[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W świetle świec wyglądała całkiem niezle. Wątpiła,
czy równie dobrze wypadnie na tle wytwornego towa-
rzystwa w jasno oświetlonej rezydencji Raymonda.
Nieważne powiedziała sobie nie zamierzam go
oczarować tylko spełnić daną obietnicę. Nie idę prze-
cież na randkę. Zdmuchnęła świece.
Usłyszała warkot silnika, pózniej trzaśnięcie drzwi
samochodu i kroki na ścieżce. Zamarła ze strachu.
Zdążyła już polubić samotność, tylko nocna cisza
napawała ją jeszcze niepokojem. Wyjrzała przez okno.
Ciemna sylwetka, oświetlona światłem księżyca, rzu-
cała długi cień i robiła wrażenie nienaturalnie wy-
dłużonej i smukłej. Pomyślała, że każdy przestępca
z łatwością dostanie się do domu. Zaraz jednak rozpo-
znała przybysza i odetchnęła z ulgą, lecz bynajmniej
nie odzyskała spokoju. Raymond wyglądał oszałamia-
jąco. Ciemny garnitur pięknie harmonizował z czar-
nymi włosami o granatowym połysku. Na ten widok
serce Caitlin ponownie przyspieszyło rytm. Podbiegła
do drzwi i otworzyła je, zanim zdążył zapukać.
Miałeś czekać na mnie w domu przywitała go
niezbyt uprzejmie.
NOCE W PARY%7łU 53
I tak tędy przejeżdżałem, co mi szkodziło wstą-
pić? Wszedł do holu i popatrzył na nią z uwagą.
Pięknie wyglądasz.
Dziękuję. Starała się nie przywiązywać zbyt
wielkiej wagi do komplementu. Zwykła uprzejmość,
mówiła sobie, ale serce nie chciało słuchać i wbrew jej
woli wystukiwało rytm radości. Nie potrafiła pozostać
obojętna wobec zmysłowej nuty w głosie przystojnego
Francuza.
Patrick obejrzał dom dziś rano, jutro przystąpi do
pracy zagadnęła wesoło, nie wspominając o prob-
lemach.
O ile pamiętam, miałaś sprowadzić kilka ekip.
Nie muszę. Zaufałam Patrickowi. Sprawia wra-
żenie solidnego rzemieślnika. Poza tym im szybciej
udostępnię pokoje gościom, tym prędzej zwrócą mi się
nakłady. Jak tam idą przygotowania do imprezy?
spytała znienacka, żeby odwrócić uwagę od niewy-
godnego tematu.
Zgodnie z planem. Kiedy wyjeżdżałem, w kuch-
ni pachniało ziołami i pieczoną jagnięciną.
Caitlin nie wątpiła, że Raymond zawsze realizuje
wszystko, co zaplanował. Wyczuwała w nim siłę
i upór w dążeniu do celu. Wziął ją pod ramię, zamknęli
drzwi i wyszli na dwór. Zwieży zapach wody po
goleniu silnie oddziaływał na jej zmysły, podobnie jak
dotyk palców na nagiej skórze ramienia. Raymond
otworzył drzwi od strony pasażera. Poczekał, aż wsią-
dzie, dopiero wtedy zajął miejsce i zapalił silnik.
Zniło mi się, że spaliłam wszystkie potrawy,
54 KATHRYN ROSS
a goście kręcili głowami i grymasili, że niczego lep-
szego nie oczekiwali po angielskiej kucharce opo-
wiedziała ze śmiechem.
Przemilczała tylko, że w jej nocnej wizji Murdo
siedział przy stole i dopytywał o datę ich ślubu.
Raymond także się roześmiał.
Nie wymagałem przecież gotowania. Prędzej
bym podejrzewał, że dręczą cię bardziej realne kosz-
mary związane z remontem. Chyba Patrick poinfor-
mował cię o problemach z zaopatrzeniem w wodę?
Caitlin aż otworzyła usta ze zdumienia.
A ty skąd o nich wiesz?
Mieszkam tu od lat. Wielokrotnie radziłem Mur-
dowi, żeby podłączył dom do sieci wodociągowej.
Zwlekał w nieskończoność, wreszcie zmarł i pozo-
stawił sprawę niezałatwioną.
Z tego wniosek, że za jego życia studnia nigdy
nie wyschła. W takim razie ja też nie umrę z pragnienia
usiłowała zbagatelizować problem.
Jeśli chcesz wynajmować pokoje, musisz zapew-
nić gościom stały dopływ wody z pewnego zródła.
Z pewnością będzie to kosztować dwa razy więcej, niż
przewiduje Patrick. Niezbyt dobrze orientuje się w ce-
nach, to nie jego branża.
Skąd możesz wiedzieć, na jakim poziomie osza-
cował koszty?
Niech zgadnę. Zmarszczył brwi, jakby liczył
w pamięci, po czym wymienił dokładnie tę samą
kwotę, którą podał jej młody fachowiec.
Caitlin osłupiała.
NOCE W PARY%7łU 55
Skąd wiesz?
Madelaine mi powiedziała.
Co za plotkara! oburzyła się Caitlin. Jakim
prawem rozgaduje cudze tajemnice?!
Nie gniewaj się na nią. Jest bardzo życzliwa.
W małych miejscowościach wszyscy wszystko wie-
dzą. A Murdo sporządził dokładny kosztorys wiele
lat temu. Pokazał mi go. Opiewał na dwa razy wyższą
kwotę, niż przewiduje siostrzeniec Madelaine.
Po wczorajszej ulewie raczej nie grozi nam
susza.
Wiosna dopiero się zaczęła odparł oschłym
tonem i zatrzymał samochód na podjezdzie przed
rezydencją.
Caitlin chwyciła za klamkę, zanim zgasił silnik.
Przestań mnie straszyć, mam dość jałowych dys-
kusji mruknęła.
Raymond pokręcił głową. Podobała mu się nie-
złomna postawa Caitlin. Niemalżeżałował, że czeka ją
rozczarowanie.
W rezydencji Raymonda panowała uroczysta atmo-
sfera. Jadalnia lśniła wyrafinowanym przepychem. Na
stole ułożono już srebrne sztućce oraz kieliszki
i szklanki z rżniętego kryształu. Trzech kelnerów
czekało w gotowości, żeby wnieść potrawy. Gospo-
darz od razu poszedł do kuchni, żeby wydać załodze
ostatnie dyspozycje. Caitlin nie miała nic do roboty.
Przesunęła tylko wazon z różami tak, żeby nikomu nie
zasłaniał widoku, i zamyśliła się. Nie potrafiła pojąć,
czemu człowiek, który od początku traktował ją jak
56 KATHRYN ROSS
intruza i usiłował przepędzić z sąsiedztwa, jak na
ironię powierzył jej obowiązki gospodyni wieczoru.
Wypomniała mu to natychmiast, gdy tylko przekro-
czył próg:
Do niczego nie jestem ci potrzebna, nie wiem, po
co mnie zaprosiłeś.
Nie odpowiedział od razu. Oparł się o futrynę
i patrzył na nią z błyskiem rozbawienia w oczach.
Masz mi za złe, że usłyszałaś parę słów prawdy
o ukochanej willi wypomniał figlarnym tonem. Le-
piej napijmy się wina, może poprawi ci nastrój.
Chętnie, ale nie licz na to, że mnie stąd prze-
płoszysz.
Zignorował uwagę, wyciągnął butelkę i nalał trun-
ku. Podając kieliszek, dotknął dłoni Caitlin. Podzięko-
wała i cofnęła się, speszona. Zmierzył ją wzrokiem od
stóp do głów, jakby badał każdy szczegół, jakby doty-
kał oczami każdej części ciała. Milczenie ciążyło jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl