Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wędrówek, tak że wszyscy ludzie, których mijał, znali jego historię. Jedni pogardzali
nim, tak jak pewni ludzie gardzą tymi, którzy całe życie poświęcają jakiemuś celowi,
drudzy zaś cenili go i szanowali. Lecz on prosił tylko o prowiant i kupował go, kiedy mu
dostarczono. I tak podróżowali wciąż dalej i dalej. Mijali tyły ludzkich domostw niczym
legendarni bohaterowie, rozbijając wieczorami szary, bezkształtny namiot. Przybywali
cicho jak deszcz i oddalali niczym mgła płynąca nad ziemią. %7łartowano z nich i
śpiewano o nich. I pieśni przetrwały żarty. Wreszcie stali się legendą, która na zawsze
nawiedzała tamtejsze farmy; wspominano ich, opowiadając o beznadziejnych
poszukiwaniach i wyśmiewano lub sławiono, w zależności od tego, co ludzie mogli im
ofiarować.
I przez cały ten czas król Elfów czuwał i obserwował: albowiem dzięki magii
wiedział, kiedy miecz Alweryka zbliżał się do granic jego królestwa. Miecz ten już raz
wprowadził zamieszanie do Krainy Czarów, a jej władca doskonale rozpoznawał zapach
żelaza ze strzałek piorunowych, gdy poczuł go w powietrzu. Dlatego odsunął granice
swego władztwa bardzo daleko, pozostawiając nagą pustynię tam, gdzie kiedyś była
Kraina Elfów. A chociaż nie znał zasięgu ludzkich wędrówek, pozostawił między obu
światami tak wielką odległość, która zmęczyłaby kometę, i słusznie uważał, że jest
bezpieczny.
Lecz gdy Alweryk ze swoim magicznym mieczem znalazł się daleko na północy, król
Elfów rozluznił chwyt, dzięki któremu wycofał ojczyznę magii, jak księżyc cofający
wody oceanu pozwala im wrócić na dawne miejsce. I kraina Elfów bardzo szybko
wróciła jak przypływ na przybrzeżne piaski. Brzeg zaklętego kraju tworzyła granica
zmierzchu i napłynął on z powrotem na skalistą pustynię; wraz z nią wróciły dawne
pieśni, dawne sny i głosy sprzed lat. I przez jakiś czas granica zmierzchu leżała,
połyskując i skrząc się w pobliżu naszego świata, jak odwieczny letni wieczór, który
przetrwał stulecia, jedyna pozostałość złotego wieku. Ale daleko, na ponurej północy,
gdzie wędrował Alweryk, niekończące się skały nadal zaścielały opustoszałą
równinę. Kraina Elfów, niczym potężny potok, powróciła tylko do miejsc, które
znajdowały się z daleka od tego magicznego miecza i towarzyszy podróży erlańskiego
księcia. I znów to czarodziejskie królestwo, pełne cudów i dziwów, których poeci
szukają z takim trudem, skarbnica wszystkiego, co romantyczne, znalazło się tak blisko
chaty garbarza i jego sąsiadów, w odległości zaledwie trzech pól. A Elfowe Góry
błękitniały ponad granicą spokojnie, jak gdyby ich szczyty nigdy nie ruszyły się z
miejsca. I właśnie tam jednorożce pasły się wzdłuż granicy, jak miały to we zwyczaju,
czasami w samej Krainie Elfów, która jest ojczyzną wszystkich baśniowych istot,
skubiąc lilie na zboczach Elfowych Gór, a czasami, wieczorem, przemykając przez
granice zmierzchu, kiedy na naszych polach panuje spokój, aby żywić się ziemską
trawą. Czynią zaś to dlatego, że od czasu do czasu nachodzi je chętka na tę trawę, tak jak
jelenie szlachetne z wyżyny szkockiej raz do roku pragną znalezć się nad morzem. Z
tego powodu, chociaż są baśniowymi zwierzętami, gdyż urodziły się w Krainie Elfów,
ludzie jednak wiedzą o ich istnieniu. Lis, który rodzi się w naszym świecie, również
przechodzi przez granicę zmierzchu o pewnych porach roku. Stąd właśnie pochodzi
romantyczna otoczka, z jaką wraca do naszych ziem. On również jest baśniowy, ale tylko
w ojczyznie magii, tak jak jednorożce są istotami baśniowymi tutaj.
Zresztą wieśniacy z tamtych gospodarstw rzadko widywali jednorożce, majaczące w
półmroku, gdyż zawsze odwracali wzrok od Krainy Elfów. Cuda, piękno, urok, historia
Krainy Czarów przeznaczone były dla umysłów ludzi, którzy mieli dość wolnego czasu,
aby się nimi przejmować. Natomiast mieszkańcy pogranicza obu światów musieli
myśleć o zbiorach, o zwierzętach, które nie były baśniowymi istotami, o strzechach, o
żywopłotach i o tysiącu innych rzeczy. Ledwie pod koniec roku wyrabiali się ze
wszystkim przed zimą; dobrze wiedzieli, że jeśli nawet na moment zwrócą myśli ku
Krainie Elfów, jej wspaniałość i niezwykłe piękno niebawem nimi zawładną, zabierając
im cały wolny czas, tak że nie znajdą nawet chwili na naprawę
strzechy lub żywopłotu bądz to na zaoranie pola. Jedynie Oriona zwabiło granie rogów,
które niosło się wieczorami z ojczyzny magii. Oprócz tego jakieś specyficzne, czysto
elfowe dostrojenie jego uszu do czarodziejskich dzwięków, które sprawiało, że tylko on
jeden w całym Erlu słyszał to granie, sprowadziło go wraz z psami na pole przegrodzone
granicą zmierzchu. I póznym wieczorem zobaczył tam jednorożca. Prześlizgnąwszy się
przez żywopłot na to poletko, w asyście biegnących w tyle psów, znalazł się pomiędzy
jednorożcem a granicą zmierzchu i odciął mu odwrót do Krainy Elfów. Był to samotny
jednorożec, z szyją pokrytą płatkami piany, która połyskiwała srebrzyście
w gwiezdnej poświacie. Dysząc ciężko, sadząc susami z trudem, zmęczony ucieczką,
przebiegł przez Dolinę Erlu jak natchnienie, jak nowa dynastia do zmęczonego
dotychczasowymi rządami kraju, jak nowiny o szczęśliwszym kontynencie, odkrytym za
morzami przez żeglarzy, którzy nieoczekiwanie powrócili.
XIX
DWUNASTU STARCÓW NIEWAADAJCYCH MAGI
Dzieje się tak, że niewiele zwierząt czy ludzi przechodzi lub przejeżdża przez
wioskę Erl, nie wywołując komentarzy jej mieszkańców. Podobnie rzeczy się miały z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org