Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tutaj zbliżały się do ludzi ciekawie i bez lęku unosiły się nad czyjąś głową, przyglądając się
wszystkiemu okrągłymi, złotymi oczami; to znów przysiadały na czyjejś dłoni lub kolanie, żeby po
chwili znowu wzbić się w powietrze. Wydawało się, że cała ta niezmierzona kraina nie zna
człowieka. Mogien opowiadał, że kiedy lecieli nad płaskowyżem, nie widzieli ani ludzi, ani
zwierząt.
- Zeszłej nocy przy ognisku zdawało nam się, że widzieliśmy jakieś stworzenie - powiedział
Rocannon z wahaniem, jako że sam nie był pewien, co właściwie widzieli.
Kyo obejrzał się na niego od ogniska; Mogien, rozpinający swój pas z dwoma mieczami, nie
powiedział nic.
O pierwszym brzasku zwinęli obóz i przez cały dzień pędzili na wietrze pomiędzy ziemią a
słońcem. Lot nad równiną był równie przyjemny jak ciężka była poprzednia wędrówka. W ten sam
sposób minął im następny dzień, a pod wieczór, kiedy rozglądali się już za jednym z tych małych
strumieni, które z rzadka przecinały krainę traw, Yahan obrócił się naraz na siodle i zawołał:
- Olhorze! Spójrz przed siebie!
Hen, daleko na południu niewielka zmarszczka szarości przecinała prosty horyzont.
- Góry! - krzyknął Rocannon i poczuł, jak za jego plecami Kyo gwałtownie wciągnął powietrze,
jakby przestraszony.
Następnego dnia płaska preria pod nimi stopniowo uniosła się i pofałdowała, tworząc niskie
pagórki i hałdy - ogromne fale na nieruchomym morzu. Wysoko spiętrzone chmury płynęły wciąż
na północ ponad ich głowami, a daleko przed sobą widzieli poszarpane, ciemne, wyniosłe zbocza.
Przed wieczorem zarysy gór stały się wyrazne; chociaż równinę zakryła ciemność, odległe szczyty
na południu jeszcze przez długi czas świeciły jasnym, złotym blaskiem. Kiedy wreszcie znikły,
wychynął zza nich księżyc Lioka i pożeglował spiesznie po niebie niby wielka, żółta gwiazda. Feni
i Feli wzeszły wcześniej i poruszały się bardziej statecznie ze wschodu na zachód. Ostatni z
czwórki wzeszedł Heliki i ścigał pozostałe, przybierając i zmniejszając się w półgodzinnych
cyklach. Rocannon leżał na plecach, obserwując spomiędzy wysokich, ciemnych łodyg trawy
powolny, skomplikowany, świetlisty taniec księżyców.
Następnego ranka, kiedy razem z Kyo mieli wsiąść na szarego pasiastego wiatrogona, stojący
przy pysku zwierzęcia Yahan ostrzegł go:
- Jedz na nim dzisiaj ostrożnie, Olhorze.
Wiatrogon zgodził się z nim przeciągłym, kaszlącym warczeniem, a wierzchowiec Mogiena
zawtórował mu jak echo.
- Co im dolega?
- Głód! - odparł Raho, mocno ściągając cugle swojego białego wierzchowca. - Najadły się, kiedy
znalezliśmy herilory Zgamy, ale odkąd lecimy nad tą równiną, nie dostały porządnego posiłku, a te
latające skoczki wystarczą im ledwie na jeden kęs. Zciągnij porządnie pasem swój płaszcz, książę
Olhorze - jeśli twój wiatrogon dosięgnie go zębami, skończysz w jego żołądku.
Raho, którego brązowa skóra i włosy świadczyły o tym, że jego babką musiał się zainteresować
jakiś szlachetnie urodzony Angya, był bardziej szorstki w obejściu i skłonny do kpin od większości
średnich ludzi. Mogien nigdy go nie karcił, a sam Raho mimo ostrego języka nie krył swego
żarliwego przywiązania do młodego księcia. Był to człowiek w średnim wieku; widać było, że
uważa całą tę wyprawę za głupotę, i równie widoczne było, że nigdy nie przyszłoby mu do głowy
opuścić swojego księcia w niebezpieczeństwie.
Yahan rzucił wodze Rocannonowi i cofnął się pośpiesznie, kiedy uwolniony wiatrogon skoczył w
powietrze jak puszczona sprężyna. Przez cały dzień trzy wiatrogony ostro, niezmordowanie pędziły
ku myśliwskim terenom, które wyczuwały czy też zwęszyły na południu, a północny wiatr
popychał je od tyłu. Zalesione wzgórza, coraz wyższe i ciemniejsze, wznosiły się ku płynnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org