Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo - rzekł, składając ramiona na
piersiach.
- Czy mógłbyś już sobie pójść? Jest pózno, a rano muszę wstać do pracy.
- Idealna sekretarka - zakpił. - Czy mogłabyś zapytać o coś Romana, jeśli
zobaczysz go wcześniej niż ja?
- Oczywiście - odrzekła, nie wierząc własnemu szczęściu. Naprawdę
zamierzał wreszcie wyjść!
- Zapytaj go, czy wie, dlaczeąo musiałem wynosić jego asystentkę na
rękach z restauracji.
Na twarzy Alice odbiło się przerażenie.
- Nie możesz mu o tym powiedzieć! Nie, błagam cię!
- Dlaczego?
- Nie siadaj tu! - wykrzyknęła z grozą, widząc, że Luca mości się
wygodnie na jej łóżku.
Jak zwykle zupełnie ją zignorował.
- Dlaczego mam mu nie mówić, że jesteś chora? Nie było na niego
sposobu.
- Nie jestem chora. Ani w ciąży - dodała z ponurym westchnieniem. -
Tylko... - Spuściła wzrok i potrząsnęła głową.
- Tylko co? - zapytał Luca niecierpliwie. Popatrzyła na niego z frustracją.
80
KIM LAWRENCE
- Nic.
- Powiesz mi to - oświadczył, nie odrywając spojrzenia od jej twarzy.
- Nie mam nic do powiedzenia. Idz już wreszcie! Usłyszała we własnym
głosie histeryczny ton
i skrzywiła się. Luca również się skrzywił.
- Nie musisz tak krzyczeć, kobieto.
Spojrzała na jego przystojną twarz i na widok czegoś, co czaiło się w
głębi oczu, oddech zamarł jej w piersi. Uświadomiła sobie, że przy nim
staje się zupełnie bezwolna; nie była w stanie kontrolować własnych
reakcji. Dopiero gdy uderzyła wewnętrzną stroną kolana o róg stołu,
uświadomiła sobie, że bezwiednie zaczęła się cofać. Luca pochwycił ją za
ramię i podtrzymał.
- Nic ci się nie stało?
- A co cię to obchodzi! - odparowała dziecinnie. Syknął z desperacją
przez zaciśnięte zęby.
- I pomyśleć, że aż do dzisiejszego wieczoru uważałem cię za najbardziej
praktyczną kobietę, jaka chodzi po tym świecie!
- Czy właśnie dlatego zawsze traktowałeś mnie jak mebel biurowy?
- Nigdy nie traktowałem cię jak mebel.
- To prawda, meble traktujesz lepiej - mruknęła niedorzecznie. - Sądzę, że
wolisz kobiety, które są ładne, ale nie potrafią nawet zmienić wtyczki.
- Dio, kobieto... ciebie nie można nigdzie wypuścić bez nadzoru! A ty
potrafisz zmienić wtyczkę?
WIECZÓR NA MANHATTANIE
81
- Oczywiście, że tak! - Zauważyła wyraz jego twarzy i oblała się
rumieńcem. - Nie bądz śmieszny!
- To ja jestem śmieszny? To ty zaczęłaś podrywać pierwszego faceta,
który się do ciebie uśmiechnął, nie mając pojęcia, czy nie jest to
przypadkiem seryjny morderca!
Oczy Alice stały się zupełnie okrągłe.
- Nawet morderca byłby lepszy od ciebie! Czy mógłbyś mnie wreszcie
puścić?
Luca wymamrotał coś pod nosem i puścił jej ramię.
- Przepraszam.
- I słusznie.
- Możesz mnie zaskarżyć - podsunął.
Do oczu napłynęły jej łzy, a dolna warga zadrżała.
- NienawidzÄ™ ciÄ™.
- Podobno miłość i nienawiść chadzają ręka w rękę.
Na chwilę znieruchomiała, a potem wybuchnęła histerycznym śmiechem.
- Nigdy w życiu nie słyszałam niczego głupszego.
- Moim zdaniem te dwa uczucia sÄ… sobie bardzo bliskie.
Serce Alice waliło w piersi jak oszalałe. Pochyliła się i podniosła
poduszkę, która zsunęła się na podłogę.
- Jeśli uszczęśliwia cię myśl, że ja przez cały czas walczę ze sobą, żeby
nie ściągnąć z ciebie ubrania, to proszę bardzo - prychnęła, przyciskając
poduszkÄ™ do brzucha.
- Podoba mi siÄ™, kiedy robisz siÄ™ wulgarna.
82
KIM LAWRENCE
- Jeśli twoim zdaniem to jest wulgarne, to chyba dotychczas żyłeś pod
kloszem.
Na twarzy Luki pojawił się drapieżny uśmiech.
- Wiesz chyba, że nie, ale może mogłabyś uzupełnić moją edukację?...
- A czy dałam ci jakoś do zrozumienia, że interesuje mnie, ile karbów
wyciąłeś na ramie swojego łóżka?
- Nie, aż do tej chwili niczego takiego nie dawałaś mi do zrozumienia. .
- Ty naprawdę jesteś zakochany w sobie - westchnęła.
Z jego oczu zniknął kpiący błysk.
- W zasadzie jestem samowystarczalny. Ale choć bardzo lubię mówić o
sobie...
- Nie lubisz - przerwała, uświadamiając to sobie dopiero w tej chwili.
Luca był znany z gazet, ale co właściwie o nim wiedziała? Pokazywał
niewiele z siebie, tylko tyle, by zaspokoić ludzką ciekawość i by nikt nie
mial ochoty zaglądać głębiej.
- Zdaje się, że pod tym względem jesteśmy podobni, ale jak to mówią,
czasem dobrze się wygadać. Jestem tutaj...
Alice popatrzyła na jego rozpostarte dłonie i po sekundowym wahaniu,
nie wiedząc, dlaczego to robi, położyła na nich własne dłonie. Jego palce,
które przy jej palcach wydawały się brązowe, pociągnęły ją do siebie. W
chwilę pózniej siedziała na łóżku. Luca podniósł się.
- Mów, a ja będę słuchał. - Na widok oszołomionego wyrazu jej twarzy
dodał: - Możesz opowiedzieć to mnie albo Romanowi, jak wolisz.
Wzięła głęboki oddech i wpatrzyła się we własne buty.
- Wracają do mnie... wspomnienia ataku. To znaczy wracały. Myślałam,
że to już minęło.
WIECZÓR NA MANHATTANIE
83
Nastąpiła chwila zupełnej ciszy.
- I to właśnie zdarzyło ci się dzisiaj? Skinęła głową.
- I jak to wygląda? Usta Alice drgnęły.
- Widzę nóż... i czuję się bezsilna. - Przymknęła oczy. - Ale to nie są
wyrazne wspomnienia - dodała, obejmując ramiona dłońmi.
Krew, hałas karetki, zapach szpitala i lampy w korytarzu, i Luca...
Narzucił jej na ramiona chustę, która leżała na krześle. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org