Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo\emy zaczynać - mówiła zdyszana.
- Zwietnie! - Jacky podłączyła do kroplówki zbior-
nik z krwią. W tej samej chwili mę\czyzna otworzył oczy.
- Co się dzieje? -wychrypiał słabym głosem.
- Jest pan w szpitalu. Miał pan wypadek. Jak się pan czuje?
- Sam nie wiem. Co z moimi nogami? Czuję się tak, jakbym ich w ogóle nie miał.
- Z nogami wszystko w porządku, ale ma pan powa\ne obra\enia dolnej części ciała. Za
chwilę będzie pan operowany.
- Operowany? Co mi się stało?
Pierre, który właśnie' skończył rozmawiać przez telefon, poło\ył dłoń na jej ramieniu.
- Ja panu wszystko wytłumaczę - powiedział.
- Czy jest tu gdzieś moja \ona? - zapytał mę\czyz-
na, coraz bardziej przera\ony sytuacjÄ….
- Nie. Pojechała do domu zająć się dziećmi, ale obiecała, \e wróci, jak tylko znajdzie
kogoś do opieki - odparła J acky. Gdy do sali wszedł wezwany na konsultację neurolog,
wróciła do innych pacjentów.
, Z utęsknieniem wyczekiwała końca dy\uru, choć nie miała \adnych planów na wieczór.
Przed wyjściem do domu zajrzała jeszcze do gabinetu i sprawdziła pocztę w komputerze.
Odpowiedziała na najwa\niejsze maile, a potem po prostu oparła się, na łokciach i siedziała
nieruchomo. Po długim i męczącym dniu czuła się wyjątkowo znu\ona. U ulgą poło\yła
głowę na skrzy\owanych ramionach. Nawet nie miała czasu zjeść lunchu. I jeszcze ten upał!
Oby szybko naprawili klimatyzacj Ä™.
O tak! W domu wezmie chłodny prysznic, zrobi sobie coś zimnego do picia i poczyta
ksią\kę, którą kupiła rano w drodze do pracy. A na kolację zje bagietkę z camembertem. Nie
miała siły gotować.
- - Jacky, dobrze siÄ™ czujesz?
Otworzyła oczy i wolno uniosła głowę.
- Pierre?! Przepraszam, nie słyszałam, jak wszedłeś. Jestem trochę zmęczona, poza tym
wszystko w porzÄ…dku.
Podszedł do niej i uwa\nie się jej przyjrzał.
- Chcesz, \ebym się pobawił w doktora? Bo\e, co ja wygaduję! Nie to miałem na myśli. -
RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™· - ChciaÅ‚em tylko powiedzieć, \e mogÄ™ ciÄ™ zbadać, jeÅ›li chcesz.
- Aju\ myślałam, \e coś z tego będzie! - Uśmiechnęła się swawolnie. - Szkoda.
Wziął ją za ręce i pociągnął ku sobie. Gdy stanęła naprzeciw niego, popatrzył na nią tak
przenikliwie, \e z wra\erua ugięły się pod nią nogi. Nie mogła dłu\ej znieść napięcia. Uznała, \e
dwa tygodnie bez pocałunku to o wiele za długo i pierwsza zaczęła go całować.
- I co pan na to, doktorze? - zapytała lekko zdyszana. - Nadal chce pan lIillie badać?
- Oczywiście! I to jak najszybciej. Mo\e dziś wieczorem?Chciałbym sprawdzić, jak bije pani
serce, więc zalecam spacer po pla\y, a potem lekką kolację połączoną z oglądaniem zachodu
słońca ... - Niespodziewanie urwał. - Przepraszam, pewnie masz plany na wieczór. Powinienem
był najpierw zapytać.
- Nie zaplanowałam na dziś niczego, co nie mogłoby zaczekać - mruknęła, przytulając się do
niego. Zapomniała o zmęczeniu, skuszona perspektywą wieczornego pikniku na pla\y.
- Jeśli ostatnio byłem zamknięty w sobie, to dlatego, \e sporo o nas myślałem. Doszedłem do
wniosku, \e w uczuciu takim jak nasze ...
Przerwał, bo znienacka pocałowała go w usta.
- Proszę kontynuować, doktorze - zachęciła go.
- W uczuciu takim jak nasze nie mo\e być ni,
złego.
Wierzył w to, co mówi, ale gdzieś na dnie dusz: odezwało się poczucie winy. Musi nauczyć się
z tyn \yć, bo wiedział ponad wszelką wątpliwość, \e nie jes w stanie zrezygnować z Jacky.
Nawet jeśli ich miłosn: przygoda skazana jest na krótki \ywot, gotów by zrobić wszystko, by
Jacky nie \ałowała ani jedn~ spędzonej z nim minuty.
Dotknęła palcami jego czoła, próbując wygładzie pionową zmarszczkę, która często pojawiała
siÄ™, gd; byli razem.
- Przestań się zadręczać - poprosiła i wróciła z, biurko.
- Za ile będziesz gotowa? - zapytał.
- Daj mi pół godziny. A ty nie musisz wrócić d(
domu, \eby zająć się Christophe'em?
- Nie. Mówiłem ci, \e chłopak Nadine wyszedł jw ze szpitala? Zaproponowałem, \eby na czas
rekonwalescencji zamieszkał z nią u mnie.
- Dobry pomysł. Przynajmniej nie ma obawy, \e będzie chciała wracać z nim do Pary\a.
- Właśnie - potaknął. - Christophe pojechał dziś z nimi do parku wodnego, więc mamy cały
wieczór dla siebie.
ROZDZIAA SZÓSTY
W drodze na pla\ę wstąpili do delikatesów.
- Wez wszystko, na co masz ochotę. Ja płacę - powiedział Pierre, wyjmując kartę kredytową.
- Tylko \ebyś potem hie \ałował. Uprzedzam, \e na jedzenie potrafię wydać majątek. Pewnie kupię za
du\o. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org