[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ła na sobie białą plażową sukienkę z kloszową spódnicą.
Skromny łódkowy dekolt z tyłu sięgał do talii, odsłaniając
kusząco kremową skórę, świeżą i zmysłową zarazem. Mitch
uznał ten kontrast za nieodparty.
- Ja też.
To była niespodzianka. Trudno było wyobrazić sobie, że
ten sam Mitch Cantrell, który udał się w przebraniu do Afga
nistanu, zapełniał czołówki gazet jako jedyny reporter pod
czas zamachu stanu w Ameryce Aacińskiej i przeniknął do
tajnej siedziby Organizacji Wyzwolenia Palestyny w Bejrucie
- boi się kogoś lub czegoś. Fakt, że mógłby obawiać się właś
nie jej, był zbyt niewiarygodny, by to wyrazić słowami.
- Nie wierzę - powiedziała wreszcie.
TEN TRZECI " 65
- To prawda. - Uśmiechnął się ciepło, ale z powagą. - Je
steś dla mnie bardzo ważna, Allie. To, co czuję do ciebie, jest
ważne.
Nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
- Zaufasz mi? - spytał nagle głębokim, pełnym napięcia
głosem, wbijając w nią błyszczący wzrok.
Alanna oblizała spieczone wargi.
- Zawsze.
- To dobrze. - Mitch puścił ją, wysiadł z samochodu,
przeszedł na stronę pasażera i otworzył przed nią drzwiczki.
-Piękny dzień. Chodzmy się przejść.
Choć zaskoczona tą propozycją, Alanna uśmiechnęła się.
- Z rozkoszÄ….
Szli, trzymając się za ręce, w dół krętej, obsadzonej drze
wami drogi przez cienisty lasek aż na skraj przepaści. Daleko
pod nimi fale Oceanu Spokojnego uderzały w poszarpane gra
nitowe skały.
- To jest tak niewiarygodnie piękne - wyszeptała. - Na
swój dziki, nie ujarzmiony sposób. - Sceneria doskonale od
dawała jej nastrój. Huk fal zdawał się wtórować gwałtownym
uderzeniom serca.
- Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie - zgodził się
Mitch.
- A ciebie z pewnością można uznać za eksperta. - Alanna
myślała o tych wszystkich egzotycznych miejscach, które od
wiedził. Miejscach, w które ruszy znów. Nie mogła już dłużej
milczeć. Musiała zadać pytanie, które nurtowało ją od kilku
dni. - Kiedy wracasz do Bejrutu?
Szczyciła się, że potrafi panować nad głosem, ale Mitch
dostrzegł błysk bólu w jej łagodnych zielonych oczach.
Tak łatwo byłoby skłamać, rozważał, zwracając spojrzenie na
ocean, gdzie samotna mewa leciała nisko nad spienionymi
falami.
66 " TEN TRZECI
- Wkrótce. - Mewa zanurkowała, ale po chwili pojawiła
się znów z rybą w dziobie. - Właściwie - przyznał - wczoraj
wieczorem dzwonili do mnie w tej sprawie.
Serce jej zamarło, ale zachowała spokój.
- Och, tak?
- Krążą pogłoski o zawieszeniu broni, może nawet podpi
saniu pokoju. Moim zdaniem to kolejny fałszywy alarm, ale
nie mogę siedzieć bezczynnie w Stanach, kiedy tam wydarze
nie goni wydarzenie.
- Rozumiem. - Westchnęła mimo woli. - Kiedy wyjeż
dżasz?
Cóż, raz kozie śmierć.
- Jutro.
- Tak szybko. - To nie było pytanie.
- Niestety. - Odwrócił się do niej i położył jej dłonie na
ramionach. Jego oczy wydawały się pełne pytań. Właśnie
wtedy, kiedy Alanna pomyślała, że Mitch coś powie, on po
kręcił głową w zle ukrywanej rozterce. Dłonie ześliznęły się
wzdłuż jej rąk, palce splątały z jej palcami. - Chcę się z tobą
kochać, Allie.
Boże, ona też tego pragnęła. Nawet wiedząc, że nie ma dla
nich przyszłości. Skoro Mitch miał jutro wsiąść do samolotu
i zniknąć z jej życia, chciała zachować wspomnienia z tych
szczególnych chwil, które spędzali razem.
- Tak. - Uniósłszy ich złączone dłonie, przycisnęła je do
piersi. - Tutaj. Teraz.
Jej ciało pod bawełnianą sukienką było ciepłe i zapraszają
ce. Mitch potrzebował całej siły woli, by potrząsnąć głową.
- To zbyt niebezpieczne.
- Mam ochotę żyć niebezpiecznie.
Mimo dręczącego bólu w lędzwiach, Mitch roześmiał się.
- Ja też. Ale nawet ja nie jestem na tyle szalony, by kochać
się z moją dziewczyną na skraju przepaści. - Chciał ją pocało-
TEN TRZECI " 67
wać, ale zdawał sobie sprawę, ze wystarczyłoby tylko sko
sztować jej słodkich soczystych ust i już byłoby po nim. -
Chodz, jesteśmy prawie na miejscu.
Krew szumiała jej w uszach. Szli wzdłuż urwiska. Przed
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl