Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozległ się trzask łamanych gałęzi i w alejce ukazał się wysoki brunet lat, na oko, około
dwudziestu kilku. W lewej ręce trzymał połyskującą metalem kuszę, prawą natomiast
obejmował może niezbyt czule, ale za to mocno, Czarną Milady! Oboje byli w dresach
Adidasa, o czym świadczyły trzy prążki na rękawach i nogawkach. Ponieważ mężczyzna
kierował się ze swą branką w naszą stronę, mistrz poderwał się z ławki i pobiegł otworzyć
furtkę, której zazwyczaj używał do wymykania się na wyprawy, o których nie chciał, by
wiedział jego wierny kamerdyner.
Czarna Milady tymczasem zaprzestała oporu i w pozornej zgodzie ze swym towarzyszem
weszła do ogrodu, uśmiechając się nawet do nas:
 Witam pana, mistrzu Natanielu i oczywiście pana, panie Tomaszu!
Wstałem z ławki, dołączając swój ukłon, nader zimny, do serdecznych powitań mistrza,
który już śpieszył całować smagłą dłoń kobiety.
 Czyżbyś zapomniał, że Czarna Milady jest współwinna śmierci naszego przyjaciela?! 
chciałem zawołać. Ale co by dało to wołanie wobec ogromnej wrażliwości mego mentora na
kobiece wdzięki.
 Proszę, niech pani spocznie  zapraszał Nataniel.  I pan, panie... sierżancie?  zawahał
się.
 Nie jestem z policji  grzecznie wyjaśnił brunet sadowiąc się obok mnie z kuszą na
kolanach. Ostrożnie zwolnił naciąg i podał mi ją:
 Właśnie miał pan być z tego cacka zabity  oznajmił uprzejmie.  A może pan
Nataniel?
Cacko... faktycznie śmiercionośne, o wielkiej sile rażenia, ciche i celne dzięki
laserowemu celnikowi. Cacko z tworzyw sztucznych i stopu nieznanych mi metali. Leciutkie.
W sam raz dla kobiecych rąk!
 Dlaczego mnie pani oszukała, mówiąc, że już nic ją z szajką nie łączy? Może choć
teraz, zanim przyjedzie po panią policja, dowiemy się czegoś więcej o  szefie i innych?
Skrzywiła usta. Blizna nad brwią ściemniała, co było oznaką zdenerwowania:
 Skłamałam, bo mieli mnie w ręku. Na początku  szef dał mi kilka drogocennych
posążków, abym ustaliła ich autentyczność. Po wycenie odebrał. A ja dowiedziałam się, że
pozostawiłam swoje odciski palców na rzezbach, które pochodziły z kradzieży. Zapewnił
mnie, że przechowa je jak najcenniejszą pamiątkę. A kim on jest? Naprawdę nie wiem.
Spotykaliśmy się w wyznaczonych przez niego miejscach albo dzwonił do mnie.
 A jak to się stało, że pani poznała się z nim?  zaciekawił się Nataniel.
Czarna Milady uśmiechnęła się gorzko:
 Przyszedł do mnie do domu i powiedział że jest kolegą  spod celi mego nieszczęsnego
męża. Też polityczny, nie kryminalista. Było to tuż po śmierci Andrzeja. Nie mógł on więc
zaprzeczyć ani potwierdzić. Zresztą byłam w takim kryzysie, że...  machnęła ręką.
 I ten kryzys doprowadził panią do zamachu na życie któregoś z tych panów?  zdziwił
się jej pogromca.
Obejrzałem bełt. Miał jedno nacięcie na purpurowej lotce. Jeszcze więc nie tym razem!
 Drogi panie, wiele panu zawdzięczamy, ale na szczęście tym razem jeszcze nam, a tak
naprawdę mnie, nic nie groziło. Ta pani miała zamiar przesłać mi nieco specyficzną
korespondencję. Zabiłby mnie następny strzał. Czyż nie tak, Milady?
Pokręciła głową:
 Nie byłoby tego strzału. Kradzieże to kradzieże, ale zabójstwo? Postraszyć można było,
lecz zabić? Tego nie zrobiłabym.
 Wielce ciekawi mnie postać pana  mistrz zwrócił się do gościa  ale może najpierw
sprawy naszej czarnej damy. Skąd ta kusza u pani?
Czarna Milady uśmiechnęła się:
 Od dzieciństwa fascynowało mnie strzelanie z łuku. Byłam nawet w kadrze Polski
juniorek. Z łuczniczych zabaw pozostała mi ta blizna  przeciągnęła dłonią po brwi. 
Dowiedział się o tym  szef i w przypływie fantazji zafundował mi tę kuszę. Twierdził, że
kiedyś się przyda... Po raz pierwszy użyłam jej przeciwko panu Tomaszowi. Ale chyba
wierzy mi pan, że gdybym tylko chciała, to tamten pierwszy bełt uwiązłby w pańskiej piersi,
nie w jakimś meblu  spojrzała na mnie spod oka tak, że nie miałem wątpliwości co do owego
 gdybym tylko chciała .
 My tu gadu, gadu  mistrz widocznie także dostrzegł zło spojrzenia Czarnej Milady, bo
nagle stracił do niej sympatię  a policja nie zawiadomiona!
Zapadło ciężkie milczenie nad ławką pod bzami.
 I niech tak pozostanie  powiedziałem jakby wbrew sobie, ale wiedziałem, że to muszę
powiedzieć. %7łe tak samo powiedziałby mój przyjaciel, profesor Herakliusz Pronobis. 
Puśćmy panią... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org