Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wło\ono mu na barki cię\ar, którego nie był w stanie udzwignąć. Swoim
postępowaniem wywołał w wojsku nastroje, których szczytowym punktem był strzał
kapitana Skulskiego. Strzał desperacji, rozpaczy i zawiedzionych nadziei...
Chłapowski szybko opanował nieład, jaki powstał po zajściu z Giełgudem. Zmierć
przeło\onego mocno nim wstrząsnęła. Nie chodziło o to, \e pozostawał teraz sam z
tą masą zgnębionych i wyczerpanych \ołnierzy, niepewnych dalszego losu. Bolał
głównie nad faktem demoralizacji, która w jego przekonaniu była najgorszym
wrogiem wojska. Robił pózniej wszystko, aby ustrzec przed nią tych rozbrojonych
\ołnierzy, których błędy wodza zaprowadziły w granice obcego kraju.
Tymczasem ostatnie oddziały Chłapowskiego przekroczyły granicę. Szwadron majora
Hempla wszedł do Prus, do ostatniej chwili walcząc z nacierającymi oddziałami
rosyjskimi.
Dwa dni pózniej, 15 lipca, pod Nowym Miastem do Prus przeszedł korpus Rohlanda.
Zwietnie zapowiadająca się wyprawa litewska dobiegła końca.
Nie zakończyła się jednak dla generała Chłapowskiego. śołnierzy polskich
umieścili Prusacy w dwóch obozach niedaleko Królewca. Generał był wśród nich,
zabiegał o nich u władz pruskich, starał się podtrzymać na duchu, liczył
jeszcze, \e Prusacy po kwarantannie pozwolą im powrócić do Królestwa. Sam nie
miał łatwego \ycia. Władze pruskie prowadziły śledztwo w jego sprawie, groziły
mu powa\ne represje. Najgorsze jednak, \e w kraju próbowano zrzucić na niego
odpowiedzialność za tragiczne skutki wyprawy litewskiej. Zarzuty te
podtrzymywano i pózniej, po zakończeniu wojny, w ogniu dyskusji i polemik
emigracyjnych.
Do Warszawy, jeszcze przed wejściem w granice Prus, dotarły echa wypadków na
Litwie. Próbowano ratować sytuację, ale decyzje były ju\ spóznione. Dowodem tego
jest list Skrzyneckiego z 1 lipca, adresowany do  Jaśnie Wielmo\nego Jenerała
Chłapowskiego, dowodzącego na Litwie . List ten nie dotarł do adresata. Pózniej
ju\ tylko szukano winnych.
W tych trudnych chwilach z obozu w Kranz pod Królewcem o swoich prze\yciach tak
pisał Chłapowski do przyjaciela Józefa Morawskiego:
 Skończyły się na teraz marzenia nasze. Czy nic z nich nie pozostanie? Tego nie
przypuszczam. Odnowiliśmy święte prawo nasze, o\yła ojczyzna, przypomniała się
mocno światu i młodzie\y naszej, w której \yć nie przestanie, a\ dopóki całości
swej nie odzyska. To młode pokolenie, które poznałem, przyszłość mi dla niej
zapewnia. Nabrało doświadczenia, którego zdaje się starzy nawet potrzebowali,
poniewa\ pozostała w nich jeszcze stara wada nasza - radzenia, kiedy działać
trzeba. Spierali się, komu oddać na Litwie naczelnictwo, zapominając, \e nic
dro\szego nad czas, je\eli gdzie, to na wojnie.
...Pomaszerowało tam [na Litwę - A. S.] czterech jenerałów. W pierwszym momencie
trzeba było pomyśleć, który z nich jest w stanie dowodzić wszystkim, lub piątego
zaraz wysłać dla objęcia komendy.
...Mo\esz miarkować, z jakim duchem maszerowałem na Litwę.
Spełniały się moje nigdy w myśli nie opuszczone plany. Przewróciłem wszystko,
co mi drogę zastępowało; w działa, broń, amunicję, nawet \ołnierzy nieprzyjaciel
mnie opatrzył. 9 czerwca przeszedłem pod komendę Giełguda. Nieład, w którym
dywizja była, zaraził i mój korpusik. Kazał mi być swoim szefem sztabu.
Surowość, której u\yć chciałem dla przywrócenia porządku, narobiła mi tylko
nieprzyjaciół; pozbawiło mnie to zdrowia na zawsze... Zmiało mogę powiedzieć,
\e do 8 czerwca był to czas najszczęśliwszy mego \ycia, równie\, jak od tego\,
najnieszczęśliwszy. Pomijam to, co o mnie pisali, korzystając z mej nominacji,
aby mnie potępić jako komenderującego, nie zwa\ając, \e komunikacje były
przecięte, \e ja mojej nominacji wcale nie odebrałem. Czas to wszystko wyjaśni.
Nawet to, \e w przejściu do Prus poświęciłem całą moją osobistość, poniewa\ w
kilku zaufanych mogłem się przedrzeć, ale z korpusem nie mo\na było; nie
odłączyłem swego losu i spełniłem pełen kielich... Jeśli chcesz pisać do mnie,
adresuj do Fischhausen. Jestem pomiędzy tu i tam, gdzie nasi \ołnierze
kantonują, których nie opuszczę, dopóki mi dozwolą...
Opuścił ich w lutym 1832 roku. Wyrokiem sądu pruskiego za udział w powstaniu
został skazany na dwa lata twierdzy i 22 tysiące talarów grzywny.
Tak zakończyła się wojskowa działalność Dezyderego Chłapowskiego. Po odbyciu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org