[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Był on niestety nudny i jałowy:
1) Program najbliższej Rady Ministrów.
2) Poprawa budżetu Korpusu Ochrony Pogranicza.
3) Wyasygnowanie miliona złotych na budowę Centralnego Państwowego Instytutu Wychowania Fizycznego
'(zainteresowanie Komendanta, jak zawsze, sprawami wychowania fizycznego).
4) Stosunek rzÄ…du do opozycji z prawicy i lewicy.
5) Skonfiskowany w "Robotniku" artykuł o "Słońcu" *.
6) Zjazd legionistów w Nowym Sączu **, chęć PPS 'wysłania tam swej ekipy, byłych legionistów. (Na to Pan
Marszałek machnął tylko ręką, dając do zrozumienia, że to nieważne). Na zjazd Komendant nie pojedzie, gdyż musi
odpocząć. Może coś (przyśle do "kolegów", jeszcze
* 24 lipca 1929 r. został skonfiskowany w "Robotniku" felieton pod tytułem "Bajeczka o człowieku, który nie chciał
być słońcem", zawierający w alegorycznej formie krytykę Piłsudskiego i prezydenta Mościc-kiego.
** Zjazd legionistów w Nowym Sączu odbył się 11 sierpnia 1929 r.
70
dobrze nie wie. Zależy od tego, jak będzie się czuł w okresie zjazdu.
7) Pan Marszałek jest w zasadzie przeciwny dalszym wymianom jeńców politycznych z Sowietami, uważa irów-nież
za zbyteczne dalsze oddawanie pod sąd posłów opozycji, jako nie wiodące do celu.
8) Ze względu na bliski swój wyjazd na urlop zakazuje Pan Marszałek robić nowe wydatki budżetowe ani też nie
chodzić pózniej do Sejmu z ich zatwierdzeniem.
9) Zbadać dobrze sytuację Sejmu i stronnictw opozycyjnych, by wiedzieć, co robić w jesieni.
10) Pan Marszałek zmienia trasę kolei projektowanej 'między Zagłębiem Węglowym a Gdynią.
11) Wreszcie Komendant zezwolił na postawienie siwego popiersia, odlanego w brązie, w zakładzie dla ;dzieci w
Ustroniu w Poznańskiem, mówiąc: "Stawiajcie, co chcecie!"
Uff! Gdy kończyłem ten meldunek, byłem cały mokry, nie od upału, ale od widocznego znudzenia Komendanta!
Podobny, niestety, charakter nosił mój meldunek, złożony Panu Marszałkowi, w zastępstwie premiera, w dniu 31 lipca
1929 roku.
Na porządku dziennym były sprawy polityczne, mające być aktualnymi w jesieni; trwanie wakacyj ministrów, wreszcie
pewna sporna sprawa, z którą nie mogłem sobie dać rady.
Mianowicie (minister rolnictwa Niezabitowski nie chciał, ze względów zasadniczych polityki zbożowej, podpisać ceł
wywozowych na pszenicę, na które termin mijał właśnie w dniu dzisiejszym - 31 lipca.
Gdy zameldowałem tę sprawę Panu Marszałkowi, nie przejął się nią bynajmniej i powiedział z niezadowoleniem, że nie
będzie jej rozpatrywał, gdyż właśnie również w dniu dzisiejszym, 31 lipca, rozpoczyna swój urlop.
Wiałem iwięc z Inspektoratu, szczęśliwy, że nie jestem "prawdziwym" premierem, który musi często składać meldunki
w sprawach bieżących.
71
OFICEROWIE W PRZEDSIONKU SEJMU
Dnia 30 pazdziernika 1929 roku zawiadomiony zostałem t z powodu choroby premiera Zwitalskiego ma nowo otwartą
'Se, sję sejmową w dniu następnym, a więc 31 pazdziernika, przyjedzie osobiście Pan Marszałek.
Gdy tego dnia, przed godziną szesnastą, przyjechałem do sejmu, zastałem tam na ganku i w przedsionku kilkudziesięciu
oficerów. Stali oni po obydwu stronach przedsionka, zostawiając wolne przejście do korytarza sejmowego,
Udałem się do pokoju dla rządu, a na parę minut przed spodziewanym przyjazdem Komendanta -wyszedłem na ganek
sejmowy, by Go powitać.
Pan Marszałek przyjechał otwartym samochodem w towarzystwie pułkownika Becka i po wejściu do przedsionka
sejmu przeszedł wśród szpaleru oficerów salutujących Go w milczeniu.
Od mych urzędników, będących w sejmie, dowiedziałem się, iż oficerowie czują się dotknięci wezwaniem, zwróconem
do nich przez funkcjonariuszy sejmu, by wyszli z przedsionka. Zameldowałem o tym Komendantowi.
Ledwie Pan Marszałek usiadł na kanapie w pokoju ministrów, gdy oznajmiono ,mi, że marszałek Sejmu Daszyński
prosi mię do swego gabinetu. Zapytałem więc Komendanta, czy mogę się tam udać.
Pan Marszałek polecił mi iść i w razie poruszenia przez marszałka Sejmu Daszyńskiego sprawy obecności oficerów w
przedsionku oświadczyć mu, że oficerowie czują się dotknięci i wzburzeni usiłowaniami ze strony funkcjonariuszy
marszałka Sejmu usunięcia ich z gmachu obrad sejmowych.
Zostawiłem Pana Marszałka palącego papierosa w pokoju ministrów, a sam udałem się do gabinetu marszałka Sejmu
Daszyńskiego. W pierwszym pokoju, czyli saloniku marszałka Sejmu, zastałem pułkownika Becka i po przywitaniu się
z marszałkiem Daszyńskim weszliśmy wszyscy trzej do właściwego gabinetu.
72
DaszyÅ„ski oÅ›wiadczyÅ‚ mi, iż wie od swych urzÄ™d-" hallu sejmu zebrali siÄ™ jacyÅ› uzbrojeni oficerowie, »~- fOf^> że
weJda- na sale- obrad.
którzy S siedziałem, że nie słyszałem nic o tych grozbach, na-Odip^
i, że wzbraniano im pobytu w przedsionku, w
ioTCii^51 * ^/jpowiedni, więc poczuli się tym dotknięci i rozdraż-sposób n*
nieni- _.eSztą oficerom żadnych rozkazów nie dawałem.
a ćzał6-^ Daszyński odpowiedział, że to jest niemożliwe
"A sobie w ten s,posób sprawiedliwość w ciele ustawo-
Wvnuerz^c ^ u j " *
w" j ^e on obrad nie otworzy.
p _j edniałem na to: "Mam zaszczyt zawiadomić Pana Mar-
_ _"j _: _ ^__j_ T~» _ -n «" 11 " »" » " " " - -
łk że ^ seimie Jest Pan Marszałek Piłsudski, jako zastępca
premiera
TO rnoje oświadczenie zostało potwierdzone przez pułkownika Beeka- Marszałek Daszyński odpowiedział krótko: "Ja
wiem" po czym z pułkownikiem Bedkiem opuściliśmy gabinet prezesa Sejmu.
Pana Marszałka zastaliśmy w pokoju ministrów w towarzystwie ministra Prystora i innych członków rządu, którzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl