Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyczyny jej fobii.  Idz do łóżka. Porozmawiamy o tym innym razem.
ROZDZIAA SIDMY
 Nie powinieneś mnie odwozić do pracy  westchnęła Miranda, popijając przygotowaną
przez Jake a poranną kawę.  Ludzie zauważą i zaczną plotkować.
Większość nocy przeleżała bezsennie, myśląc nad jego słowami. Chce ją zatrzymać.
Czuła się tym zaniepokojona, ale jednocześnie przepełniona szczęściem.
 W ustach kobiety, która przyjeżdża do pracy kupą złomu, brzmi to nieszczerze. Nie
wierzę, żebyś się przejmowała tym, co pomyślą ludzie.  Powiedział to żartobliwie, a
Miranda mimo woli odwzajemniła się uśmiechem.
Jest pogodny z natury, pomyślała. Zapewne każdy jego rozmówca ma wrażenie, że
uśmiecha się tylko do niego. Nie powinna doszukiwać się ukrytych znaczeń tam, gdzie ich nie
ma. Musi być ostrożna. Bardzo ostrożna. Nie wolno dać się ponieść marzeniom.
 Jestem w ciąży, Jake. Ludzie zaczną mieć te same podejrzenia, które zaświtały w twojej
głowie. Nie chcę, żeby utarła się opinia, że jestem niewierna, nieuczciwa czy pozbawiona
zasad. Wiesz, co ludzie gadają na widok ciężarnej kobiety, która zadaje się z mężczyzną,
który nie jest jej mężem.
 Sama powiedziałaś w czasie świąt, że pozory mylą, więc jakie to może mieć znaczenie?
Niech sobie plotkują  odrzekł niefrasobliwie.  Chodzmy już.
Popatrzyła na niego z rosnącą desperacją. Jest przyzwyczajona do robienia wszystkiego
po swojemu. Nie wiedziała, jak poradzić sobie z jego niewzruszonym uporem.
Nie chciała kłócić się o głupstwa, więc dała za wygraną. Wśliznęła się posłusznie do
ciepłego i wygodnego samochodu, ale dręczyła ją niepewność. Czego właściwie Jake od niej
oczekuje? A czego ona spodziewa się po nim?
Niczego, brzmiała odpowiedz. Nie może być mowy o poważnym związku, a przelotne
romanse nie są w jej stylu.
W pracy nie miała okazji zastanawiać się nad prywatnymi problemami. Przez cały dzień
była na nogach, a po dyżurze z ulgą spostrzegła, że Jake także już skończył i jest gotów
zabrać ją do domu.
Nie miała siły na spory, wsiadła do samochodu i postanowiła zignorować nieprzyjemne
uczucie, że ludzie ich obserwują i zaczynają snuć podejrzenia.
W starym mieszkaniu spakowała resztę rzeczy. Załadowali je do bagażnika. Wyciągnęła z
kieszeni klucze.
 Muszę je oddać właścicielowi.
 Powiedz, gdzie mieszka. Ja to zrobię.
 Piętro niżej, pode mną. Pójdę sama. Muszę wypowiedzieć najem i wyjaśnić, dlaczego
rezygnuję bez uprzedzenia.
 Ja to zrobię  uparł się Jake. Wyjął klucze z jej ręki i wszedł do budynku.
Nie powinna była na to pozwolić, jednak nie miała siły. Oparła się wygodniej i sen ją
zmorzył, zanim się obejrzała.
Obudziła się, kiedy Jake wsiadał do samochodu. Rzucił jej na kolana kopertę z
pieniędzmi.
 Co to jest?  spytała, nie wierząc własnym oczom.
 Twoje pieniądze.  Jake uruchomił silnik i ruszył.  Gospodarz przeprasza za
skandaliczny stan wynajmowanego mieszkania i jako rekompensatę zwraca ci zaliczkę i
czynsz za ten miesiąc.
 Rozmawiałeś z nim?
 Tak. Przemówiłem mu do rozumu..
W tym momencie jej wzrok padł na starte do krwi kostki jego ręki.
 Uderzyłeś go? Coś ty zrobił, Jake!
 Wpadł mi na rękę.
 Co w ciebie wstąpiło?  Jej oburzenie i odraza były niekłamane.
 Nie lubię ludzi, którzy pasożytują na innych.  Oczy zabłysły mu niebezpiecznie. Po raz
pierwszy nie było w nich śladu wesołości, tylko twarda determinacja.  Porozmawialiśmy po
męsku i przyznał mi rację.
 Jak śmiesz się wtrącać!  Była naprawdę wściekła.  Jake, nie prosiłam cię, żebyś
odzyskiwał pieniądze.
Zaparkował samochód pod domem.
 Mirando, ten facet jest oszustem.
 To ci nie daje prawa do rękoczynów. Jak mogłeś go pobić!
 Nikogo nie pobiłem. Powiedział parę słów za dużo. Takich, które mi się nie podobały.
To niebezpieczny brutal.
 Uderzyłeś go.
 Broniłem się. Zaatakował mnie. Oskarżył mnie, że chcę go zrujnować.
Działał w obronie własnej? Zawstydziła się nagle i powiedziała innym tonem:
 Przykro mi, że próbował cię pobić. Nie powinnam cię puścić samego.
 Dobrze, że spotkało to mnie, a nie ciebie. Następnym razem lepiej wybieraj właściciela
domu.
Bez słowa przytrzymał jej drzwi samochodu i poszedł przodem do kuchni. Obserwowała
jego nieruchomy profil, rozdarta między poczuciem winy i wdzięcznością. Nikt jeszcze nie
występował w jej obronie z takim oddaniem. Starał się pomóc, a ona okazała mu skrajną
niewdzięczność. Zamiast podziękować, napadła na niego.
 Przepraszam  powiedziała skruszonym tonem.
 To ja przepraszam. Myślałem, że robię ci przysługę.
 I tak było. Nie znoszę tego typa. Na sam jego widok dostaję gęsiej skórki. Po prostu nie
chcę, żebyś się nade mną litował.
 Przyjaciele powinni sobie pomagać, chyba się z tym zgadzasz?
 Nie wiem. Uczciwie mówiąc, nigdy nie miałam bliskich przyjaciół. Zawsze z trudem
nawiązywałam kontakty.
Minął miesiąc. Miranda była zadowolona, że zgodziła się na przeprowadzkę. Spała lepiej
w ciepłym i wygodnym domu. Kilka razy Jake musiał ją budzić, by nie spózniła się do pracy.
Wiedziała, że powinna rozglądać się za mieszkaniem, do którego przeprowadzi się po
urodzeniu dziecka, ale miała nawal pracy, a po powrocie do domu kładła się i zasypiała
kamiennym snem.
Jake bardzo pilnował, by nie przekraczać subtelnej granicy przyjacielskich relacji, nie
starał się wplatać do rozmów bardziej personalnych wątków. Zabrał ją za to do siedziby
górskiego ochotniczego pogotowia ratunkowego, gdzie pokazał jej cały ekwipunek, którego
używali w czasie akcji i wyjaśnił zasady bezpiecznego zachowania się w górach. Miała
szczęście, że w Boże Narodzenie odnalazł ją, zanim zdążyła zamienić się w sopel sodu.
 Masz ochotę na spacer?  zaproponował któregoś sobotniego poranka w czasie
wspólnego śniadania.
 Ma pan zamiar przyjmować poród w kompletnej głuszy, doktorze Blackwell?  spytała
zadziornie.
 Znasz mnie. Uwielbiam wyzwania.  Zaśmiał się, dokładając jej na talerz podsmażone
plasterki bekonu i nalewając kawę do kubka.
 Nie musisz mnie obsługiwać. Potrafię sobie przygotować śniadanie.
 I tak robiłem dla siebie. Dorzucenie na patelnię kilku plasterków więcej wydało mi się
rozsądne.
 Będę gruba jak szafa. A ty będziesz musiał poszerzać wszystkie drzwi, żebym się w
nich zmieściła.
 Nie masz na sobie grama tłuszczu. Ten brzuszek to tylko dziecko.
 Wielkie dziecko.
 Martwisz się tym?
Nie pierwszy raz zauważyła, jak czujnie wyłapywał sygnały świadczące o złym
samopoczuciu innych ludzi. Nic nie uchodziło jego uwadze i naprawdę go za to lubiła.
Mężczyzni na ogół są mało spostrzegawczy i niezbyt domyślni w takich sprawach.
 Szczerze? Trochę się obawiam. Pewnie wszystkie kobiety w ciąży lękają się porodu.
Skorzystałam z twojej rady i zgłosiłam się do Toma Huntera. Jest miły.
 Wszystko w porządku?
 Jestem zdrowa. Niskie ciśnienie, wyrazne i częste ruchy płodu. Lekarz nie przewiduje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org