakrętem razem z szaloną
amazonką.
 O rany!  odezwał się dziewczęcy głosik tuż za plecami Dirka.  Nie
wiedziałam, że ona tak wspaniale jezdzi konno.
 Ja też nie  mruknął bardziej do siebie niż do dwójki dzieci, które
patrzyły z zachwytem w ślad za znikającą Belle.  Czy możecie mi
powiedzieć, gdzie jest ten motel?
 Kilka kilometrów stąd.  Tiffany wyciągniętym palcem pokazała
kierunek.  Widać go z tamtej drogi.
124
RS
Dirk rozejrzał się dookoła.
 Czyj to samochód?  machnął ręką w kierunku starego chevroleta.
 Pana Shavera, tego starego pier...  zdążył powiedzieć Cory, zanim
Tiffany zatkała mu usta.
 Pana Shavera.  Tiffany zamrugała szybko oczami.  Pewnego...
starego zrzędy, który mieszka tuż obok.
Dirk podbiegł do samochodu i otworzył drzwiczki. Uśmiechnął się
szeroko, kiedy zobaczył kluczyki dyndające w stacyjce. Wskoczył do środka,
zapalił silnik i ruszył, nie zastanawiając się ani chwili. Kiedy mijał dzieci,
opuścił szybę.
 Powiedzcie staremu zrzędzie, że odstawię mu samochód w to samo
miejsce, gdy tylko załatwię pewną pilną sprawę!  krzyknął.
Motelu nie dałoby się przeoczyć. Na parkingu, pełnym ludzi i
samochodów, migało tyle świateł, że Dirk zaczaj się zastanawiać, czy ktoś
przeniósł jeden z domów gry z Las Vegas do takiej mieściny jak Cheyenne.
A w środku tłumu miotała się Belle. Zakuta w kajdanki.
Ponury policjant, który prowadził ją do radiowozu, nawet nie próbował
udawać, że słucha jej przemowy. Belle, zaaferowana i wściekła, wyglądała
jak Louie podczas napadu najgorszego ze swoich złych humorów.
Dragi policjant spisywał w notesie słowa dwóch zadowolonych z siebie
typków w eleganckich, ciemnych garniturach.
Nieco dalej stała Maleńka i obserwując spod oka dziwne zachowania
przedstawicieli gatunku ludzkiego, zjadała z apetytem zielone krzaczki,
które posadzono tak, by utworzyły słowo  Motel . W tej chwili pozostało już
tylko:  Mote ,
Dirk wysiadł z samochodu i podszedł do policjanta, zastanawiając się,
jaka taktyka będzie najskuteczniejsza, żeby pomóc Belle.
 Dzień dobry  zaczął grzecznie.  Wydaje mi się, że mógł bym
wyjaśnić...
Policjant odwrócił się i zmierzył go nieufnym spojrzeniem.
 Czy to pana chevrolet?  zapytał.
125
RS
To niespodziewane pytanie całkowicie zaskoczyło Dirka. Obejrzał się do
tyłu i mruknął coś pod nosem.
 To pan przyjechał tutaj tym chevroletem? Tak czy nie?
Dirk stał przez chwilę z otwartymi ustami, po czym kiwnął głową.
 Tak.
 Mamy tego złodzieja samochodów  zawołał policjant do swojego
kolegi.  Załóż mu kajdanki i wsadz do radiowozu, a przy okazji powiedz, co
myśli o nim stary Shaver.
 Dirk!  zdążyła krzyknąć Belle.  To ci faceci od naleśników napuścili
na mnie policję pod pozorem, że swoim zachowaniem zakłócam porządek
publiczny! To się nie mieści w głowie.
 Mnie się też nie mieści w głowie, że będę zakuty w kajdanki.
Chciał powiedzieć coś innego, mądrzejszego albo pocieszającego, ale
stracił koncept na widok policjanta, którego wyraz twarzy wskazywał, że
lepiej będzie siedzieć cicho. Nie mylił się.
 Odwróć się, kolego  usłyszał.  Połóż ręce na karku.
 I kto by pomyślał, że to takie uczęszczane miejsce  zdziwiła się Belle,
patrząc przez kraty celi na korytarz, gdy pojawił się kolejny delikwent w
kajdankach, od nadmiaru alkoholu ledwie trzymający się na nogach.
Siedzący obok niej Dirk wyciągnął przed siebie nogi.
 Mamy szczęście. Gdyby nie mieli tu dzisiaj tyle roboty, siedzielibyśmy
teraz w oddzielnych celach.
 Pamiętasz, Dirk  odezwała się Belle  jeszcze nie tak dawno za żadne
skarby świata nie wezwałbyś policji.
 Bałem się, że ktoś mnie rozpozna, sprzeda informacje do prasy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org