[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niemożliwe. Ale wiedziałam przynajmniej, jakie niebezpieczeństwa by tu na mnie
czyhały, gdybym zdecydowała się wejść do środka.
Gary uważał za stosowne powiedzieć mi:
Ostrzegam cię, Bel, jeśli jesteś na tyle głupia, by tu przyjść i wtykać nos w
nie swoje sprawy, to będziesz miała kłopoty.
W porządku, ale skąd wiesz, że nie jestem głupia?
Poczuł się najwyrazniej nieswojo i nie odpowiedział.
Tred natomiast okazał się bardziej chętny do rozmowy na ten temat.
Gary mówi, że stara wieża powinna być zburzona powiedziałam.
Niemożliwe. Byłoby to wbrew prawu. To przecież coś wyjątkowego
latarnia morska bez światła, poza...
przerwał i spojrzał zagadkowo. Wiele razy rybacy widzieli na wieży
światło. Nie wierzę w to. Ona cieszy się złą sławą i ludzie ze wsi chcą się jej
pozbyć.
Dlaczego?
Zbyt wielu ludzi utonęło przy tym wybrzeżu. Przesądni muszą znalezć
winnego, więc znalezli sobie wieżę.
Moja ciekawość została rozbudzona do tego stopnia, że nie mogłam się oprzeć
chęci przeprowadzenia dochodzenia. Piękne letnie wieczory skłaniały do
wspinaczki na cypel, muszę jednak przyznać, że nadzieja spotkania spacerującego
z psami Mateusza była dla mnie bardziej pociągająca niż badanie zagadkowych
świateł na wieży. Ale jak do tej pory, nie bardzo mi się wiodło.
Byłam jednak wytrwała. Po niezwykle, jak na czerwiec, gorącym i parnym
dniu, spodziewałam się wiatru na szczycie klifu. Ale nawet tam nie poczułam
najmniejszego podmuchu. Morze było gładkie i zamglone aż po horyzont. Kilka
rybackich łodzi pływających daleko po zatoce wyglądało jak nierealne zjawy.
Na tym nieruchomym tle, w oddali ukazała się łódz zmierzająca do Rosewade.
Była to chyba ta sama łódz, którą widziałam już przedtem kilka razy i której Gary
przyglądał się z taką uwagą w dniu, kiedy na jego prośbę obserwowałam
Rosewade. Nie wpływając do zatoki, stanęła na kotwicy. Wtedy rozległ się odbity
echem od plaży warkot motorówki z Rosewade. Podpłynęła do łodzi, silnik zgasł.
W tym samym momencie ruszył do akcji bom ładunkowy służący do holowania
sieci i zobaczyłam, jak jakiś duży pakunek ostrożnie został przeniesiony do
motorówki.
Gdy tylko pakunek znalazł się na pokładzie, silnik zgrzytnął i zaterkotał, a
motorówka, nabierając prędkości, zatoczyła szeroki łuk i zniknęła za skałami.
Wszystko przebiegło tak szybko i przeprowadzone zostało z taką precyzją, że
prawie nie wierzyłam własnym oczom.
Rozejrzałam się dookoła, ale wyglądało na to, że byłam jedyną osobą na cyplu.
Nagle przyszło mi coś do głowy, a serce przestało bić. Jeśli widziałam wszystko
tak wyraznie, to czy uczestnicy tego tajemniczego wydarzenia też mnie widzieli?
Po paru minutach motorówka wypłynęła zza skał i wróciła do swojej bazy.
Skuliłam się instynktownie, ale zdążyłam rozpoznać dwie wysiadające na brzeg
osoby.
O co tu chodziło? Jeśli Steve Fortis i Chantal Le Graley zamieszani byli w
jakąś aferę przemytniczą, to mało prawdopodobne, by narkotyki czy alkohol
schowali w pakunku o tak dziwnym kształcie. Biegli teraz ogrodową ścieżką z
pustymi rękami, więc prawdopodobnie zostawili ładunek w wieży.
Co w nim było? I skąd taki pośpiech? Nagle zobaczyłam Mateusza, jak ze
swoimi psami szedł wzdłuż brzegu morza od strony stadniny. Czekałam w
napięciu. Aódz rybacka szybko odpłynęła i teraz widać było tylko jej mglisty zarys
na tle rozgrzanego powietrza. Mateusz przez chwilę przyglądał się, po czym
zawrócił i ruszył w stronę cypla.
Pierwsze odnalazły mnie psy. Machały ogonami i radośnie szczekały
domagając się, bym zwróciła na nie uwagę.
Co ty tu robisz, Bel?
Tak dziś gorąco. Pomyślałam sobie, że tu na górze będzie chłodniej.
Długo tu jesteś? Był zaskoczony.
Nie bardzo. Czemu pytasz?
Wydawało mi się, że słyszę motorówkę, ale musiałem się przesłyszeć.
Dużo się tu działo odpowiedziałam pospiesznie. Motorówki, łodzie,
jachty...
Czy powinnam mu powiedzieć, co widziałam? Uwierzyłby mi, czy po prostu
wziął za intrygantkę? Tak czy owak, co ja widziałam? Czy Mateusz, tak jak Gary,
zlekceważyłby sprawę przemytu? Zdecydowałam, że zanim komukolwiek o tym
powiem, postaram się najpierw dostać do wieży.
Mateusz odprowadził mnie do Schooner i, ku mojemu zaskoczeniu, wszedł ze
mną do baru.
W taki wieczór nie ma to jak zimne piwo powiedział z szerokim
uśmiechem, na widok którego zrobiło mi się ciepło na sercu.
Barnetowie byli uprzejmi, ale nic poza tym i Mateusz wkrótce wyszedł, a ja
zaszyłam się w swoim pokoju.
Nie bardzo mi się podobało działać w pojedynkę, ale nie widziałam innego
wyjścia.
* * *
Odkryłam, że do wieży można się dostać dwiema drogami: morzem, w czasie
przypływu lub też, przy odpływie, po skałach, a potem w bród przez wąski kanał.
Zdecydowałam się na drugi wariant.
Szosa nie była najlepsza. Zaparkowałam samochód po zachodniej stronie
zatoki Rosewade i z trudem zeszłam ze stromego klifu na plażę. Miałam na sobie
płócienne buty, dżinsy i koszulę, a pod spodem kostium kąpielowy. Skały dawały
oparcie dla stóp. Zostawiłam ubranie w miejscu, gdzie bez trudności mogłam zejść
do kanału.
Woda sięgała mi do ud. Sprawdziłam, która godzina. Przypływ nadchodził, a ja
nie miałam ochoty płynąć w powrotnej drodze wpław, bowiem w wąskim kanale
spodziewałam się silnego prądu.
Dotarłam do drabiny i poszukałam pod wodą szczebli. Drabina przymocowana
była do ściany klamrami. Wchodziłam powoli, aż dotarłam do wykutej z żelaza
platformy i ściskając poręcz przystanęłam, by zaczerpnąć powietrza i obejrzeć
drzwi.
%7łelazna sztaba służyła za klamkę, a ponad nią znajdowała się duża dziurka od
klucza. Popchnęłam, a potem pociągnęłam drzwi, ale nie drgnęły, więc zwróciłam,
uwagę na okna. Wybrałam jedno z nich i trzymając się barierki, przechyliłam się,
by zajrzeć do środka. Z początku było zbyt ciemno, by cokolwiek zobaczyć, ale
kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dojrzałam szczeble drabiny
przypominające tę za zewnątrz, na podłodze leżała część długiego pakunku, który
ładowano na motorówkę z Rosewade.
Wyciągnęłam się chcąc zobaczyć więcej, ale w tym momencie platforma
zadrżała, a ja zerknęłam w dół i ku swojemu przerażeniu ujrzałam Steve a Fortisa
stojącego już w połowie wysokości drabiny. Nie było odwrotu. Wdrapał się na
platformę.
Co pani tu do diabła robi?
Zmiało odparłam jego zuchwałe spojrzenie.
Przyszedł pan w samą porę. Ma pan klucze? Chcę wejść do środka.
Po co? warknął.
Wzruszyłam ramionami.
Ciekawość.
Zrobił krok w moją stronę, a ja wycofałabym się, gdyby nie to, że placami
byłam już przyparta do ściany. Serce mi waliło, ale nie miałam zamiaru pokazać,
że się boję.
Kto panią przysłał? Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Czułam
bolesny uścisk i widziałam z bliska jego twarz.
Dlaczego ktoś miałby mnie wysyłać? Chcę po prostu wejść do środka.
Zcisnął mnie tak, że zabrakło mi tchu. Poproszę Mateusza, żeby mi pokazał... .
Jeśli go pani o to poprosi, to będzie to pani ostatnia prośba. Jego słowa
zabrzmiały tak groznie, że zapomniałam o strachu i wpadłam we wściekłość.
Niech mnie pan zostawi. Jak pan śmie straszyć...
Walczyłam, ale był zbyt silny. W jego oczach zobaczyłam błysk okrucieństwa.
Wygląda na to, że Mateusz znalazł sobie niegłupią dziewczynę.
Widziałam jego nagą pierś i napięte mięśnie ramion, gdy przycisnął mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl