[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze sposobności. Przede wszystkim chciała się zorientować,
czy Ian nadal chce się z nią ożenić. W głębi serca była niemal
RS
pewna, że tak będzie. Potem podzieli się z nim dobrymi no
winami. Powie mu o dziecku i o tym, że ma wiano. To będzie
najlepszy prezent świąteczny, jakiego mógł się spodziewać,
a ona będzie miała pewność, że go do niczego nie zmusza.
O tym, co zrobi, jeśli Ian nie zechce się z nią żenić, wolała
nawet nie myśleć.
Choć jej wiano nie było zbyt bogate, lepsze to niż nic.
Modliła się w duchu, by domysły Honor, iż sprawy Iana rów
nież wzięły lepszy obrót, okazały się prawdą.
- Na pewno już omówili wszystko, co mieli do omówie
nia - powiedziała, pragnąc jak najszybciej dowiedzieć się, na
czym stoi. - Chodzcie, zejdziemy do sieni.
- Za chwilę tam pójdziemy. Muszę przebrać Kit w suche
ubranie. - Honor spojrzała surowo na małą. - I zbesztać ją
za nieposłuszeństwo.
Uśmiechnięta dziewczynka podskakiwała przed matką,
najwyrazniej nie przejmujÄ…c siÄ™ perspektywÄ… bury. Nim wy
szły, Kit wskazała na leżącą na podłodze skórkę jabłka.
- Czy wujek Ian będzie teraz twój, ciociu Jules? Czy to
dzięki temu jabłku?
- Ależ nie, kochanie - odpowiedziała Juliana z pobłażli
wym uśmiechem. - To tylko taka głupia zabawa.
- Chodz już, dziecino - Honor ujęła małą za rękę - i pa
miętaj, ani słowa przy wuju Ianie o tym, co tu się działo. Wu
jek nie przyjechał do nas po to, by odkrywać tajemnice, tylko
po to, aby spędzić z nami święta.
Juliana modliła się w duchu, by wizyta Iana miała jeszcze
inny powód. Wiedziała, że będą dobrym małżeństwem. Ko
chała go i gotowa była zdobyć jego miłość. Chciała, żeby
dziecko, które nosiła w łonie, było dla niego radosną niespo
dzianką, nie zaś przyczyną, dla której zdecyduje się na mał
żeństwo. Chciała, by pragnął jej dla niej samej.
RS
Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna miała spędzić
święta wśród ludzi, których kochała i którzy zdawali się od-
wzajemniać jej uczucia. Nie mogła się doczekać chwili, gdy
zobaczy Iana. To będzie taka cudowna noc, pomyślała i przy-
śpieszyła kroku.
Zbiegła ze schodów z sercem pełnym radosnego podnie
cenia i z dumnie uniesioną głową. Ian stał w sieni, rozma
wiając z małą Berthilde, która jak zawsze pożerała go ocza
mi. Jednocześnie z Julianą zjawił się w sieni Alan.
Najwyrazniej obaj mężczyzni nie rozmawiali jeszcze ze
sobÄ….
- Strode - Ian skinął głową Alanowi, po czym obrócił sie
do niej. - Pani Juliano.
Ukłonił się jej kurtuazyjnie, ale jego oczy nie błyszczały
radością, która nadawała jego twarzy pogodny wyraz. Po
wściągliwość Iana wzbudziła niepokój w sercu Juliany. Tym
razem, odmiennie niż przy pierwszym ich spotkaniu, unikał
jej dotknięcia, nawet jej nie pocałował w rękę.
Gdy odwrócił od niej spojrzenie, z pozoru pochłonięty
podziwianiem świec, wstążek i jodłowych gałęzi, którymi
przyozdobiono sień, Alan popatrzył na Julianę pytająco.
Wzruszyła ramionami, by dać mu do zrozumienia, że nie ma
pojęcia, o co chodzi.
Jazda w głębokim, mokrym śniegu, pod wiatr, musiała go
zmęczyć. Zwiadczyła o tym zaczerwieniona od zimna twarz.
- Jak się masz, panie? - spytała.
- Dziękuję, dobrze. A ty, pani? - Uśmiechnął się do niej,
ale zdawał się dziwnie chłodny i nieobecny, a w jego oczach
nie było śladu radości.
- Znakomicie - odpowiedziała, starając się zachować do
bry humor.
- Zmarzłeś. Chodz, dostaniesz miodu! - Alan poklepał
RS
lana po ramieniu. - Wkrótce zacznie się biesiada, a potem
będziemy się bawić. Ale w tej chwili muszę was na chwilę
przeprosić. Zajmij się naszym gościem, Juliano, dobrze?
- Berthilde! Nie stój tak, jakby cię ktoś zaczarował! Przy
nieÅ› miodu dla sir Iana.
Juliana z niepokojem patrzyła na jego zrezygnowaną,
smutną minę. Troska o Iana sprawiła, że dziewczyna zdobyła
się na większą niż zwykle śmiałość.
- Przemarzłeś, panie. Chodz, usiądz ze mną przy ogniu,
dopóki nie podadzą do stołu.
- Z radością - powiedział, ale w jego głosie nie było ani
śladu wesołości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl