Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w męską odzież. Ale to, co mówisz, każe mi wierzyć, że to może być jednak uczciwa
dziewczyna. Dobrze, aby tak było. Tu pełno zjawia się różnych wydrwigroszy i szalbierzy
i nie zawsze wiadomo, kto ich nasyła...
 Myślisz, wielebny krewniaku...
 Nie myślę. Wiem. Ten dwór to jedno bagnisko, w którym każdy szuka dla siebie zysku,
a nikt nie troszczy się naprawdę o królestwo i delfina. Nikt niczego innego nie pragnie, jak
tylko zawarcia układu, który by zatwierdził podział królestwa... Podobno ta twoja Joanna
głosi, że zwycięży i wypędzi Anglików?
 Tak rzeczywiście mówi.
 W takim razie trzeba jej wielkiej pobożności, aby zniosła, co tu usłyszy. Bo tu nikt
o wojnie nawet nie chce słuchać.
 Jak to? Delfin?
 Delfin słucha we wszystkim La Tremoille a i kanclerza, którym, jak pewno wiesz, jest
arcybiskup Reims. La Tremoille jako Burgundczyk niewątpliwie bardziej służy księciu
42
Filipowi niż delfinowi. Arcybiskup też wolałby, aby mu pozwolono wrócić do swej stolicy,
zwłaszcza że jego archidiakon, biskup Beauvais, Cauchon, jest w łaskach u Anglików
i chętnie by swoje liczne beneficja wzbogacił arcybiskupstwem... A delfin cóż może? Nie ma
ani grosza. Jeśli zobaczysz na dworze najgorzej ubranego człowieka  to możesz być pewny,
że to on. Nie posiada zresztą żadnych ambicji. Matka nazwała go w Troyes bękartem. Nie
mówi się o tym głośno na dworze, ale on sam jest przekonany, że tak właśnie jest. Nikt go nie
słucha, nikt się z nim nie liczy... Jego skarbiec jest pusty, a jeśli co do niego wpadnie, zaraz
zabierze albo żona, albo matka żony... A wojsku należy się za całe kwartały... Byłem
przekonany, że tej dziewczyny tutaj nie dopuszczą. Skończyliby z nią i teraz, ale liczą się
z pospólstwem, które nie wiadomo dlaczego wiąże z tą Joanną jakieś niezrozumiałe
oczekiwania. Nawet wieści o niej dotarły do Orleanu i Dunois przysłał posłów, aby się
wywiedzieli, co dziewczyna przywiozła... Oni teraz na zamku radzą, co z nią zrobić.
Najchętniej ośmieszyliby ją...
 Przyjmą ją czy nie przyjmą?
 Przyjmą, to już postanowiono. Przyjęcie odbędzie się w środę. Będzie uroczysta
audiencja, w której cały dwór wezmie udział. Już zostały wysłane zaproszenia. Dziewczynę
przedstawiać będzie delfinowi hrabia de Vandóme. Na sali spotka się ze swymi wrogami
i przeciwnikami. Największym jej wrogiem jest biskup Embrun. Zapewniał radę królewską,
iż nie ma wątpliwości, że jest ona kierowana przez szatana i stara się oszukać wszystkich...
Gdy Jan wrócił do Grand Carroi na wieczerzę, Joanna już powróciła z kościoła. Była
poważna, skupiona, nieco smutna. Kiedy jej powiedział, że będzie przyjęta za trzy dni,
drgnęła i zaczerpnęła głęboko powietrza, jakby za chwilę miała włożyć głowę pod wodę.
 Dlaczego tak zwlekają...?  zaczęła. Ale zaraz powiedziała prędko: -Dobrze, będę
czekała, będę się modliła...
Nie jadła przygotowanej kolacji. Wzięła tylko kawałek suchego chleba i do kubka czystej
wody.
Pościła w ten sposób aż do dnia przyjęcia w zamku.
Na przyjęcie u delfina udała się w porze wieczerzy. Wyruszyła konno w towarzystwie
Pulangy ego i Metza. Zebrany jak zwykle przed gospodą tłum ludzi powitał zjawienie się
Joanny okrzykami i oklaskami. Odpowiedziała wiwatującym na jej cześć uniesieniem w górę
obu rąk, ale twarz zachowała poważną. Potem pchnęła konia i jechała w górę ku bramie
zamkowej zatopiona w myślach.
43
Przy wewnętrznym moście koło bramy zegarowej poczet Joanny minął się z grupą
konnych żołnierzy. Jeden z nich na widok dziewczyny odwrócił się na siodle, zrobił trąbkę
z dłoni i krzyknął w jej stronę:
 Hej, czy to ta, którą nazywają Dziewicą? Dajcie mi ją, a zobaczycie, że sam Bóg nie
uchroni jej dziewictwa!
Zaryczał grubym śmiechem, któremu zawtórowali jego towarzysze. Joanna nie
odpowiedziała. Zwróciła tylko do Metza oczy pełne łez i powiedziała:
 Urąga Bogu, a przecież za chwilę stanie przed Nim...
Minęli kilka bram, zanim znalezli się w obrębie murów, które otaczały środkowy zamek,
siedzibę delfina. Mówiono, że delfin boi się nasłanych morderców i dlatego kryje się zawsze
w najmocniej bronionym miejscu.
Wielka sala przyjęć oświetlona była wspaniale dziesiątkami pochodni. Wypełniali ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org