[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pokręcił głową. - Stwierdzili, że robię za wiele pomyłek i wyrzucili mnie. Jeszcze jedno
przeniesienie i zostałbym poddany przymusowemu warunkowaniu. Dlatego wybrałem Rój
Gwiazd .
- Myślałeś kiedykolwiek o pożyczce pod polisę ubezpieczeniową na życie?
Vye roześmiał się.
- Pożyczka? O tym można tylko marzyć, jeśli się stale zmienia pracę. %7ładne z
towarzystw ubezpieczeniowych nie pójdzie na ryzyko udzielenia pożyczki człowiekowi,
który ma tak długi rejestr zatrudnień i zwolnień. %7łebyś wiedział, jak ja się starałem& -
Wszystkie fakty z jego życia skuł lód tego najgorszego wspomnienia. Naprawdę próbował
wyrwać się z matni, w jaką schwytały go prawo i obyczaj, kiedy uznano go za sierotę,
żyjącego na koszt państwa. - Czekało mnie albo warunkowanie, albo upadek na samo dno w
zaułkach portu.
- I wybrałeś upadek?
- Chciałem być sobą. I dlatego musiałem uniknąć warunkowania.
- Ale ostatecznie stałeś się Rynchem Brodie.
- Co ty mówisz?& No może na jakiś czas. Ale przecież znowu jestem Vyem
Lansorem.
- Teraz tak. I nie myśl, że będziesz musiał zaciągać pożyczkę, żeby zaczynać od nowa.
Wiesz, że możesz się domagać odszkodowania za to, co cię tu spotkało.
Vye chciał milczeć, ale Hume mu na to nie pozwalał.
- Będziesz mógł przedstawić swoją sprawę Patrolowi. Ja cię poprę.
- Nie możesz.
- I tu się właśnie mylisz - powiedział szorstkim głosem Hume. - Na statku nagrałem
całą historię, jest już w archiwum. Vye zmarszczył czoło. Aowca najwyrazniej sam się pchał
w niezbyt czułe objęcia Patrolu albo planetarnej policji Nahua jakby zupełnie nie zdawał
sobie sprawy, że nielegalne waru kowanie jest uważane za jedno z najpoważniejszych
przestępstw
Trasa ich lotu mieściła się w obszarze trójkąta wytyczonego przez trzy punkty: górską
dolinę, obóz Wassa i siedzibę safari. Lecieli w stronę zboczy, na które bestie
najprawdopodobniej zagnały ludzi. Bacznie obserwujący leśne połacie Vye zaczął wątpić, czy
uda się ich wypatrzyć, zanim dotrą do doliny.
Hume leciał kursem wahadłowym, kierując się to w prawo, to w lewo; obydwaj
czekali z napięciem na błysk jakiejś kuli albo ruch zdradzający ludzką obecność. Wreszcie po
jakimś czasie, w trakcie mijania jednego ze szczytów, zauważyli znajome sylwetki dwóch
niebieskich bestii. Wędrowały ociężałym krokiem, nie zwracając najmniejszej uwagi na
kopter, zaabsorbowane wyłącznie celem swojej misji.
- Może to koniec stada - skomentował Hume.
Kopter zaczął krążyć nad linią karłowatych drzew i krzewów. Dalej były już tylko
nagie skały. Unosili się przez kilka dobrych chwil, ale nie wypatrzyli żadnego ruchu na
otwartej przestrzeni.
- Chyba zły trop.
Hume zatoczył krąg. Od dłuższego czasu sterował ręcznie, dzięki czemu maszyna
szybko reagowała na zmiany jego decyzji.
Poznali odpowiedz, gdy zatoczyli szerszy krąg - w zbitej barierze roślinności pojawił
się skalny korytarz, biegnący w stronę wyżyn, nieco podobny do rozpadliny, przez którą szli
parę dni temu. Hume obniżył pułap lotu i przeleciał tuż nad nim. Gdyby jednak poszukiwani
przez nich ludzie zdecydowali się iść właśnie tą drogą, to z góry i tak nie byliby w stanie ich
wypatrzyć. Gdy zapadł wieczór, Hume zmuszony był przyznać się do porażki.
- Będziemy czekać przy wejściu? - spytał Vye.
- Na razie musimy. - Hume rozejrzał się dookoła. - Myślę, że pojawią się tutaj dopiero
póznym rankiem, jeśli w ogóle są w tej okolicy. Mamy mnóstwo czasu.
Czasu na co? Na przygotowania do zażartej walki z Wassem albo z goniącymi go
bestiami? Na próbę rozwiązania tajemnicy jeziora?
- Czy sądzisz, że potrafilibyśmy wysadzić w powietrze tę konstrukcję na dnie jeziora?
- spytał Vye.
- Prawdopodobnie tak. Ale to rozwiązanie ostateczne. Wszystko powinno pozostać w
nie zmienionym stanie, żeby specjaliści od obcych cywilizacji mogli wszystko zbadać. Nie,
zastanówmy się raczej, jak zatrzymać Wassa przy wejściu do doliny do czasu przybycia
Patrolu.
W niecałą godzinę pózniej Hume wylądował zręcznie na szczycie jednego ze zboczy,
które tworzyły jakby portal nad wejściem do doliny. W krajobrazie pod nimi nie zaszły żadne
zmiany, tyle że z ciał dwóch niebieskich bestii zostały teraz tylko nagie, połyskujące kości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl