[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciepło. Tony nie doceniał romantyzmu, ponieważ nigdy nie
był zakochany. A teraz był.
Tony był zakochany w niej!
Zdziwiła się, że wcześniej nie wpadła na tak proste
wyjaśnienie. Przecież zawsze wierzyła, że miłość uderza jak
grom! I to właśnie przytrafiło się Tony'emu. Mężczyzna nie
pocałowałby kobiety tak żarliwie, jeśli nie byłby zakochany.
Ten pocałunek był prawdziwym hołdem złożonym miłości.
Znów westchnęła i bezwiednie sięgnęła po ciasteczko.
Ależ tu było romantycznie... A Tony - jakże uroczy w swoim
zażenowaniu...
To oczywiste, że czuł się niezręcznie. Nie wiedział
przecież, co ona czuła. A ona była... zachwycona! No cóż,
musiała uczciwie przyznać, że jeszcze go nie kochała.
Ale sprawy szły w dobrym kierunku.
W pobliskim mieście odbywał się festiwal orkiestr dętych,
dlatego też Roperville dosłownie pękało w szwach. Tony miał
szczęście, że w ogóle znalazł miejsca noclegowe. W
pensjonacie Charlotte" było bardzo drogo i początkowo miał
nadzieję, że to posłuży za pretekst, by szybko się stąd
wynieść. Ale teraz, widząc reakcję Alicji, zdawał sobie
sprawę, że to się nie uda. Pozostawała nadzieja, że nazajutrz
dopisze pogoda i będzie można kręcić.
Wpisał się do księgi gości. Tylko jeden pokój miał
łazienkę, oddał go więc Alicji.
- Czy zjedzą państwo u nas kolację? - spytała siwowłosa
dama.
- Tak - odpowiedział Tony. Nie zamierzał wychodzić w
taką paskudną pogodę.
Kobieta uśmiechnęła się do niego porozumiewawczo.
- Posadzę państwa przy oddzielnym stoliku. Aperitify
podajemy o szóstej. Kolację o siódmej.
Zerknął na zegarek. Dochodziło wpół do piątej.
- Dobrze - powiedział. Ale wcale nie było dobrze...
Pokój Alicji znajdował się na parterze, jego na drugim
piętrze. Umówili się w salonie.
Kiedy Tony zszedł na dół, od razu zorientował się, że jest
nieodpowiednio ubrany. W salonie Alicja gawędziła z jakimiś
starszymi ludzmi. Mężczyzni byli w garniturach, kobiety w
sukniach. Tony nie miał ze sobą nic wytworniejszego od
bawełnianych spodni i wiśniowej koszuli. Nie przewidywał,
że przyjdzie mu uczestniczyć w eleganckiej kolacji.
Alicja miała na sobie czarny kostium i srebrne kolczyki.
Wyglądała świetnie - ale ona zawsze wyglądała świetnie.
Tony, zatrzymawszy się na chwilę w drzwiach,
obserwował, jak ta drobna istotka czaruje gości - w taki sam
sposób, w jaki oczarowała jego. Pokój ożywał, gdy była w
nim Alicja Hartson. Tryskała energią i zarażała innych swą
radością życia. Jej partnerka, Georgia, była również
towarzyska, ale nie w taki żywiołowy sposób jak Alicja. Obie
świetnie się uzupełniały, ale sama Alicja również doskonale
sobie radziła. Po tym programie naprawdę powinien wypuścić
je na szersze wody...
- Tony! - Alicja wyszła mu na powitanie, wzięła go za
rękę i dosłownie wciągnęła do salonu.
Po chwili już brał udział w rozmowie na temat historii
pensjonatu, podziwiając w duchu łatwość, z jaką Alicja
nawiązywała kontakty z ludzmi. W pewnej chwili wzięła go
pod ramię, co go zdumiało, ale nie zaprotestował.
Chwilę pózniej gospodyni poinformowała wszystkich, że
kolacja gotowa. Z uśmiechem poprowadziła Alicję i Tony'ego
do półokrągłej niszy.
- Nazywamy to miejsce kryjówką kochanków - oznajmiła
z uśmiechem.
Tony poczuł, jak krew ścina mu się w żyłach.
- Pomyślałem, że tu na osobności uda nam się omówić
plan pracy na jutro - powiedział do Alicji tonem
usprawiedliwienia. Jednak ta wymówka zabrzmiała fałszywie
zarówno dla niej, jak i dla niego. - A jeśli pogoda się nie
poprawi, nasza trzecia para będzie mogła wykorzystać to
miejsce do oświadczyn - zasugerował z uśmiechem.
Spojrzała na niego z czułym wyrazem twarzy. Delikatnie
dotknęła jego ręki.
- W porządku, Tony. Nie musisz się usprawiedliwiać, że
zarezerwowałeś tutaj pokoje. Pomyślałeś, że mnie to ucieszy. -
Wyprostowała plecy i uśmiechnęła się - ciepło i tkliwie. - To
wszystko tłumaczy.
Poczuł suchość w ustach i sięgnął po szklankę z wodą.
Zlepy los poruszył lawinę wypadków i sprawy zaczęły się
wymykać spod kontroli. A szczerze mówiąc, nawet nie
wiedział, co powinien zrobić.
Alicja pochyliła się do przodu i wsparła podbródek na
dłoniach. Tony spojrzał na nią z wahaniem.
- Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o Tonym
Domenico - powiedziała.
- Nie ma wiele do opowiadania.
- Och, na pewno się mylisz. - Nie odrywając od niego
oczu, drobnymi łykami popijała wodę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl