Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w duchu, zachwycając się budynkiem. Z fontanny
tryskała woda, która w promieniach słońca bajecznie
opalizowała i wpadała do okrągłego basenu. Wzdłuż
podjazdu rosły wysokie, kolorowe kwiaty posadzone
w wielkich donicach. Tabby wyszła z auta. Na jej
powitanie wyszedł biały paw, który po chwili pochwalił
się swoim pięknym ogonem, rozkładając go jak
wachlarz.
Zaśmiała się i powiedziała:
 Trochę mi go przypominasz.
Acheron tylko uniósł brew.
 Nieważne  mruknęła. Za ich plecami zatrzymał się
samochód, którym jechały Melinda z Amber i ich
bagaże.  Możemy porozmawiać na osobności?
 Oczywiście  odparł beznamiętnym tonem.
Tabby podeszła do śpiącej Amber i pocałowała ją
delikatnie w czółko. Melinda powiedziała, że zaniesie
dziewczynkę do łóżeczka. Ruszyły razem w stronę
domu. Zanurzyły się w przyjemnie chłodnym holu.
Wnętrze willi zapierało dech w piersi, ale Tabby od razu
pomyślała, że to miejsce nie nadaje się na mieszkanie
dla małego dziecka: zbyt dużo schodów, stolików,
ostrych kantów, zakamarków& Na szczęście Amber
jeszcze nie chodziła. Poza tym ich pobyt w tym miejscu
miał być krótki, choć nie wiedziała dokładnie, ile dni
tutaj spędzą.
 Muszę wykonać parę telefonów  poinformował ją
Acheron.
 Mieliśmy porozmawiać.
 Pózniej  mruknął.
 Teraz.
Ton jej głosu wyraznie mu się nie spodobał.
Zmarszczył czoło i zacisnął usta, jakby musiał
opanować gniew, który w nim wzbudziła tym przejawem
nieposłuszeństwa.
 O czym chcesz rozmawiać?
Tabby przeszła do jasnego pokoju wypełnionego
starymi meblami, odwróciła się, uniosła brodę
i zapytała:
 Czy to prawda, że ożeniłeś się ze mną, żeby spełnić
warunek zapisany w testamencie swojego ojca?
Milczał przez parę sekund.
 Kto ci to powiedział? Kasma, tak?
 Czyli to prawda!  Poczuła, jak gwałtownie wzbiera
w niej wściekłość.  Okłamałeś mnie!
 Testament mojego ojca to nie twoja sprawa 
wycedził powoli, gromiąc ją wzrokiem.
Tabby jednak nie dała się zastraszyć.
 Miałeś własny interes w tym ślubie, prawda?
Dlaczego to przede mną zataiłeś?
 A jakie to ma dla ciebie znaczenie?
 Ogromne!  odpowiedziała podniesionym głosem.
 Pozwoliłeś mi wierzyć, że wyświadczasz mi wielką
przysługę.
 A tak nie jest?  syknął, wykrzywiając usta.
 Nie patrz na mnie jak na robaka, którego możesz
rozgnieść butem! A przede wszystkim nie traktuj mnie
jak idiotki& którą zresztą byłam, bo ci uwierzyłam. 
Zacisnęła pieści i powtórzyła:  Oszukałeś mnie!
 Spełniłem swoją obietnicę. Ożeniłem się z tobą,
pomogłem ci złożyć wniosek o adopcję i zatroszczyłem
się o twoją sytuację finansową. Każda inna kobieta
padłaby na kolana, żeby mi za to podziękować!
Jeszcze mocniej zacisnęła pięści. Tak mocno, że aż ją
zabolały.
 Czasami jesteś taki arogancki, że mam ochotę cię
uderzyć, chociaż brzydzę się przemocą.  Przez chwilę
oddychała głośno, próbując opanować furię. 
Naprawdę nie rozumiesz, dlaczego jestem wściekła?
Byłam z tobą szczera. %7ładnych kłamstw, żadnych
sztuczek, żadnych ukrytych motywów. Zasługiwałam na
to samo z twojej strony.
 Posłuchaj  warknął, zbliżając się do niej niczym
krwiożerczy drapieżnik.  Nie zamierzam kontynuować
tej rozmowy. Nie mam w zwyczaju zwierzać się
ludziom, zwłaszcza zupełnie obcym, ze swoich
prywatnych spraw. A testament mojego ojca zalicza się
właśnie to tej kategorii.
 Miałam prawo wiedzieć, że nie robisz tego
wszystkiego z jakiejś ukrywanej przed światem dobroci
serca, tylko dla własnego interesu. Wykorzystałeś moją
niewiedzę i naiwność!
 Nie wtajemniczam obcych osób w swoje sprawy
biznesowe.
 Więc jaka to jest w końcu sprawa: prywatna czy
biznesowa?
 Przede wszystkim: nie twoja!  ryknął, nie panując
już nad sobą.  Zrozumiano?
 Nie, nie zrozumiano!  odwarknęła.  Nie jestem
twoją własnością!
 Jesteś moją żoną!
 To niby to samo? Zresztą jesteśmy małżeństwem
tylko na papierze.
 To się jeszcze okaże, moraki mou.
 Co chcesz przez to&
Gwałtownie zamknął jej usta pocałunkiem. Nie mógł
się powstrzymać, jakby kontrolę nad nim przejęły
hormony, jak u rozpalonego nastolatka. Tak się właśnie
czuł, kiedy wpatrywał się w jej różowe, zmysłowe usta,
nawet wtedy, gdy się kłócili.
 Nie& nie&  próbowała protestować, ale nie
trwało to długo.
Poddała się jego gorącym wargom, a potem
językowi, którym wdarł się w jej usta. Położył dłonie na
jej biodrach i uniósł ją do góry, jakby ważyła tyle co
zabawka. Przytulił ją do siebie i zamknął w mocnym
uścisku. Zamiast próbować się wyrwać, Tabby zanurzyła
palce w jego gęstych włosach. Wściekłość i niechęć,
jakie do niego czuła, zupełnie zniknęły, pochłonięte
przez to żywiołowe pożądanie. Chciała, żeby ją całował,
pieścił, dotykał jej& Zrobił parę korków i posadził na
czymś miękkim. Jego dłonie powędrowały do jej
nabrzmiałych piersi. Z ust uleciał stłumiony jęk. Tak,
właśnie tego pragnęła! Przeszły ją spazmy rozkoszy,
z każdą sekundą coraz silniejszej. Jego ręce coraz
śmielej wdzierały się pod jej sukienkę. Nagle usłyszała
jakiś odgłos za drzwiami. Czyjeś kroki, brzęk naczyń.
 Ktoś tu idzie?  zapytała, odrywając od niego usta.
Dopiero teraz zauważyła, że prawie leży pod nim na
białej miękkiej sofie. Przerażona, otworzyła usta, ale nie
wydobył się z nich żaden dzwięk. Odruchowo z całej
siły pchnęła Acherona. On jednak nawet nie drgnął.
 Chodzmy do łóżka  wyszeptał ochrypłym głosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org