[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, ale... Dobrze. Przyjmuję do wiadomości, że taka ewentualność jest możliwa -
ustąpiła Mana. - To wszystko. Ale to może być szereg zupełnie innych osób. W tej
chwili musimy zacząć prace w piwnicy i przygotować się do wywiezienia zwłok.
Mój plan pozostaje bez zmian. Zwłoki muszą zniknąć. Potem niech się dzieje, co
chce.
Marta siedziała na najniższym stopniu piwnicznych schodów i usiłowała wykonać
obliczenia niezbędne do nawiercenia otworów. Miała niejakie pojęcie o działaniu
expansitu po próbie, którą przeprowadziły z Anetą na bryle w wiaderku. Metoda, jaką
wówczas przyjęły, czyli wywiercenie jednego otworu pośrodku, teraz nic wchodziła
w grę. W końcu zależało im na wydobyciu zwłok, a nie ich rozkawałkowaniu.
Zerknęła na wyrysowany kredą prostokąt na posadzce. Dokładnie w jego środku
znajdowały się zwłoki bandytów, zapakowane w foliowe worki i zatopione w
betonie.
- Mana, siedzimy tu od pól godziny i nic. - Aneta zdecydowała się zakłócić tok
myślowy przyjaciółki.
- Cicho, myślę - zganiła ją Mana.
- No, mam nadzieję, że myślisz - fuknęla Aneta. - Inne wytłumaczenie twojego stanu
to katatonia... Może powiedz, o czym myślisz, to ci pomogę.
- Zastanawiam się nad otworami...
- A co tu się zastanawiać? I tak musisz wiercić takimi wiertłami, jakie kupiłam.
Zrednica piętnaście milimetrów i...
296
- To wiem! - przerwała jej ze zniecierpliwieniem Marta. - Chodzi mi o kierunek
wiercenia.
- Proponuję pionowo - zakpiła Aneta.
- Wiem o tym! Chodzi mi o to, czy wiercić prosto czy krzywo!
- Jak można wiercić krzywo? - zdziwiła się przyjaciółka.
- Skup się! - poleciła jej Mana. - Otwory wiercę dookoła zwłok, zgadza się? Zgadza -
przytaknęła sobie sama, nie czekając na odpowiedz. - Jeśli zrobimy otwory dookoła
idealnie pionowo, to beton będzie pękał dookoła otworów, no nie? W każdą stronę
tak samo, czyli w tę, gdzie są zwłoki, i tam, gdzie ich nie ma. Rozumiesz?
- Aha. Aapię... Chodzi o to, że niepotrzebnie rozwalisz część podłogi. To może lepiej
wywiercić otwory w środku. - Aneta wskazała na zaznaczony kredą prostokąt.
- Mówiłam, żebyś się skupiła. Jak wywiercę je w środku prostokąta, czyli tam, gdzie
są worki, to expansit rozwali i beton, i chłopaków. Będziesz ich zmiotką zbierać?! -
warknęła Mana.
- No tak... Boże, jednak ta budowlanka to skomplikowany zawód - powiedziała z
podziwem jej przyjaciółka.
- No właśnie. I teraz tak się zastanawiam, co się stanie, gdyby tak otwory wywiercić
pod kątem, w ten sposób, żeby siła wybuchu skierowała się pod chłopaków, tam
gdzie ich nie ma, żeby ich nie uszkodzić, ale jednocześnie, tam gdzie są, a nie na
boki, gdzie ich nie ma.
- Ty rozumiesz, co mówisz?
- Nie bardzo, ale łapiesz, o co mi chodzi, prawda? -Teoretycznie...
- Praktycznie chłopakom też może się dostać.
297
- Praktycznie czy teoretycznie, i tak nie mamy pojęcia, co nam z tego wyjdzie. -
Aneta nie miała siły ani ochoty dłużej się zastanawiać. - Moim zdaniem wierć pod
katem. Będzie, co ma być, i tak ściągniemy ekipę budowlaną do posprzątania
bałaganu.
- Marta! Telefon! - zawołała ze szczytu schodów Dorota, przerywając tę błyskotliwą
wymianę zdań. - Damian dzwoni!
-Jaki Damian? Niech zadzwoni pózniej. Nie mam teraz czasu. No, o co chodzi? -
zirytowała się, widząc zdumione spojrzenie Anety.
- Damian. Twój mąż - odparła powoli przyjaciółka, starannie artykułując słowa. -
Może lepiej odbierz?
Aneta skończyła nalewać gulasz i usiadła z dziewczynami do stołu. Zanurzyła łyżkę
w gęstym sosie, w którym pływały spore kawałki mięsa i warzyw. Mimochodem
zerknęła na zegar ścienny. Dwudziesta trzecia to nie najlepsza pora na kolację,
zwłaszcza że od jakiegoś czasu zaniedbała fitness i basen. Popatrzyła na koleżanki,
które nie miały takich obiekcji i jadły z apetytem. Marta zdecydowała się wykonać
odwierty pod kątem i nawet niezle jej to wyszło. Aneta nie była wprawdzie
przekonana, czy otwory nie są zbyt blisko siebie, ale ostatecznie co za różnica? I tak
żadna z nich nie miała pojęcia, jak należało to zrobić. Teraz Marta studiowała
instrukcję użycia expansitu w nadziei, że kiedy przyjdzie czas, dom nadal będzie stał
na miejscu. Dorota natomiast z wypiekami na twarzy przerzucała kartki niewielkiego
notatnika, co kilka minut wydając z siebie dziwne dzwięki.
- Co tam masz? - nie wytrzymała Aneta, gdy kolejny chichot zakłócił panującą w
kuchni ciszę.
- Znalazłam notatnik Kopiejki. Ta kobieta szpiegowała wszystkich sąsiadów.
Niesamowite, pani Krystyna to James Bond w spódnicy - śmiała się Dorota.
- Tym lepiej, że jej się pozbyłyśmy - skwitowała Marta, nie podnosząc wzroku znad
instrukcji.
- Słuchajcie, zapisywała numery rejestracyjne samochodów parkujących na naszej
ulicy, łącznie z datą i godziną - prychnęła dziewczyna.
- Co takiego?! - Marta uniosła głowę, odrzucając instrukcję na bok. - Ona to
wszystko zapisywała?
- Przecież mówię. Są tu nawet godziny wyjścia z domu i powrotu wszystkich
sąsiadów, nas też, oczywiście.
- Grzebałaś w jej rzeczach? Będzie awantura, jak wróci i się zorientuje.
- Nie, Gucio zrzucił papiery z sekretarzyka i jak je zbierałam, to notes wpadł mi w
ręce. Jestem oburzona waszymi insynuacjami. Nie mam zwyczaju grzebać komuś w
rzeczach. Potrafię uszanować prywatność...
- Dobrze, dobrze, nie denerwuj się tak... - mruknęła uspokajająco Aneta.
- Znalazłam też lornetkę - dodała udobruchana Dorota. - Była w szufladzie ze
skarpetkami.
- Nie mów, że to też przypadkiem. Gucio ją otworzy! i niechcący wyrzucił lornetkę
razem ze skarpetkami - roześmiała się Marta.
- No dobra. - Na twarzy dziewczyny pojawiły się rumieńce zażenowania; Dorota
zdała sobie sprawę, że właśnie została przyłapana. - Trochę grzebałam w jej rzeczach,
ale chciałam się upewnić, że Kopiejka nie ma nic wspólnego z szantażystą -
wyjaśniła.
- Pewnie - przytaknęła jej bratowa. Jeśli ktoś by cię nic znal, to może by i uwierzył,
pomyślała. - Daj mi ten
298
299
notes. - Bezceremonialnie wyjęła go Dorocie z ręki, nie czekając na jej zgodę i nie
zważając na protesty.
- Interesujące... - powiedziała po kilku minutach przeglądania zapisków. - Pamiętasz
przypadkiem daty anonimów? - zwróciła się do Anety.
- Nie było na nich daty...
- Chodzi mi o dni, w których podrzucono anonimy...
- Marta pokręciła głową z ubolewaniem. Aneta na ogól była błyskotliwa i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl