Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

koło jednego z budynków, wiekowy otwór schowany za gąszczem chwastów. Przecisnęła się i
przetrzymała drut na boku dla Moniki.
- Idziesz?  Zapytała, gdy Monika zawahała się,  Ponieważ wiesz, co? Tak naprawdę to az tak
mi na tym nie zależy. Chciałam żebyś wiedziała.
Monika przeszła nic nie odpowiadając. Ogrodzenie odskoczyło powrotem na miejsce, nie
zostawiając za sobą żadnych śladów, chyba ze ktoś szukałby wyjścia.
Fabryka rzucała ogromny cień no porośnięty chwastami parking. Nadal było tam kilka
zardzewiałych ciężarówek. Claire używała ich jako kryjówek podczas przebiegania przez parking,
ponieważ zbliżały się do głównego budynku, ale miała nadzieje za tłum był wystarczająco daleko by
nie zauważyli, w którym kierunku zmierzały. Wydawało się ze Monika zrozumiała to bez tłumaczenia,
biegła dokładnie tak samo. Claire przypuszczała ze ucieczka przed śmiercią z rak tłumu upokorzyła ja
trochę. Być może.
- Zaczekaj  powiedziała Monika, ponieważ Claire przygotowywała się do zajrzenia przez
rozbite okno w fabryce,  Co ty robisz?
- Szukam moich przyjaciół  powiedziała  Sa w środku
- Co? Ja tam nie wejdę  powiedziała Monika i starała się wyglądać na stanowcza. Może byłoby
to bardziej efektowne gdyby nie była taka wycieńczona i spocona.
- Zmierzałam do ratusza, ale te ofiary losu stanęły mi na drodze. Pocięli mi opony. Musze
dostać się doi moich rodziców  powiedziała to tak, jakby oczekiwała ze Claire zasalutuje i podskoczy
jak żaba. Claire tylko podniosła brwi
- Lepiej zacznij iść. Tak myślę, ze to kawał drogi.
- Ale, ale& - Claire nie czekała na odpowiedz, odwróciła się i podskoczyła. Okno otworzyło się
na oścież, w środku było ciemno jak tylko daleko mogła zobaczyć, ale przynajmniej można było wejść.
Podciągnęła się na ramie i przerzuciła nogi do środka
- Poczeka  Monika wciskała się za nią  Nie możesz mnie tam zostawić. Widziałaś tych
głupków, tam.
- Widziałam
- Och, sprawia ci to przyjemność  prawda?
- Cos w tym rodzaju - Claire wskoczyła do środka budynku. Jej buty klapnęły o podłego. Była
pusta z wyjątkiem warstw brudu, poza tym niezaśmiecona jak tylko mogła daleko zobaczyć przez
przenikające światło, które było bardzo daleko.
- Idziesz?  Monika gapiła się na nią i kipiała ze wściekłości. Claire uśmiechnęła się do niej i
zaczęła iść w ciemności. Monika przeklinając pod nosem wskoczyła do środka.
- Nie jestem złym człowiekiem  jęknęła Monika.
Claire miała nadzieje ze znajdzie jakąś kantówkę, bo moc ja huknąć, ale chociaż było tam
pełno gruzu nie wydawało się ze znajdzie drewniana deskę. Były jednaj Jakieś małe metalowe rurki.
Mogłaby użyć jednej z nich.
Tylko ze tak naprawdę to ona nie chciała nikogo bić. Claire uważała to za skazę charakteru, czy
cos w tym rodzaju.
- Tak, jesteś naprawdę złym człowiekiem  powiedziała Monice i uchyliła się przed Nisko
wisząca pętlą drutu, który zauważyła, zupełnie jak w horrorze, cos w rodzaju tych rzeczy, które
owijają ci się wokół twojej szyi i podciągają do góry by odejść na tamten świat przed psychicznym
zabójcą. Mówiąc o tym to cale miejsce zostało urządzone jak w wizjach psychicznego zabójcy, od
przerażającej ciemności rozciągającej się ponad głowami do brylowatych kształtów wyposażenia
pokrytych rdza i porozrzucanych rupieci. Obraz rozpryśniętej farby  od stylu Early Tagger do znaku
gangu błyszczącego w przypadkowych snopach światła. Jakiś szczególnie nieprzyjemny artysta zrobił
ogromna, przerażającą twarz klauna, z oknami dla oczu i ogromnymi otwartymi drzwiami dla ust.
 tak, naprawdę nie chce tam wchodzić pomyślała Claire, chociaż droga szła tamtędy i
prawdopodobnie będzie musiała.
- Dlaczego tak mówisz?
- Mowie, co?  Claire spytała z roztargnieniem.
Nasłuchiwała jakichkolwiek dzwięków lub ruchów,  ale to miejsce było ogromne  tak jak
ostrzegała Hannah.
- Co sprawia ze czujesz się ważniejsza? Spójrz nic nas nie łączy? Poważnie, jestem zajęta.
- Shhh  to było po to by ubiec Monikę przed wyrzuceniem z siebie długiej lini obronnej jej
charakteru. Claire przecisnęła się przez barykadę nagromadzonych pudeł i metalu, do kolejnego
snopa światła, które nadchodziło z rozbitego okna. Obrazek klauna sprawił jakby im się przyglądał, co
było bardzo straszne. Stara się nie przyglądać z bliska temu, co znajdowało się na podłodze. Cześć
tego to była padlina zwierzęca, ptaki oraz rzeczy, które dostały się do środka i bardzo długo umierały.
Było trochę starych puszek, plastikowych opakowań i wszelkiego rodzaju rupiecie porzucone przez
odważniejsze dzieciaki, które szukały tu kryjówki. Nawet nie mogła sobie wyobrazić ze ktoś tu mógł
przebywać tu dłużej. To miejsce było& nawiedzone.
Monika nagle chwyciła Claire za ramie w miejscu gdzie wcześniej Amelie zrobiła jej siniaka. Claire
wzdrygnęła się.
- Słyszałaś to?  Szepnęła z przerażeniem Monika. Potrzebowała płynu do płukania ust i zapach
potu przebijał się przez proszek i perfumy  O mój Boże! Cos tu jest razem z nami.
- To może być wampir  powiedziała Claire. Monika pociągnęła nosem  Nie boje się ich 
powiedziała i pomachała swoja bransoletka ochronna przed nosem Claire  Nikt się nie sprzeciwi
Oliver owi.
- Chcesz o tym powiedzieć temu tłumowi, który cie ściga. Myślę ze nie zostali o tym
poinformowani ani nic takiego.
- Mam na myśli, żaden wampir. Jestem chroniona  Monika powiedziała to w tak oczywisty
sposób, jakby nie było innej możliwości żeby jej się cos stało. Tak oczywiste jak to ze ziemie jest
okrągła a słonce gorące a wampiry nie mogą jej skrzywdzić, bo sprzedała siebie Oliver owi, swoje
ciało i dusze.
- Tak, jasne. Wiesz, co wiadomość z ostatniej chwili  szepnęła Claire  Oliver zaginął w akcji z
Grounds Common. Amelie tez niknęła a większość wampirów w miesicie zaginęła bez śladu, co
sprawia ze bransoletki sa tylko modnym dodatkiem, a nie kuloodporną kamizelka czy czymś w tym
rodzaju.
Monika już chciała cos powiedzieć, ale Claire zmarszczyła czoło gniewnie i wskazała w ciemność,
skąd dochodziły hałasy. To brzmiało jak westchnienie  odbijające się echem od stali i betonu, i coraz
bardziej się wzmacniało. Brzmiało to tak jakby wydobywało się z ciemnych ust klauna. Oczywiście.
Claire sięgnęła do kieszeni. Nadal miała tam flakonik srebrnego proszku, który dala jej Amelie, ale
wiedziała ze to jej nie pomoże. Jeżeli pomieszają się jej wampiry przyjaciele z wrogami, to nie mogła
go użyć. Również, jeśli czekały na nią tam kłopoty pod postacią wrogiego tłumu, zamiast Shane a i
Hannah, którzy byli gdzieś tutaj. I jest jeszcze jedna opcja  jak dobrze pójdzie to była to Eve.
Claire przystanęła koło obdartej kanapy, która pachniała jak stare koty i pleśń, zrobiła unik przed
ogromnym szczurem, który nie miał zamiaru zejść jej z drogi, Cos było tam, patrzyło się na nią
przedziwnym czujnym spojrzeniem. Monika spojrzała w dół, zobaczyła to i pisnęła potykając się w tył.
Upadła na stos starych kartonów, które zaczęły na nią spadać. Claire chwyciła ja i starała się ja
podnieść, ale Monika nie przestała piszczeć i klepać się po włosach i ciele.
- o mój Boże, czy one sa na mnie? Czy sa tam pająki?  Jeśli sa to Claire miała nadzieje ze ja
pogryza
- Nie  powiedziała krotko, No cóż były, ale były malutkie, strzepnęła je z pleców Monika 
Zamknij się już! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org