[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Moja odpowiedz była natychmiastowa. Nie musiałam nawet nad nią myśleć.
Bez znaczenia było to, że płytka i chciwa część mojego umysłu krzyczała w
proteście.
Zaczął przyglądać mi się z ciekawością.
- A dlaczego nie? Zarobiłaś je. Powiedziałem ci, że to jest zawsze częścią planu,
nawet jeśli nie od razu cię w niego wtajemniczyłem. To w czym problem?
Westchnęłam i spróbowałam wyrazić słowami mieszaninę uczuć i myśli, z których
składało się moje sumienie.
- Ponieważ to niewłaściwe. Jedną rzeczą było branie tych pieniędzy, kiedy nie
spaliśmy ze sobą, lecz nie chcę się czuć jak utrzymanka. Nie będę jednocześnie
twoją dziewczyną i pracownicą. Naprawdę, wybór należy do ciebie. Zapłać mi,
a przestanę z tobą sypiać. Zatrzymaj pieniądze, a dalej będziemy bawić się
w łóżku.
Bones roześmiał się głośno i podszedł do miejsca, w którym siedziałam.
- A ty się zastanawiasz, dlaczego cię kocham. Skoro wszystko do tego
sprowadzasz,
to płacisz mi za to, bym cię bzykał, a jeśli przestanę to robić, będę ci winien
dwadzieścia procent za każdy kontrakt, który zawrę. Cholera, Kotek, z powrotem
zmieniłaś mnie w dziwkę.
- To& to nie& Do diabła, wiesz o co mi chodzi!
Najwyrazniej nie spojrzałam na to z tej strony. Chciałam się uwolnić, lecz jego
ramiona zrobiły się stalowe. Chociaż wciąż tryskał humorem, w jego oczach był
wyraznie jakiś dziwny błysk. Ciemnobrązowe tęczówki zaczęły lśnić zielenią.
- Nigdzie nie pójdziesz. Muszę zarobić dwadzieścia tysięcy i zamierzam zacząć na
nie pracować w tej chwili&
Ponieważ ochrona na lotnisku była bardzo restrykcyjna, zapakowaliśmy nasze
kołki i noże i nadaliśmy je jako bagaż FedEx1. W miejscu na oznaczenie zwartości
Bones wpisał tofu . Boże, czasami miał chore poczucie humoru. Potem weszliśmy
na pokład samolotu, mając ze sobą tylko bagaż podręczny. Bones ponownie
pozwolił mi zająć miejsce przy oknie, gdzie czekałam na ten przypływ mocy kiedy
silniki budziły się do życia. Zamknął oczy, lecz spostrzegłam, że podczas startu
nieznacznie zacisnął palce na oparciach fotela.
- Nie lubisz latać, prawda? spytałam zaskoczona. Bez względu na to co robił,
nigdy nie wydawał się niepewny.
- Nie, niezbyt. Jest to jeden z tych sposobów, w który koleś taki jak ja może
przypadkowo
umrzeć.
Wciąż nie otwierał oczu, gdy prędkość startującej maszyny wbijała nas w oparcia
siedzeń. Kiedy najgorszy nacisk zmalał, podniosłam jego jedną powiekę i
zobaczyłam,
że wpatruje się złowrogo w moją zdumioną twarz.
- Nie masz pojęcia o statystykach? Według podanych liczb to najbezpieczniejszy
sposób podróżowania.
- Nie dla wampira. Możemy wyjść cało z niemal każdego wypadku
samochodowego,
katastrofy kolejowej, zatonięcia statku, albo czegokolwiek innego. Jednak
kiedy samolot runie na ziemię, nawet naszemu gatunkowi pozostaje tylko się
modlić. Kilka lat temu w takiej katastrofie w Everglades zginął mój kolega. Biedny
facet, znalezli po nim jedynie rzepkę z kolana.
_____________________
1 FedEx jedna z największych firm kurierskich w USA
Przeciwnie do jego podejrzeń samolot wylądował bezpiecznie o szesnastej
trzydzieści. Bones okazał się przydatny, jeśli chodzi o sprawne złapanie taksówki.
Po prostu wpatrywał się w kierowców lśniącymi szmaragdowo oczami i nakazywał
im się zatrzymać. Robili to, nawet jeśli mieli już klientów. Ku mojemu
zażenowaniu,
zdarzyło się tak dwa razy.
W końcu złapaliśmy jedną bez pasażerów i ruszyliśmy do mojego domu. Od
momentu wyjścia z samolotu Bones był dziwnie milczący i dopiero na pięć minut
przed końcem podróży przerwał tę ciszę.
- Domyślam się, że nie chcesz, żebym odprowadził cię do drzwi i pocałował na
pożegnanie na oczach twojej mamy?
- Absolutnie nie!
Spojrzenie jakie mi rzucił dało mi jasno do zrozumienia, że nie przypadła mu do
gustu energia z jaką to powiedziałam.
- Jak chcesz, ale i tak chcę cię widzieć wieczorem.
Westchnęłam.
- Bones, nie. Ostatnio ledwie bywam w domu. W następny weekend
przeprowadzam
się do mojego nowego mieszkania, więc następne kilka dni z moją rodziną
to wszystko co musi mi starczyć na jakiś czas. Coś mi mówi, że moi dziadkowie
nie będą mnie często odwiedzać.
- Gdzie jest to mieszkanie?
Och, zapomniałam o tym wspomnieć.
- Jakieś dziewięć kilometrów od kampusu.
- W takim razie będziesz zaledwie dwadzieścia minut od mojej jaskini.
Jakie to wygodne. Bones nie wypowiedział na głos tej ostatniej części. Nie musiał.
- W piątek zadzwonię do ciebie i podam ci adres. Możesz wpaść, jak moja mama
już pojedzie. Nie wcześniej. Mówię poważnie, Bones. Daj mi trochę czasu. Chyba,
że natrafisz na ślad Hennessey ego albo naszego tajemniczego gwałciciela. Jest
już przecież niedziela.
Taksówka minęła zakręt i wjechała w długą drogę dojazdową do mojego domu.
Bones zobaczył ją i ujął mnie za rękę.
- Chcę, żebyś mi coś obiecała. Obiecaj mi, że nie zaczniesz znów uciekać.
- Uciekać? Dlaczego miałabym to zrobić? Nie spałam ostatnio zbyt dużo i
zdecydowanie
nie miałam ochoty na bieganie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl