Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Islamski Emirat Afganistanu nie może tolerować bałwochwalstwa, dla islamu te posągi nie są wyobrażeniem
żadnej wiary. Rozbijamy tylko kamienie, nic więcej . W innej audycji Głosu Ameryki rzecznik talibów
oświadczył, że nie może potwierdzić ani zaprzeczyć, iż posągi zostały już zniszczone. W ten sposób daje do
zrozumienia, że byli tam przed nimi rebelianci z Sojuszu Północnego... Potem przyznaje się do zamachu
na kulturę. A w Bamjanie ludzie wiedzą. Widzieli, jak tali-bowie strzelali z broni maszynowej i z wyrzutni
rakietowych do dwóch kolosów stojących w swoich grotach od piętnastu stuleci. BBC podało, że cały świat
jest wstrząśnięty tym aktem wandalizmu, któremu dorównać mogłoby tylko zburzenie piramidy w Egipcie.
Talibowie nie drukują nowych biletów towarzystwa Air Ariana.
Najgorsza wiadomość, jaką podało BBC w lutym 2001 roku, to zapowiedz wizyty w Paryżu ministra zdrowia,
mułły Mohammada Abbasa, mającego przeprowadzić we Francji rozmowy w sprawie pomocy humanitarnej.
W związku z tą oficjalną wizytą radio Szariat nie posiada się z radości! Jak mówi spiker, stanowi ona pewną
formę uznania państwa talibskiego. Talib w Paryżu, w ojczyznie praw człowieka! Minister zdrowia zakazujący
kobietom wstępu do szpitali, który w 1997 roku odważył się uwięzić przedstawicielkę Komisji Europejskiej
do spraw Pomocy Humanitarnej! Pani Bonino, która przybyła z wizytą do pewnej organizacji pozarządowej
w Kabulu w związku z planem szybkiej pomocy finansowej, była nękana, bita w obecności towarzyszącego jej
zagranicznego operatora i godzinami przesłuchiwana. Potem ją uwolniono. Jakim prawem ten talib będzie
rozmawiał za granicą o kwestiach humanitarnych? Wszyscy wiedzą, że obozy dla uchodzców są zaniedbane,
że z powodu suszy, warunków atmosferycznych i nieustannych ataków talibów, zwłaszcza na północy, tym
nieszczęsnym ludziom brakuje wszystkiego. Farida, Soraja i ja jesteśmy wściekłe i oburzone. Francuzi zapro-
siliby lepiej którąś z naszych lekarek lub pielęgniarek, odsuniętych teraz od pracy.
Przed zaprowadzeniem rządów przez talibów tworzyły one trzon personelu szpitali, Ministerstwa Zdrowia,
żłobków, wykonywały nieocenioną pracę na wsi, upowszechniając zasady higieny matki i dziecka, i
zapewniały opiekę ginekologiczną w nagłych przypadkach. Ta wizyta to skandal! Ten talib jest tylko
niewykształconym mułłą, nie jest nawet lekarzem, to marionetka Pakistańczyków. Mamę już i tak
przyprawili o chorobę, a to jest jeszcze dla niej dodatkowy cios. Tego taliba przyjął nie tylko minister spraw
zagranicznych, ale i przewodniczący Zgromadzenia Narodowego. To takie odrażające, że kiedy o tym roz-
mawiamy, jesteśmy wściekli i popadamy w coraz czarniejszą rozpacz. Jeśli Francja gości taliba, to znaczy, że
ich propaganda zadziałała!
- Nie przyjęli nikogo z ruchu oporu, nie przysłali nawet dziennikarza, żeby ujawnił, co się naprawdę dzieje w
Kabulu, a podejmują taliba! To naprawdę koniec...
W tym samym czasie na stadionie w Kabulu stracono dwie Afganki uznane za winne cudzołóstwa.
Wychłostano dziesięciu niewiernych mężów. A w Fajsalabadzie, na południu Pakistanu, wystąpiło trzęsienie
ziemi. Wstrząsy, odczuwane też w Kabulu, wywołały panikę.
Wydaje mi się, że my w Afganistanie znamy się lepiej na trzęsieniach ziemi niż talibowie na Koranie.
Kwiecień 2001 roku. Tym razem Głos Ameryki i BBC informują o przybyciu do Paryża komendanta Ahmada
Szaha Masuda, dowódcy ruchu oporu w Pandższirze. Za pośrednictwem niezawodnej Faridy  radio ulica
donosi, że kabulczyków ogarnia jakieś niewiarygodne podniecenie. Widziano nawet ludzi słuchających w
miejscu publicznym radia, i to na cały regulator, co jest absolutnie zabronione. A kiedy zjawia się w charak-
terze cenzora talib gotowy użyć bata, winny wykroczenia ośmiela się powiedzieć:
- Przecież nie ma muzyki! To nie jest radio irańskie! Słucham tylko wiadomości radia Szariat. Chwilami nad
strachem bierze górę jakiś rodzaj szaleństwa. Paryż przyjmuje wreszcie Afgańczyka, ale czy go wysłucha?
Radio Szariat najpierw całkowicie zaprzecza:  Masud nie pojechał do Paryża. To kłamstwo! . Potem, kiedy
okazuje się, że wszystkie zakazane radiostacje - a wiedzą, że słuchamy ich co wieczór po kryjomu - nie
mówią o niczym innym, talibowie przeinaczają fakty na swoją korzyść:  Ten rebeliant pojechał po prostu
żebrać o broń i dostanie ją. Ale i tak pobijemy go, choć będzie miał francuską broń . Rebelianta przyjmuje
minister spraw zagranicznych, potem zaprasza go Parlament Europejski, jako swego rodzaju ambasadora.
Po raz pierwszy coś się wreszcie dzieje za murem stworzonym przez talibów. Stwierdzenie, że przepełnia nas
nadzieja, byłoby przedwczesne. Ale jak wszyscy kabulczycy wsłuchujemy się w lakoniczne niestety informacje
podawane przez BBC. Masud odbył długą rozmowę z francuskim ministrem Hubertem Vedrine em,
złożył oświadczenie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, prosząc o przysłanie emisariuszy, którzy stwi-
erdziliby na miejscu, jaka jest sytuacja w Afganistanie i że gwałcone są prawa człowieka.
Niemal w tym samym czasie doktor Sima, która zorganizowała w Kabulu tajny gabinet lekarski, przekazuje
mamie wiadomość.
- Szukają kobiet, które mogłyby pojechać do Paryża, żeby opowiedzieć o naszej sytuacji w Afganistanie. Jakaś
organizacja francuska i pismo kobiece chcą zorganizować kampanię informacyjną. Ja nie mogę jechać, za
bardzo jestem tutaj potrzebna. Powiedziałam tej ofganizacji, żeby skontaktowali się z tobą. Dobrze byłoby,
gdyby pojechała Latifa i opowiedziała o uciśnionych kobietach, o tajnych szkołach. Relacje naocznych
świadków to nasza jedyna broń. A ty powinnaś jej towarzyszyć, jesteś lekarką, nie prowadzisz praktyki z
winy talibów. Jezdzcie obie, to ważne! Najpierw spotkacie się z dziennikarkami francuskimi. Czasopismo ma
tytuł Elle, jest bardzo popularne. Wystąpicie też w Parlamencie Europejskim, spotkacie się z wpływowymi
osobami, takimi jak pani Nicole Fontaine. Nie wolno zmarnować takiej okazji! Ja mogę jechać, ale boję się.
Przede wszystkim, nigdy nie byłam na Zachodzie, nigdy nie leciałam samolotem... Od szesnastego roku życia
nie wychodzę za próg rodzinnego domu. Dlaczego doktor Sima mnie wybrała? Nie tylko my trzy, z Faridą i
Marjam, prowadzimy tajną szkołę.
Chociaż bardzo osłabiona i chora, mama jest raczej za przyjęciem propozycji.
- Doktor Sima ma rację. To ważne, żeby ludzie na Zachodzie wiedzieli, iż lekarki są skazane na siedzenie w
domu i nic nie mogą zrobić dla chorych.
Soraja też się zgadza, chociaż niepokoją ją zagrożenia wiążące się z tak daleką podróżą.
- Latifo, życie w kraju jest takie ciężkie. Może to przyniesie nam jakąś zmianę! Doktor Sima twierdzi, że spot-
kacie się z ważnymi osobami.
Ojciec jest całkowicie przekonany o znaczeniu relacji naocznych świadków, ale waha się między
koniecznością towarzyszenia nam w podróży, bo przecież potrzebny nam jest mahram z paszportem, a
obawą o Dauda, który zostałby w domu z żoną i Sorają.
- Jedyny problem to bezpieczeństwo rodziny. Gdyby talibowie dowiedzieli się, że część rodziny jest w Paryżu,
a część w Kabulu, mogliby nas rozłączyć, a sytuacja stałaby się niebezpieczna. Decyzję podejmujemy w uz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org