Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Harry wprawił go tym w zakłopotanie?
- Czy mógłbym znów zobaczyć twoje skrzydła?  pytanie było wypowiedziane
cichym tonem, ale przestraszyło go niemal na śmierć.
Podniósł wzrok, niepewny, czy sobie tego nie wyobraził.
- Severusie?
- Czy mógłbym zobaczyć twoje skrzydła?  A więc to nie była jego wyobraznia. I
czy ktoś podkręcił tutaj temperaturę?
- Dobra  mruknął słabo, wstając. Rozdarł swoją koszulkę za pomocą zaklęcia i
rozłożył skrzydła. Uczucie było tak silne, że musiał bardzo uważać, żeby się nie
przewrócić. Wiedział teraz, że tak samo jak z zawrotami głowy, było to przyczyną
bliskiej obecności towarzysza. Podniósł na niego wzrok.
Hmm, jego oczy wyglądają na niemal czarne. Są takie żywe.
Patrzyli się na siebie przez chwilę. Czuł się dobrze ze skrzydłami na wierzchu.
Zazwyczaj dwa razy w tygodniu zamykał się w Pokoju %7łyczeń, by polatać i
poćwiczyć mięśnie, ale w całym tym zamieszaniu, nie znalazł na to chwili czasu.
Zamachał nimi lekko, pozbywając się uczucia zdrętwienia i zauważył jak oczy
mężczyzny rozszerzają się, śledząc ich ruchy.
Severus nie mógł się powstrzymać od gapienia na Harry'ego i skrzydła. Uznał je
za piękne już tej pierwszej nocy, gdy tylko je zobaczył i jego opinia w ogóle się
nie zmieniła. Już wiele razy chciał poprosić Gryfona by znów mu je pokazał, ale
nigdy nie potrafił zebrać w sobie wystarczająco wiele odwagi. Aż do tej pory.
Może ta gra nie była jednak bezcelowa. Jego wzrok musiał być wysoce
krytyczny, ponieważ Harry zarumienił się mocno. Jednak ani na chwilę nie
odwrócił wzroku.
- Czy chcesz ich dotknąć?
- Słucham?
- Więc?
- Tak.
- Dobra&
Tkwili bez ruchu jeszcze przez kilka chwil  Severus przy swoim biurku, Harry
blisko kanapy. Jednak mężczyzna wstał nagle, powodując, że Gryfon podskoczył
zaskoczony i podszedł do młodego Diligariana, wciąż nie spuszczając z niego
wzroku. Chłopak pomyślał, że nie mógłby się ruszyć z miejsca, nawet gdyby
chciał, ponieważ wzrok Severusa działał na niego silniej niż zaklęcie
paraliżujące. Pytanie, które zadał, zaskoczyło nawet jego samego. Jego
przyjaciele nigdy nie dotknęli skrzydeł. Tak naprawdę to nawet on sam ich nie
dotykał. Wyglądało na to, że uczucie oszołomienia ogarnęło jego całe ciało.
Snape był już przy nim i powoli uniósł dłoń, ku większemu skrzydłu z lewej
strony. Zatrzymał ją milimetry od niego, jak gdyby bał się, że połamie je, gdy tylko
go dotknie. Był tak blisko, że Harry mógł przysiąść, że czuje ten dotyk i że
Severus może poczuć łaskotanie ich magii. Chłopak przekręcił głowę i znów
napotkał ciemny wzrok profesora.
Nie odwracając spojrzenia, Mistrz Eliksirów przesunął dłonią w górę i w dół,
wciąż milimetry od celu. Harry zadrżał lekko, czując jak miękną mu kolana, a
myśli wirują w jego głowie. Rumienił się jak szalony - czuł ciepło bijące od jego
policzków i spływające wzdłuż karku. Dlaczego mężczyzna musiał patrzeć na
niego w ten sposób?
W końcu, kiedy już obaj zdawali się nie wytrzymywać tego napięcia, Severus
pokonał ostatnie drgnienie powietrza, pozwalając swoim palcom pogłaskać
skrzydło sposobem, który mógłby zostać nazwany tylko czułą pieszczotą.
Rezultat był natychmiastowy.
Obaj sapnęli, gdy poczuli silny prąd przepływający przez ich ciała, wielokrotnie
silniejszy od tego, który nastąpił po ich pierwszym uścisku dłoni. Biały wzór
zalśnił jasną zielenią i zaczął od niego bić blady blask. Harry pomyślał, że głupio
byłoby nie powiedzieć teraz Severusowi, że jest jego towarzyszem. To była
najodpowiedniejsza chwila. W tym samym czasie mężczyzna rozmyślał nad tym,
czy uznał, że skrzydła są piękne same z siebie, czy dlatego, ponieważ należą do
Harry'ego.
Jak gdyby w transie, Gryfon uniósł własną dłoń. Od twarzy Severusa dzieliło ją
już zaledwie kilka centymetrów, kiedy dobiegł ich odgłos zegara wybijającego
godzinę jedenastą. Czar prysł. Obaj zamrugali kilkakrotnie, próbując otrząsnąć
się z szoku. Ręka chłopaka wciąż była w powietrzu i obaj patrzyli sobie w oczy.
- Myślę, że powinieneś już iść, Harry  powiedział cicho mężczyzna. Opuścił
dłoń, jednak skrzydła wciąż pozostały zielone.
- Ja&
- Minęła już cisza nocna.
W końcu Harry zniżył własną rękę.
- Dobra.
Z widocznym ociąganiem Severus odwrócił wzrok i odsunął się, wracając do
biurka. Harry przerażony, że jego usta znów zaczną działać samoczynnie,
chwycił swoją różdżkę i schował skrzydła, zasklepiając dziury w ubraniu. Chwycił
torbę, kiedy Severus wrócił.
- To jest przepustka na przebywanie tak pózno na korytarzu  powiedział,
podając mu pergamin. Gryfon wziął go ostrożnie, starając się nie dotykać dłoni
mężczyzny.
- Dzięki  mruknął, gapiąc się na ziemię. Jednak po chwili uniósł wzrok, chcąc
jeszcze raz zobaczyć te oczy. Mistrz Eliksirów patrzył prosto na niego.
- Severusie&
- Musisz już iść, Harry  powtórzył. Mówili szeptem, tak jakby znajdowali się w
jakimś świętym miejscu.
- Dobra&
Chciał powiedzieć coś bardziej inteligentnego, ale wyglądało na to, że tylko to
jest w stanie z siebie wyrzucić. Odwrócił się powoli i ruszył w stronę drzwi.
- Harry&
- Tak?  Zerknął na mężczyznę, który wciąż stał w tym samym miejscu.
- Ja& Dobrej nocy, Harry.
- Dobranoc, Severusie.
Potterowi w końcu udało się przejść przez drzwi i ruszyć do Wieży, jednak po
krótkiej chwili jego nogi odmówiły posłuszeństwa i musiał oprzeć się ciężko o
ścianę. Jak miał zatrzymać w tajemnicy fakt, że Snape był jego towarzyszem  a
teraz miał już stuprocentową pewność  jeśli zdarzają się pomiędzy nimi takie
rzeczy? To nie Severus go wybrał  sam nigdy by tego nie zrobił. Bo dlaczego
miałby? To było przeznaczenie. To gwiazdy mówiły mu, że nie ma innego
wyboru. Osunął się na ziemię i wgapił w sufit. Zastanawiał się nad tym, czy tak
naprawdę chce trzymać to w sekrecie przed wysokim, mrocznym i  jak
podpowiadał mu jego umysł  przystojnym starszym mężczyzną. Nigdy jeszcze
nie czuł czegoś takiego i nie miał nic przeciwko kolejnemu razowi. Zaczął powoli
uderzać głową o twardą ścianę, mając nadzieję, że rozjaśni mu się wszystko i
nabierze sensu. Ciekawe jakby zareagował, gdyby wiedział, że wspomniany
wcześniej mężczyzna uderza głową o blat biurka, próbując rozjaśnić swoje
własne myśli.
Rozdział VI  Załóż się!
Harry miał dylemat. Nie było to jednak nic nowego, ponieważ Harry zazwyczaj
takowe posiadał. Dylemat był po prostu inną nazwą problemu, a wiadomo, że
problemy zawsze znajdowały Harry'ego. Ucieczka przed znęcającym się nad
tobą kuzynem; życie w magicznym świecie, w którym jesteś sławny czy też próby
przeżycia, kiedy czarnoksiężnik  psychopata pragnie twojej śmierci. No wiecie 
dylematy. Jednak w tym momencie ten jeden szczególny dylemat zdawał się być
najgorszy z tych wszystkich, które miał do tej pory. A to mówi samo za siebie.
Minęły trzy tygodnie. Trzy tygodnie od Zdarzenia i uwierzcie mi, że Harry
zgodziłby się ze mną, że duża litera i pogrubienie są tutaj jak najbardziej na
miejscu. Kiedy on i Severus zbliżyli się& Tak właściwie to do czego? Harry sam
nie mógł wyjaśnić dlaczego pozwolił swojemu profesorowi na dotknięcie
skrzydeł. Rezultat i trans, w który potem wpadł były przerażające. I podniecające,
co przerażało go jeszcze bardziej. Nie wiedział czy powinien dziękować za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org