[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wróci do normalności.
Jeżeli do końca życia będzie za nią tęsknił, będzie musiał sobie z tym poradzić.
Daisy zaśmiała się z czegoś, co powiedział Jesse, a Jericho wlepił w nią wzrok. Ta
kobieta działała na niego na tak wielu poziomach, że nie potrafił nawet wszystkich na-
zwać. Pragnął jej, a jednocześnie chciał, by wyjechała. Pożądał jej i miał to sobie za złe.
Lubił ją i walczył z tym uczuciem.
Jak jedna drobna kobieta może wzbudzić w mężczyz
nie tyle różnych emocji?
Zwłaszcza w takim, który sobie przysiągł, że nigdy się nie zaangażuje?
R
L
T
Zanim Daisy pojawiła się w jego życiu, jego najdłuższy związek trwał dwa tygo-
dnie. Spędził je z pewną brunetką, którą ledwie pamiętał, w hotelu swojego kuzyna Rica
Kinga w Cancun.
Przez lata wierzył, że życie żołnierza nie pasuje do domu, rodziny, ogniska domo-
wego. Sądził wówczas i nadal tak uważał, że mężczyzna najlepiej służy ojczyz
nie, gdy
nic mu w tym nie przeszkadza.
Widział zbyt wiele rozbitych rodzin żołnierzy, którzy długo przebywali z dala od
domu. Widział, co działo się z żonami i dziećmi, gdy ich mężowie i ojcowie nie wracali.
Jego przyjaciele twierdzili, że się myli. %7łe siła, jaką otrzymują od rodzin, więcej niż re-
kompensuje im chwile rozstania. To prawda, wielu wojskowym udawało się łączyć ka-
rierę i rodzinę, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
Jericho mimo to był innego zdania i podczas służby w wojsku wybrał samotne ży-
cie.
Jaką teraz miał wymówkę? Już nie był na służbie.
Tak jest lepiej, powtarzał sobie. Więcej świętego spokoju, mniej zamieszania. Te
wymówki nawet dla niego brzmiały dość żałośnie.
- Jaki macie plan na ten weekend? - spytała Daisy, przerywając myśli Jericha.
Zanim się odezwał, Jesse jej odpowiedział.
- Będę siedział nad jeziorem i wysłuchiwał kłamstw moich braci. - Puścił do niej
oko.
- W dniu, kiedy zamilkniesz na tyle długo, żeby kogoś wysłuchać, otworzą lodowi-
sko w piekle. - Justice dał bratu przyjaznego szturchańca.
- Ty i Jericho jesteście takimi milczkami, że wygląda, jakbym tylko ja mówił. - Po-
słał znów uśmiech Daisy. - Jericho jest tak rozmowny jak kamień, prawda, Daisy?
Daisy spojrzała na Jericha i z błyskiem w oku odparła:
- Jakoś nie ma problemu z mówieniem, kiedy mi wydaje polecenia.
- Wydawanie poleceń się nie liczy - orzekł Jesse, opierając się biodrem o tył samo-
chodu. - Jestem najmłodszy, więc mogę pani powiedzieć, że bracia od najwcześniejszych
lat wydają mi polecenia.
R
L
T
- A ty ich nigdy nie słuchasz - przypomniał mu Justice i dz
wignął chłodziarkę z je-
dzeniem tak łatwo, jakby była pusta. Zerknął na Daisy. - Jego żona Bella przyjechała do
mnie, bo szukała trochę spokoju.
- Ha! - zaśmiał się Jesse, a potem zrobił speszoną minę. - Moja Bella? Szukała ci-
szy? To ci dopiero!
- Proszę - rzekł Justice - twoja żona jest kochana. Spróbuj podyskutować z moją
Maggie. Będziesz miał szczęście, jak wyjdziesz z tego cało.
- Porównujesz irlandzki temperament Maggie z meksykańskim temperamentem
Belli? - Jesse znów się zaśmiał. - Nie ma porównania, bracie. Bella jest drobna, ale twar-
da.
Mężczyz
ni nadal porównywali swoje żony. Każdy z nich mówił z taką dumą, że
przez moment Jericho im zazdrościł. To było dla niego coś nowego. Chciał wtrącić się
do rozmowy braci i oznajmić im, że Daisy jest taką kobietą, do której ich żon nawet nie
da się porównać.
Ta myśl śmiertelnie go przeraziła. Zazwyczaj podczas podobnych dyskusji odczu-
wał najwyżej współczucie dla kobiet, które pokochały jego twardo chodzących po ziemi
braci. Teraz jednak rozumiał, co bracia czują do swoich żon. Ta świadomość wcale nie
poprawiła mu nastroju. Umocniła go w przekonaniu, że za blisko dopuścił do siebie Da-
isy.
Pozwolił na to, by zaczęła coś dla niego znaczyć.
Stał z boku, wciąż patrząc w oczy Daisy, podczas gdy bracia nadal się sprzeczali.
Myślał tylko o tym, by ten weekend już się skończył, by mógł znów zamknąć się z nią w [ Pobierz całość w formacie PDF ]