Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bardzo bym chciała, ale tylko wtedy, jeśli i ty polecisz. Jestem tchórzliwa i
do nikogo innego nie miałabym zaufania.
- A do mnie masz?
- Całkowite.
- I nie bałabyś się wzlecieć ze mną w powietrze?
- Nic a nic.
- To mi się podoba, Różo. Kto wie, może kiedyś nadarzy się taka
sposobność, wtedy pomyślę o tobie.
To było jej cudowne marzenie, wzbić się kiedyś w błękitne przestworza, sam
na sam z nim, wysoko, między niebo a ziemię, oderwać się od wszelkiego
ciężaru ziemskiego. Gdyby to on prowadził samolot, ani przez moment by się
nie bała. Cóż by się mogło stać? Umrzeć razem z nim, wspólnie ponieść śmierć
- wcale jej to nie przerażało.
- Byłoby to dla mnie wielkim świętem, gdybyś pewnego dnia spełnił to moje
pragnienie. A gdyby się teraz w Berlinie udało i zawiózłbyś mnie na lotnisko,
bardzo bym się cieszyła.
- Będę o tym pamiętał, Różo. To się da zrobić. Nazajutrz Hasso odjechał z
obiema paniami.
Podczas podróży był w wesołym, pełnym oczekiwania nastroju. Trochę się
droczył z Różą, bo była taka blada.
- Wiem, że masz reisefieber, Różo - rzekł ze śmiechem.
Pozostawiła go w tym przeświadczeniu. Jakżeby miała mu wytłumaczyć
swój mizerny wygląd? Całą noc nie mogła zasnąć i dopiero nad ranem trochę
się zdrzemnęła.
Oczywiście przykro jej było słuchać, jak Hasso wciąż zachwyca się Nataszą.
Cały był wypełniony tęsknotą do ukochanej. Głos jego brzmiał tak łagodnie i
czule, kiedy o niej mówił. Ach, jakże zazdrościła tej młodej Rosjance jego
miłości! Czy też zobaczy ją w Berlinie? Pragnęła tego, a zarażeni się obawiała.
Kiedy Hasso znów zaczął mówić o Nataszy najmilszym głosem, Róża miała
wrażenie, że dłużej tego nie zniesie. Spojrzała mu w twarz.
I właśnie w tej chwili on spojrzał na nią. Ten bezradny, cierpiący wzrok
ugodził go dziwnie w samo serce. Choć Róża przerażona od razu spuściła
oczy, umilkł i nie mówił już nic więcej o Nataszy, sam nie wiedząc dlaczego.
Ponieważ darzył Różę braterskim uczuciem, sądził, że i ona kocha go jak brata.
Wydała mu się godna współczucia, bo była pozbawiona radości życia. Dla niej,
biednej dziewczyny bez majątku, niełatwo będzie o słoneczną, szczęśliwą
miłość.
Biedna Róża, biedna mała Róża - myślał ze współczuciem. I postanowił, że
w Berlinie postara się o jak najwięcej rozrywek, by ją rozweselić. Może
zaopiekuje się nią także Natasza?
Natasza! Jego myśli znów powędrowały do ukochanej, toteż zapomniał o
wszystkim innym.
Ale był dla Róży dobry i delikatny, tak uważny i rycerski, że musiała się
mocno trzymać, by się nie rozpłakać. Wypełniała ją wdzięczność za każde
dobre słowo, a jednak wolałaby, by nie okazywał jej takiej dobroci, bo to tylko
wzmagało jej cierpienia. Gdyby w ogóle nie zwracał na nią uwagi, byłoby jej
łatwiej się opanować.
W Berlinie Hasso odwiózł matkę i Różę do hotelu.
Przed południem chciał od razu pójść do Nataszy i oficjalnie poprosić o jej
rękę. Miał nadzieję, że będzie mógł zapoznać matkę ze swoją narzeczoną. Jak i
gdzie się to spotkanie odbędzie, okaże się po rozmowie z Nataszą.
Była zaledwie dziewiąta wieczorem, kiedy Hasso opuścił hotel. Za wcześnie,
by położyć się spać. Ale był niespokojny i nie mógłby skupić się przy pracy
tego wieczoru. Toteż kazał się szoferowi zawiezć do przyjaciela Hansa von
Axemberga. Hasso wiedział, że Hans wrócił już z urlopu, i pragnął spędzić z
nim wieczór.
Hans von Axemberg właśnie miał wyjść. Kiedy Hasso wszedł, roześmiał się
zadowolony.
- Nie przyszła góra do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry. Witaj,
stary! Wygląda na to, że się za mną stęskniłeś. Kiedy byłem u ciebie ostatnim
razem, wyprosiłeś mnie za drzwi, a dziś sam w moje wchodzisz - rzekł.
- Wielkie wydarzenia mnie tu sprowadzają. Przybywam prosto z Falkenried -
odparł Hasso.
- Z Falkenried? Znów byłeś w domu?
- Dopiero wczoraj wyjechałem, a dziś już jestem z powrotem.
- Cóż to ważnego musiałeś załatwić w domu? Mówisz o wielkich
wydarzeniach?
- Owszem, tak, ale opowiem ci to przy butelce wina. Jeszcze nie jadłem
kolacji.
- Ja także nie. A więc zjedzmy razem, właśnie w tym celu chciałem teraz
wyjść.
- Zwietnie, chodzmy więc! Zatrzymałem kierowcę, zawiezie nas. Pojechali
do wytwornej restauracji.
Wkrótce obaj siedzieli w przytulnym kąciku i kiedy zamówili posiłek,
Axemberg rzekł, nalewając wino:
- No, stary, mów, o co chodzi, jeśli nie chcesz, bym umarł z ciekawości.
- Za tych, których kochamy - rzekł Hasso, trącając się z Hansem.
- To wielce obiecujący początek: Hasso, wróg kobiet, wznosi toast za tych,
których kochamy. A więc jestem przygotowany na wszystko. No, mów dalej.
- Mój drogi Hansie, musisz się dowiedzieć jako pierwszy o wszystkim.
Byłem w domu, by zawiadomić rodziców, że jutro poproszę o rękę Nataszę
von Kowalsky.
Axemberg drgnął zaskoczony.
- Hasso, czy mówisz serio?
- Z takich spraw się nie żartuje - odparł Hasso poważnie.
- A więc to poważna sprawa? I w tak krótkim czasie? Owszem,
spostrzegłem, że się do niej zapaliłeś, ale że... Nie... to nie przyszłoby mi do
głowy.
Axemberg spojrzał na Hassa z ukrytym niepokojem. Już za pierwszym
razem poczuł niechęć do pięknej Rosjanki, kiedy ujrzał ją u pułkownika von
Steinberga. Jeszcze bardziej niesympatyczna była jej matka. Instynktownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org