[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drzwiach pokoju Calluma. Właśnie porządkował biurko, wkła
dając papiery do dużej teczki. Prawie nie zwrócił uwagi, gdy
zastukała w drzwi.
139
- Nie przeszkadzam?
Spojrzał na zegarek.
- Nie, ale mam mało czasu. O co chodzi?
- Ja... Chciałam ci tylko podziękować.
Wyprostował się.
- Podziękować? Za co?
Uśmiechnęła się.
- Za to, że się zgodziłeś na wczorajsze spotkanie.
- Przecież nie potrzebowałaś mojego pozwolenia.
Holly zmarszczyła brwi.
- Wiesz, co mam na myśli. Nic byśmy nie zrobili, gdybyś
powiedział nie.
- Dlaczego miałbym powiedzieć nie?
Nie ułatwiał jej zadania.
- Widzę, że wyjeżdżasz. - Spojrzała na otwartą teczkę. -
Masz jakieÅ› plany na weekend?
Była szczęśliwa, że zbliżała się wolna sobota. Czuła się bar
dzo zmęczona. Bezsenne, wypełnione myślami o Callumie noce
zrobiły swoje.
- Tak, mam - odparł krótko.
Gdyby tylko mogła cofnąć czas...
- Powiesz mi, dokÄ…d siÄ™ wybierasz?
- Do Edynburga. A ty, jak spędzisz weekend?
Poczuła lekkie ukłucie w sercu. Znów jedzie do Sary.
- Jeszcze nie wiem - wykrztusiła. - Jestem bardzo zmęczo
na. Chciałabym odpocząć. - Ziewnęła zasłaniając ręką usta.
- Przepraszam.
- Czyżbyś zabalowała wczoraj z Jamiem? Nie opłaca się
piec dwóch pieczeni na jednym ogniu - rzekł Callum ironicznie
i zajÄ…Å‚ siÄ™ dalej porzÄ…dkowaniem biurka.
140
- To prawda, wczoraj wróciłam trochę pózniej niż zwykle,
ale.
Spojrzał na nią z goryczą.
- Niewątpliwie. Nasz Jamie nie przepuści żadnej okazji.
Holly zesztywniała.
- Co ty sugerujesz? - Spojrzała mu prosto w oczy. - Uwa
żasz, że zostałam z Jamiem na noc?
- A nie zostałaś?
Nie wierzyła własnym uszom.
- Skąd ci to przyszło do głowy?!
- Stąd, że wczesnym rankiem przejeżdżałem koło twojego
domu, bo zostałem wezwany do szpitala, i nie widziałem two
jego samochodu. A wiem, że nie miałaś dyżuru.
- Rozumiem. - Starała się zachować spokój. - Więc wy
ciągnąłeś prosty wniosek, że spędziłam noc z Jamiem?
- Nie powiedziałem tego.
- Ale tak pomyślałeś. Tak się składa, że tej nocy miałam
dyżur. Zamiast Jamiego. Został ze mną po spotkaniu w przy
chodni do póznego wieczoru, pomógł posprzątać sale, zmył
naczynia po poczęstunku i odwiózł mnie do domu. Zapropono
wałam, że zastąpię go podczas dyżuru. Tylko w ten sposób
mogłam mu się odwdzięczyć.
Callum nie zareagował. Bez słowa przeglądał notatki.
- Myślałam, że Jamie jest twoim kolegą - ciągnęła Holly.
- Nie sądzisz, że bardzo nam pomógł? Jesteś wobec niego nie
sprawiedliwy.
- Nie oszukuj się. Zrobił to tylko dla ciebie. - Callum za
mknął teczkę. - Ale nie jestem zły z jego powodu. Od tygodnia
staram się kupić komuś prezent. W sklepie obiecali, że dostarczą
go do wczoraj. Tymczasem wciąż nie nadszedł.
141
Ledwie rozpalona iskierka nadziei natychmiast zgasła w ser
cu Holly.
- Czy to pilne?
- Bardzo. Muszę wziąć ten prezent z sobą. Zadzwoniłem do
sklepu i powiedziałem, że odbiorę go popołudniu. Mam nadzie
ję, że dotrę do Edynburga, zanim zrobi się ciemno.
- Cieszysz się, że znów zobaczysz Sarę?
Włożył telefon komórkowy do kieszeni.
- Chciałem wyjechać rano, ale Sara powiedziała, że wieczo
rem sÄ… mniejsze korki.
- To prawda. I oczywiście, chcecie spędzić razem jak naj
więcej czasu. Kiedy wrócisz? - %7łałowała, że w ogóle o to za
pytała.
- W poniedziałek. Mam dyżur.
Pewnie chętnie zostałby dłużej...
- W takim razie nie zatrzymuję cię - powiedziała smutno.
Callum odprowadził ją do drzwi.
- Do poniedziałku.
- Tak... - Głos niemal odmówił jej posłuszeństwa.
Wyszła od niego zupełnie załamana. Telefon w jej gabinecie
dzwonił już od pewnego czasu. Podeszła powoli do biurka i nie
chętnie podniosła słuchawkę.
- Holly... - Callum wszedł za nią do środka i stanął bardzo
blisko. Wiedziała, co się stanie, jeśli podejdzie jeszcze bliżej.
Chciała krzyknąć, ale zamiast tego cicho powiedziała do słu
chawki:
- Halo? Och, to ty, Jamie. Nie, właśnie miałam zamiar za
cząć. - Uśmiechnęła się lekko. - Tak, też uważam, że nam się
udało.
Kątem oka spostrzegła, że Callum powoli opuszcza gabinet.
142
Tak. bardzo chciała go zatrzymać. Ale co by mu powiedziała?
" Ze go kocha? On przecież kocha inną.
Weekend był jak zły sen. Starała się nie myśleć o Callumie
i Sarze, ale myśl o tym, że są w tej chwili razem, nie dawała jej
spokoju.
W sobotni poranek wzięła Maca na spacer. Włożyła zimowe
buty, ciepłe spodnie, sweter i kurtkę. Mimo przenikliwego mro
zu na dworze czuła się lepiej. Całą niedzielę spędziła w domu,
a w poniedziałek z radością udała się do pracy.
Do południa przyjmowała pacjentów. Potem wróciła do do
mu, wypiła kubek gorącej kawy i wzięła dwie aspiryny. Odsłu
chała automatyczną sekretarkę i do długiej listy wezwań dopi
sała następne.
Zrobiło się jeszcze zimniej. Powoli zaczął zapadać zmrok.
W samochodzie włączyła radio. Nadawano właśnie ostatnie
wiadomości.
- Z powodu wypadku zamknięta została autostrada... Zła
pogoda utrudnia akcjÄ™ ratowniczÄ…... Spodziewane sÄ… intensyw
ne opady...
Ogarnął ją dziwny niepokój. Callum chyba już wrócił do
domu? Przecież ma dzisiaj dyżur. Wysiadła z samochodu przed
domem pacjenta i odetchnęła głęboko. Drzwi otworzyły się na
tychmiast. Stała w nich zdenerwowana kobieta.
- Przepraszam, że to tak długo trwało - wyjaśniła Holly.
- Miałam kilka wcześniejszych wezwań. A do tego ta pogoda.
- Najgorsze chyba jeszcze przed nami. - Gladys popatrzyła
na ciemne niebo. - ProszÄ™, niech pani wejdzie. PrzygotujÄ™ pani
herbatÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl