Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obrączkę z palca i tak dalej? Toż to niemożliwe!
 Bardzo logiczne rozumowanie  rzekł Holmes.  Gotów jestem zgodzić się z panem.
 Musimy więc wrócić do przypuszczenia, że zabójstwa dokonał ktoś z zewnątrz. Oczywiście i
to założenie nasuwa wiele wątpliwości, ale nie jest niemożliwe. Zabójca dostał się do domu
między godziną 16.30 a i 18& to znaczy o zmroku, lecz nim podniesiono most. We dworze bawił
jakiś gość, drzwi były otwarte, bez trudu więc wśliznął się do środka. Mógł to być zwykły
rzezimieszek lub jakiś wróg Douglasa. Zważywszy, że Douglas przez długi czas przebywał w
Ameryce i że broń, którą go zabito, jest amerykańskiego pochodzenia, należy przypuścić, iż
chodzi raczej o zemstę.
Wśliznął się do tego pokoju, pierwszego z brzegu, i ukrył się za kotarą.
Przesiedział tam aż do parę minut po jedenastej. W tym czasie do pokoju wszedł Douglas.
Doszło do krótkiej rozmowy, jeżeli w ogóle do niej doszło, bo pani Douglas mówi, że już w parę
minut po rozstaniu z mężem usłyszała strzał.
 Zresztą widzimy to po świecy  wtrącił Holmes.
 Tak. Zwieca całkiem świeża, wypaliła się najwyżej na pół cala. Douglas postawił ją pewnie
na stole, nim go napadnięto, bo inaczej upadłaby razem z nim. To dowód, że nie zaatakowano
go zaraz po wejściu. Kiedy pan Barker przybiegł, zapalono lampę i zgaszono świecę.
 To jasne.
 Teraz więc mamy taki obraz: Douglas wchodzi do pokoju. Stawia świecę. Zza kotary
wyskakuje ktoś uzbrojony w tę dubeltówkę. %7łąda oddania obrączki, Bóg wie po co. Ale tak
pewnie było. Douglas ustępuje.
Potem, albo na chłodno, albo w czasie walki  Douglas bowiem mógł
porwać za młotek, który znaleziono na dywanie  ów człowiek zastrzelił go w straszliwy
sposób. Następnie upuścił broń i tę tajemniczą kartkę z napisem  D.V.341 , która nie wiadomo,
co znaczy, uciekł przez okno i przebrnął fosę akurat w momencie, kiedy Cecil Barker wpadł tu i
zobaczył
trupa. Co pan o tym sądzi, panie Holmes?
 Bardzo ciekawe, tylko niezbyt przekonywające.
 Człowieku, to jedyna możliwa koncepcja! Każda inna hipoteza to już czysty nonsens! 
wykrzyknął MacDonald.  Douglasa ktoś zabił, a mogę panu udowodnić  obojętne, kim był
morderca  że powinien był to zrobić w inny sposób. Jak mógł pozwolić na odcięcie sobie
odwrotu? Jak mógł użyć broni palnej, kiedy tylko ciche zabójstwo dawało mu szansę ucieczki?
No, panie Holmes, słuchamy. Jeżeli pan kwestionuje teorię pana White a Masona, to niechże
pan nam wyłoży swój pogląd.
W czasie tej długiej rozmowy Holmes siedział, nie opuszczając z niej żadnego słowa, i czujnie
obserwował wszystko. Co chwila rzucał spojrzenie bystrych oczu to na prawo, to na lewo, a
jego czoło poryły zmarszczki.
 Chciałbym zebrać jeszcze parę faktów, zanim wysunę własną teorię 
rzekł, klękając przy trupie.  O, to naprawdę straszliwa rana. Czy można by przywołać na
chwilę lokaja& Panie Ames, mówiono mi, że pan często widywał ten niezwykły znak 
wypalony trójkąt w kole  na przedramieniu pana Douglasa?
 Tak, często, proszę pana.
 Nigdy nie obiło się panu o uszy, skąd to piętno?
 Nie, proszę pana.
 Musiało bardzo boleć, kiedy je wypalano, bo niewątpliwie jest wypalone. A teraz widzę,
panie Ames, mały plasterek na podbródku nieboszczyka. Nie wie pan, czy był tam za życia
Douglasa?
 Tak. Wczoraj rano mój pan zaciął się przy goleniu.
 Czy często się zacinał?
 Pierwszy raz od bardzo dawna, proszę pana.
 Bardzo interesujące!  rzekł Holmes.  Może to być czysty przypadek, ale może też
dowodzić pewnej nerwowości, co wskazywałoby na jakieś przeczucie niebezpieczeństwa. Czy
pan wczoraj nie zauważył nic dziwnego w postępowaniu pana Douglasa, panie Ames?
 Uderzyło mnie, że był trochę niespokojny i podniecony.
 Hm, więc ten napad mógł być spodziewany. Zdaje się, że się trochę posuwamy naprzód,
prawda? A może pan wolałby wypytywać pana Amesa, panie Mac?
 Nie, pan to zrobi lepiej.
 Dobrze, przejdzmy więc do tej kartki  D.V. 341 . To najzwyklejszy kartonik. Czy macie
taki w domu?
 Chyba nie.
Holmes szybkimi krokami przemierzył pokój, podszedł do biurka i z obu kałamarzy kapnął po
kropli atramentu na bibułę.
 Tego nie pisano w tym pokoju  rzekł.  To jest czarny atrament, a tamten czerwonawy.
Kartkę pisano tępą stalówką, te zaś są ostre. Tak, z całą pewnością kartkę napisano gdzie
indziej. Czy pan, panie Ames, rozumie, co ona znaczy?
 Nie, proszę pana. Zupełnie nie rozumiem.
 A co pan sądzi, panie Mac?
 Nasuwa to myśl o jakiejś tajnej organizacji. Znak na ramieniu potwierdzałby to
przypuszczenie.
 Zgadzam się z tym  odezwał się White Mason.
 Dobrze. Wyjdzmy więc z tego założenia i zobaczmy, czy nam się wszystko zgodzi. Któryś z
członków tego stowarzyszenia dostał się do domu, zaczaił się na Douglasa, o mało mu nie
odstrzelił głowy i uciekł przez fosę, zostawiwszy kartkę obok trupa. Pozostali członkowie
stowarzyszenia dowiedzieliby się z gazet o dokonanej zemście. Dotąd wszystko jakoś się
trzyma kupy. Ale czemu wybrano właśnie ten rodzaj strzelby? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org