[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ironią - więc mam wiadomości ze świata.
- Utrzymujesz kontakt z Glynem?
Chwycił ją za rękę, lecz się wyrwała. Jego dotyk mógł sprawić, że
zapomni o gniewie, a uważała, że po tylu cichych dniach awantura
powinna dobrze im zrobić.
- Nawet jeśli tak, to co? Nic ci do tego!
- Nic mi do tego, że moja żona dzwoni do kochasia i ucina sobie
105
RS
pogawędki? To jak najbardziej moja sprawa.
- Przecież uzgodniliśmy, jakie będzie nasze małżeństwo. - Z
pogardliwym grymasem spojrzała na ślady jego palców na skórze. -
Podpisaliśmy umowę ściśle praktyczną. Nie było wzmianki o tym, że
mam się tu zakopać.
- Ale ustaliliśmy, że zrobimy wszystko, żeby uważano nas za
przykładne małżeństwo - przypomniał z wściekłością. -Czas
najwyższy, żebyś lepiej niż dotychczas spisywała się jako moja żona.
Przede wszystkim na trzy lata zapomnij o Glynie.
- Nie przeciągaj struny! - ostrzegła. - Zachowujesz się, jakbyś był
zazdrosny, a chyba nie o to ci chodzi. Zazdrość jest jednym z tych
kłopotliwych uczuć, podobnie jak miłość i przywiązanie, które
lekceważysz.
- Co ty wiesz o uczuciach! - wycedził przez zaciśnięte zęby. -
Według ciebie liczą się wyłącznie interesy.
- Dobre sobie! I to mówi człowiek, który musiał uciec się do
szantażu, żeby złapać żonę.
- Mam, na co zasługuję, nie? - Prychnął zdegustowany.
- Znalazłem kobietę, która gotowa jest się sprzedać, byle dostać
kawałek ziemi pod namioty dla snobów, którzy będą słono bulić za
prymityw.
- Jak śmiesz! - Zacisnęła pięści, głos trząsł się jej z hamowanej
wściekłości. - Jeśli taką masz o mnie opinię, lepiej od razu skończmy
tę farsę. Nie warto się męczyć. Chodziło ci wyłącznie o pomoc
domową i teraz masz Georgię. Jest jasne jak słońce, że uważasz, iż
jest o tysiąc razy lepsza ode mnie, więc mogę wracać do Adelajdy.
- I zrezygnujesz z ukochanego projektu? Tego nigdy nie zrobisz,
mowy nie ma! Podpisałaś kontrakt, zgodziłaś się mieszkać tu przez
trzy lata, więc na tyle czasu zostaniesz. Nie pozwolę ci wyrzucić
umowy, bo masz okazję wrócić do Glyna.
- Może warto poświęcić projekt i zamieszkać z człowiekiem,
który mnie ceni...
- Przysięgam, że ja też bardzo bym cię cenił, gdybyś pamiętała o
warunkach umowy i postępowała, jak na żonę przystało - wycedził
106
RS
lodowatym tonem. - I nie mąciła w głowie mojemu bratu.
Copper zwiesiła głowę i z jej gardła wyrwał się jęk rozpaczy;
zatoczyli koło, wrócili do początku i nie rozwiązali sporu.
- Wcale nie słuchałeś, co mówiłam. Brett niby flirtuje ze mną, bo
jest zazdrosny o ciebie.
- Zazdrosny o mnie? - Wybuchnął gorzkim śmiechem. -
Argument nie do zbicia. Jak na to wpadłaś?
- Brett nie ma możliwości zaimponowania Georgii, bo wszędzie
jesteś ty. - Spojrzała na niego zezem. - Ty zarządzasz majątkiem, ty
podejmujesz najważniejsze decyzje, a w dodatku podczas posiłków
cały czas zajmujesz ją rozmową. Jak on może z tobą konkurować?
- Dawniej nie miał żadnych trudności.
- Teraz ma, bo się zakochał.
- I okazuje to, postępując tak, jakby zadurzył się w bratowej?
- Tak. - Bezradnie machnęła ręką. - Udaje przed Georgią. Czy ty
naprawdę tego nie widzisz?
- Widzę tylko to, że robisz do niego oczy. - Położył się i przykrył
po samą brodę. - Gdybyś go zostawiła w spokoju, może miałby
szansę zakochać się w Georgii, ale ty stwarzasz problemy. Wstydzę
się za ciebie, a Georgię krępuje wasze zachowanie.
- Aha. Nie wolno krępować panny Georgii, tak? - Szarpnęła koc i
się odwróciła. Mal pociągnął koc w swoją stronę.
- Ostrzegam cię! Lepiej zostaw Bretta w spokoju. Uprzedzam, że
nie będę spokojnie patrzył, jak bawisz się kosztem mojego brata.
Jego słowa zabolały ją, więc gwałtownie się odwróciła.
- Nie bawię się, tylko usiłuję go zrozumieć i pocieszyć, bo po
tobie nie może się tego spodziewać. Jesteś tak zarozumiały i
zaślepiony, że nie widzisz tego, co masz przed nosem.
- Nie jesteś tu po to, żeby pocieszać Bretta. W obecności osób
trzecich masz zachowywać się jak wierna żona. Czyli nie wolno ci
czarować mojego brata ani nikogo innego. Będę wdzięczny, jeśli to
sobie zapamiętasz.
- Spokojna głowa - rzekła rozdygotana. - Nie zapomnę, dlaczego
za ciebie wyszłam.
107
RS
Połykając łzy, zgasiła światło i przewróciła się na bok. Mal zrobił
to samo i nie zbliżył się do niej, chociaż przez pół nocy czekała na
najmniejszy gest z jego strony.
Rano wydawało się jej, że kłótnia była zupełnie niepoważna i bez
trudu mogli załagodzić spór pieszczotami. Wystarczyło przysunąć
się i przytulić, ale nie zrobiła żadnego gestu, ponieważ uparła się, że
nie będzie błagać i przepraszać. Czuła się niewinna. Według niej Mal
zawinił swym uporem i ślepotą.
Podczas śniadania nie odzywał się do niej i dopiero pod koniec
sucho oznajmił:
- Wyjeżdżamy na cały dzień. Georgia też jedzie, żeby z samolotu
wypatrywać zbłąkanych sztuk. Na dziś zostaw swoje sprawy i dla
odmiany zajmij się Megan.
Po nie przespanej nocy czuła się zle i dlatego nie zareagowała na
jawną krytykę, że zapomina o obowiązkach. Zrozumiała, że nie jest
tak wszechstronna jak Georgia i nadaje się tylko do pilnowania
domu. Dziwiło ją, że wobec tego Mal nie pozwolił jej wrócić do
Adelajdy.
Gdy została sama z Megan, dom wydał się przerazliwie pusty.
Sprzątnęła kuchnię, ale nie miała ochoty nic więcej robić, ponieważ
cisza zdawała się nie do zniesienia. Czuła, że musi odetchnąć
świeżym powietrzem.
- Megan, chcesz jechać na wycieczkę? - zapytała bez
szczególnego entuzjazmu.
- Chcę, chcę!
- Poszukamy jakiegoś ładnego miejsca na piknik. Chodz.
Wyprowadziła samochód, którego nie używała przez cały czas
pobytu w Birramindzie. Opadły ją wspomnienia i zdawało się jej, że
przyjechała bardzo dawno temu. Wtedy Mal należał do przeszłości, a
obecnie był najważniejszą osobą i nie rozumiała, jak żyła bez niego.
Była święcie przekonana, że przez wszystkie lata zmierzała ku
Birramindzie i dziwiła się, że przybyła bez przeczucia, że tu spotka
człowieka, który powtórnie zmieni coś w jej życiu. Zdumiewające
było to, że przez kilka miesięcy zaszło tak dużo zmian.
108
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl