[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydziale. Ewa brała to pod uwagę i postanowiła, że da mu jeszcze czas.
Nie wiem! odpowiedziała, gdy skończyła tokować do krótkofalówki.
Gdzie są ci świadkowie? spytał, podchodząc do niej.
Wzruszyła ramionami.
Tu. Wskazała na budynek.
To jest dom wariatów przypomniał Michał.
Szpital psychiatryczny poprawiła policjantka.
Ewa& Komisarz skrzywił się. Większość z tych ludzi codziennie widuje
Elvisa i Johna Lennona!
Przynajmniej ich wysłuchaj poprosiła z uśmiechem. Popytaj lekarzy&
Mówiłaś, że lekarze nic nie widzieli.
Ale opowiadają dziwne rzeczy. Popytaj.
A czego ty się dowiedziałaś?
Nie uwierzyłbyś, sam z nimi pogadaj.
Ale o co chodzi? włączył się zdezorientowany Gucio.
Może jego wyślemy? zaproponował złośliwie Kępiński, wskazując na Załuskę.
Zaginęła lekarka i jeden z pacjentów, więc może przestań pierdolić, tylko rusz
dupę na górę. Spózniłeś się, to drałuj odparła spokojnie i jak zwykle rzeczowo.
Dwóch mundurowych skończyło obchód po podwórzu i zbliżyli się do oficerów,
by zameldować, że nic nie znalezli. Kiedy podeszli, Michał spojrzał błagalnie na
koleżankę.
Proszę cię&
Szukamy odcisków palców? spytał znowu Gucio.
Tak, zbieramy odciski z chodnika, drzew i piasku, po którym depczesz warknął
w jego stronę. Pomożesz?
Przestań! przerwała Ewa.
To daj mi cokolwiek! Pójdę tam, tylko daj mi coś!
Zwiadkowie&
To znaczy tutejsi pacjenci?
Zamkniesz się?
Przepraszam.
Zwiadkowie twierdzą, że niska, ruda kobieta i dość wysoki facet wyszli na to
podwórko, gdzie spotkali się z kilkoma księżmi, mnichami, cholera wie i&
Przerwała, rozglądając się dookoła i gasząc w sobie zakłopotanie.
I? zachęcił Kępiński.
I zaczęli ze sobą walczyć& na miecze.
Na miecze powtórzył Michał.
Na miecze. Wyglądało na to, że bronili wejścia.
Jasne. Co dalej?
Facet zabił trzech z nich i uciekł z kobietą, a czwarty mnich podszedł do ciał,
posypał je czymś, potem polał, nakrył jakimś materiałem i podpalił.
A gdzie zwęglone ciała?
Podobno ogień był niezwykle gwałtowny. Po kilku minutach pozostał z nich
popiół, który on sprzątnął, a resztę rozwiał wiatr. Może znajdziemy resztki.
Nastała bardzo długa cisza.
I oddalił się z miejsca zdarzenia? wypalił Gucio.
Chyba na głowę upadłaś odezwał się wreszcie Michał, oczywiście ignorując
Załuskę. Mam z czymś takim iść na górę i pytać lekarzy?!
Oni ci opowiedzą jeszcze ciekawsze rzeczy.
Słuchaj, bywało już dziwnie, ale to mnie przerasta. Mam podpisać raport o
polskich księżach ninja, atakujących szpital psychiatryczny, którego bohatersko
bronił paranoik, a następnie nie wiadomo dlaczego uciekł z lekarką? Na jego miejscu
przynajmniej odebrałbym medal. Nie ma ciał, nie ma śladów, tylko bajka o jakimś
proszku i płynie, który rozpuścił trzech mnichów?
Ewa rozłożyła ręce.
Kurwa, ja chyba śnię! jęknął Kępiński.
Drałuj, tylko zostaw procę. Tu nie wolno wnosić broni bez specjalnego
pozwolenia, nawet nam mruknęła spokojnie.
Michał zdjął kaburę z pistoletem i wręczył ją policjantce. Odetchnął głęboko i
wszedł do budynku. Jeden z mundurowych już na niego czekał.
Poprosiliśmy, aby świadkowie zebrali się w jednym z pokojów lekarskich
zameldował.
Dobrze, gdzie to jest?
Poprowadzę.
No to chodzmy.
Doszli szybko do schodów i wspięli się na drugie piętro. W jednej z sal znalezli
czwórkę lekarzy wyraznie czekających na kogoś, kto ich przesłucha. Siedzieli na
krzesłach, jakby przygotowali się do zwykłego zebrania. Byli jednak wyraznie
zmieszani, przestraszeni i niepewni.
Witam panów. Michał przebiegł wzrokiem po obecnych. Sami faceci, jeden
łysawy, gruby, drugi siwy, dwaj pozostali trochę młodsi, co najwyżej
trzydziestolatkowie blondyn i kędzierzawy brunet. Bez zwykłej dla lekarzy pewności
siebie, zakłopotani.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl