[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Panie Tomaszu, czy to przypadek, że Paweł i Michał zaczepili akurat tę panienkę,
która studiowała coś związanego z historią ? - odezwał się Olbrzym.
- Masz rację - przyznałem. Zobaczyłem to, czego szukałem. Kierowcę poloneza
czytającego gazetę z wielce znudzoną miną. Podszedłem do niego i przedstawiłem się. Oficer
operacyjny, początkowo nieufny, skontaktował się ze Skowronkiem, żeby mnie sprawdzić.
- Czy widział pan tę poszkodowaną panią wychodzącą z banku?
- A jak wyglądała?
- Typ bizneswoman, minęła się w drzwiach z waszymi ludzmi.
- No, była taka.
- I?
- Dzwoniła do kogoś. Przeszła na drugą stronę, gdzie czekało na nią dwóch osiłków w
dżinsowych mundurkach. Stali jakiś czas, potem poszli, pewnie do kawiarni za rogiem.
- Jak wyglądali ci osiłkowie? - pytałem tknięty przeczuciem przeradzającym się w
pewność.
Policjant opisał nam osobników przypominających Pawła i Michała. Podziękowałem
za informacje i popędzałem Olbrzyma do Rosynanta.
- Musimy zdążyć przed Skowronkiem - tłumaczyłem dziennikarzowi. - Komisarz
odpyta swojego człowieka, o czym rozmawialiśmy i policja ruszy za nami. Jeśli będziemy u
tej kobiety pierwsi, może będziemy mieli szansę spokojnie porozmawiać z Pawłem.
- Panie Tomaszu, ten kumpel Pawła to Michał? - zapytał Olbrzym.
- Jasne.
- Skąd ma pan pewność?
- Bo Michał dzwonił do mnie przed swoim spotkaniem z Pawłem na molo w Sopocie.
ROZDZIAA TRZYNASTY
WAAMANIE DO MIESZKANIA AGATY " WYZCIG SKUTERÓW PO
MOTAAWIE " PRZESAUCHANIE W SZPITALU " SPOTKANIE NA
WESTERPLATTE " PLUKSWY W KOANIERZACH " NA RATUNEK
DZIEWCZYNIE " TAJEMNICZY AADUNEK DIABOLO
Michał wysłuchał z uwagą mojej opowieści.
- Pamiętasz ten okręt podwodny, na który pierwszy raz nurkowaliśmy? - przypomniał.
- Czy ci z Diabolo myślą, że tam coś zostało ukryte?
- Nie wiem - przyznałem się.
- Co teraz chcesz robić? Policja cię szuka, Agaty nie możesz oszukiwać w
nieskończoność...
Chwilę dumałem patrząc na gdańską fontannę Neptuna.
- Chyba bez pomocy Agaty się nie obędziemy - stwierdziłem. - Jeśli Diabolo płynął
do Gdyni, to w jakimś konkretnym celu. Musimy to sprawdzić.
- Paweł, uważam, że szukasz guza - rzekł Michał. - Powinieneś uciekać.
- Nie.
Wróciliśmy do Agaty i poprosiliśmy ją o zawiezienie do portu w Gdyni. Tam
dowiedzieliśmy się, że Diabolo odpłynął do Portu Północnego. Nasza nowa przyjaciółka
zawiozła nas tam i zostawiła przed bramą. Szliśmy wzdłuż ogrodzenia szukając jakiejś dziury
i znalezliśmy po dwóch godzinach, od strony lasu. Tam przebraliśmy się w nasze pianki i
pewnym krokiem maszerowaliśmy pomiędzy składami, piramidami kontenerów. Nie
zwracaliśmy uwagi na pracowników ochrony. Ani przez moment nie mogliśmy pokazać po
sobie wahania. Przypomniała mi się scena z filmu Rejs , gdy dwaj kombinatorzy wchodzą na
statek wycieczkowy twierdząc, że są służbowo . Moje doświadczenie udowadniało
skuteczność takiego postępowania.
Po długim spacerku dotarliśmy w okolice basenu wewnętrznego Nadbrzeża
Zachodniego. Tam, wśród innych statków, cumował Diabolo . Widzieliśmy, że na pokładzie
szykowano się do przyjęcia jakiegoś ładunku.
- Czekamy? - zapytał Michał.
Spojrzałem na zegarek. Zbliżał się wieczór.
- Myślę, że wrócimy do Agaty, zjemy i nocą sprawdzimy, co nasi dawni
współpracownicy kombinują - stwierdziłem. - Jeśli masz dość, możesz się wycofać.
- No, co ty! Jesteśmy kumplami! - zapewniał.
Wycofaliśmy się do naszej dziury w płocie, a potem skierowaliśmy się do domu
Agaty.
Olbrzym jechał szybko. Miałem nadzieję, że dotrzemy na czas do mieszkania młodej
osóbki. Na miejscu, pod wskazanym przez dyrektora adresem nie było jej. Domofon milczał,
a sąsiad poinformował, że wyjechała.
- Co robimy? - zapytał Olbrzym.
- Jako detektyw nauczyłem się czekać - odpowiedziałem.
Zaparkowaliśmy Rosynanta przed gdańskim Novotelem . Weszliśmy do środka przez
suwane drzwi, zamówiliśmy kawę i usiedliśmy na kanapach przy tylnym wyjściu mając widok
na kamienicę, w której mieszkała Agata. Przeglądałem gazety codzienne, a Olbrzym
wpatrywał się w budynki za oknami.
- Panie Tomaszu, które okna są od mieszkania Agaty? - Olbrzym przerwał mi lekturę.
- Nie wiem - przyznałem się.
- Jeśli dobrze pamiętam, na domofonie były wizytówki dwóch firm i czterech
lokatorów. Kamienica ma dwa piętra i poddasze. Sądzę, że firmy mają swoje siedziby na
pierwszym piętrze, a wyżej są tylko mieszkania. U sąsiada Agaty pali się światło, na poddaszu
też, za to u niej widzę światła latarek.
Poderwałem się z miejsca. Olbrzym miał rację.
- Dzwoń do Skowronka! - rozkazałem.
Wyszliśmy z hotelu i wąskim chodniczkiem szliśmy w stronę kamienicy. Po prawej
stronie, za niewielkim skwerkiem był kanał Nowej Motławy. Słyszałem, że ktoś tam pływał
skuterem wodnym. Olbrzym poinformował komisarza o sytuacji i poprosił o pomoc. Byliśmy
już przy drzwiach budynku, gdy one nagle otworzyły się. Stanęło w nich dwóch mężczyzn i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl