Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

map, tylko...
Chwyciłam go za rękę, wyciągnęłam mały srebrny nóż z kieszeni kurtki i jednym szybkim
pociągnięciem nacięłam mu palec.
- Hej! - krzyknął, próbując mi się wyrwać. Nacisnęłam przecięcie. Pojawiły się rubinowe
krople, które skapnęły na mapę. Przesunęłam jego palec, aż krople zawisły nad drugą mapą. Dwie
wystarczyły. Puściłam go.
- Potrzebna nam krew - powiedziałam. - Ty i Isabel jesteście spokrewnieni. Związek nie jest
taki silny jak z krwią Manny'ego lub Angeli, ale myślę, że to wystarczy.
Luis ssał zraniony palec, rozmyślając, po czym powoli pokiwał głową.
- Mówisz o znajdywaniu podobieństw w sferze eterycznej.
- Strażnicy to robią?
Bez ranienia i puszczania krwi - odparł. - Następnym razem zapytaj, zanim mnie skaleczysz.
Złożyłam nóż i odłożyłam go na bok.
- Wątpię, czy będę musiała pytać następnym razem.
Krople krwi utworzyły bezkształtne plamy na mapach i bez zastosowania woli i energii nie
oznaczały nic. Wyciągnęłam rękę, a Luis westchnął i podał mi dłoń, tę nieskaleczoną.
Skupiliśmy uwagę na mapach.
Tak naprawdę to, co robiliśmy, było o wiele trudniejsze, niż się wydawało; mapy były
jedynie reprezentacją ziemi, a nie eterycznego ducha. Gdyby same mapy zostały przeniesione przez
tereny, które na nich widniały, odwzorowałyby się pełniej w sferze eterycznej. I rzeczywiście trasa,
którą pokonałam z Albuquerque do Sedony, jasno widniała na sklepieniu niebios, kiedy wzleciałam
tam, żeby zbadać i ocenić efekty naszych starań. Reszta planów, z wyjątkiem pewnych części
miasta Albuquerque, była jasna i upiorna - ale potem Luis dotknął mapy w świecie rzeczywistym i
skonfrontował ją z własnymi przeżyciami. Mapa nabrała głębi, wymiarów i życia. Stała się
miniaturką tego fragmentu świata. Luis, podobnie jak jego brat, dużo podróżował po tej części
kraju.
Krople jego krwi błyszczały w sferze eterycznej jak ogniste kule, ale ich blask szybko miał
zblednąć w wyniku naturalnych procesów rozkładu. Zadziwiające, że to samo paliwo, które
ożywiało komórki krwi - tlen - również powodowało ich rozpad. Zawarte we krwi żelazo już
ulegało zmianom na poziomie chemicznym.
W wymiarze matematycznym powiązanie Isabel z Luisem było słabe. Miała połowę DNA
odziedziczoną po swoim ojcu, a drugą połowę po matce; połowa DNA Manny'ego była identyczna
z DNA Luisa. W najlepszym razie można było liczyć na dwudziestopięcioprocentowe powiązanie
między Luisem a Isabel.
Mimo wszystko stanowiło to dość silną więz. Podobieństwa się przyciągają. To jedna z
podstawowych zasad obowiązujących na tym świecie.
Krople krwi Luisa zabłysły jaśniej, gdy skąpałam je w esencji Ziemi. Potoczyły się bardzo
powoli po plastikowej powłoce mapy, wytyczając drogę strużkami z Albuquerque...
...w kierunku północnym, prosto na północ, wijąc się wzdłuż autostrady prowadzącej do
Kolorado.
Krople krwi na mapie Nowego Meksyku zadrżały i zatrzymały się tuż przed miastem o
nazwie Counselor.
Na drugiej mapie krople pokazały to samo.
- Jicarilla, rezerwat Apaczów - powiedział Luis. - Ona tam jest.
Krople i teraz już ledwie błyszczące w sferze eterycznej - przesunęły się do przodu.
- Tam właśnie się teraz znajduje - przyznałam. - Ale się przemieszcza.
Porzuciliśmy sferę eteryczną i wytarłam krew z zafoliowanych map, a potem złożyłam je i
schowałam do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki.
Spoglądaliśmy na siebie w milczeniu przez długą chwilę, wreszcie Luis spytał:
- Czujesz się na siłach?
- %7łeby odnalezć Isabel? Tak. - Nie trzymałam go już za rękę, miałam więc jedynie niewielki
dostęp do sfery eterycznej, ale jego aura zrobiła się wyraznie ciemna. - Ty nie.
Zamrugał.
- Co takiego?
- Potrzebujesz odpoczynku. Nie możesz spać na motocyklu. Musisz być przytomny i czujny.
Pokręcił głową.
- Nie ma na to czasu. Liczy się każda minuta, Cassiel. Co będzie jeśli... jeśli oni ją
skrzywdzą... - Nie chciał myśleć o wszystkich tych strasznych rzeczach, które mogłyby przydarzyć
się dziecku, i ja też nie.
- Jeśli zrobią jej coś złego - wpadłam mu w słowo - dowiemy się o tym. - Czułam, że to
prawda. Więz, którą utworzyliśmy, była dostatecznie silna, a moce Luisa jako Strażnika Ziemi
jedynie wzmacniały to powiązanie.
- Luis, musisz odpocząć. Jeśli tego nie zrobisz, nie będziesz mógł przekazać mi energii i ta
podróż pójdzie na marne. Nic nie osiągniemy.
Nie chciał spać. Kiedy ułożyłam go na łóżku i położyłam mu rękę na czole, wciąż walczył z
ogarniającym go snem. Był zbyt zmęczony, by mógł dalej działać - wyczuwałam to - ale jakaś inna
jego część nie chciała się odprężyć. W ciągu ostatniej doby zużył mnóstwo energii i nie rozumiałam
jego oporu.
Schwycił mnie za nadgarstek, ale nie odsunął mojej dłoni z czoła. Nawet z bliskiej
odległości, w półmroku, jego ciemne oczy wyglądały jak cieniste kręgi.
- Obiecaj mi - powiedział. - Obiecaj, że sprowadzisz ją z powrotem, nawet jeśli coś mi się
stanie. Przyrzeknij.
- Zrobię to - odparłam.
- Powtórz.
- Zrobię to.
Jego palce się zacisnęły.
- Jeszcze raz.
- Obiecuję - rzekłam. Pochyliłam się do przodu, by przesunąć palcami po jego rozchylonych
wargach. - Zpij.
Zamknął oczy, a jego dłoń zaciśnięta na moim nadgarstku rozluzniła się i osunęła.
Zamierzałam musnąć go tylko, ale jego usta były tak ciepłe i miękkie pod moimi palcami, że
dotykałam ich dłużej.
Aż do chwili, kiedy upewniłam się, że usnął, a wtedy podeszłam do niewielkiego
poplamionego fotela przy oknie. Wyjrzałam na parking. Niewiele się tam działo i zdawało się, że
nikt nie interesuje się naszym pokojem.
A jednak jakiś złodziej podszedł do mojego motocykla, rozglądając się dookoła, żeby
sprawdzić, czy ktoś go nie widzi. Gdy próbował przetoczyć maszynę, rozmiękczyłam asfalt pod
jego stopami, unieruchamiając go, i otworzyłam okno. Gapił się na mnie, próbując wyswobodzić
się z pułapki, która musiała mu się wydać jakimś koszmarem.
- Zostaw to! - zawołałam i sprawiłam, że odzyskał twardy grunt pod nogami. - Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org