Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bzdury. Trzydziestka to żadna starość. Eve, moja droga, przecież kiedyś musisz wyjść z mąż.
Więc dlaczego nie za pana Fitzalana? To prawda, że nie został, tak jak ty, pobłogosławiony
szlachecką krwią, ale na moje oko nie ma w nim nic plebejskiego. Pochodzenie ma skromne,
jednak dzięki małżeństwu jego ojca z córką pana Henry'ego Woodrowa, dżentelmena i
zamożnego biznesmena z Netherley, jego obecna pozycja jest doskonała. Pan Fitzalan to
człowiek wielce wpływowy, jest właścicielem dużego majątku i odnosi sukcesy w biznesie, jak
słyszałam, ma też piękny dom zbudowany przez dziadka. Powiadają, że to wspaniała rezydencja.
Jestem pewna, że decydując się na to małżeństwo, wiodłabyś całkiem przyjemne życie.
- Być może. Pod warunkiem, że się na nie zdecyduję. Chociaż wygląda na to, że nie mam
wielkiego wyboru - powiedziało ostro, jak nigdy nie zwracała się do babki.
Budząca respekt dama skarciła ją wzrokiem, tym razem zrezygnowała jednak z reprymendy,
uznała bowiem rozdrażnienie Eve za usprawiedliwione. To był dla jej wnuczki naprawdę ciężki
dzień.
Ta zaś mówiła dalej:
- Poza tym nikt nie bierze pod uwagę, że być może pan Fitzalan wcale nie chce mnie za żonę, bo
uznał, że kopalnia nie jest tego warta. Gdyby tak się stało, to nie sądzę, by szybko znalazł się
ktoś na jego miejsce. Moja okrojona scheda raczej nie zwabi roju konkurentów.
- Nonsens. Dwa tysiące funtów rocznie to dla wielu młodych mężczyzn prawdziwa fortuna.
Zapominasz też, Eve, że po mojej śmierci staniesz się naprawdę zamożna, choć nie aż tak, jak
bym chciała, bo mam także innych spadkobierców. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko, bo
zamierzam żyć jeszcze sporo lat. Mimo to radzę ci poważnie zastanowić się nad małżeństwem z
panem Fitzalanem. Wbrew temu, co przed chwilą powiedziałaś, on poświęci wszystko, żeby tyl-
ko Kopalnia Atwoodzką wróciła do jego rodziny, więc łatwo przystanie na małżeństwo z tobą.
Jestem pewna, że gdy podejmiesz właściwą decyzję i nie powtórzysz przedstawienia, jakie dziś
dałaś, oskarżając tego biedaka o spiskowanie w celu wyłudzenia kopalni od biednego Johna, to
wszystko potoczy się doskonale.
- Nie powiedziałam panu Fitzalanowi nic, na co by nie zasługiwał.
- Twoje opinie, Eve, jakie by nie były, są niesprawiedliwe i bezpodstawne. Powinnaś mieć
więcej rozumu i nie słuchać głupich plotek. Twój wybuch był po prostu skandaliczny i możesz
być pewna, że w innych okolicznościach zganiłabym cię surowo.
- Ale ja go nie kocham... i wątpię, czy mogłabym kiedykolwiek pokochać... sądząc po tym, co o
nim się mówi. -I po tym, co sama o nim wiem, ze wstydem dodała w myślach.
- Miłość? A co ma do tego miłość? Opowiadasz bzdury -obruszyła się lady Pemberton. - A jeżeli
już tak koniecznie pragniesz miłości, to przyjdzie ona wraz z małżeństwem. Obecnie młodzi
ludzie mają znacznie więcej swobody niż za moich czasów, kiedy to małżeństwa aranżowało się
dla dobra rodziny. I w naszej sferze nadal powinno to obowiązywać. Zlub ma zapewnić korzyść,
bogactwo i wysoki status małżonkom oraz ich rodom. Jeżeli my, Brytyjczycy, nadal mamy
pozostać silnym narodem, wybitne rodziny, w tym i nasza, muszą podtrzymywać tę tradycję.
- Tak było, ale już nie jest, babciu! Twoje czasy przeminęły. Wszystko uległo zmianie! - Gdyby
nie rozgoryczenie i frustracja, Eve nigdy nie pozwoliłaby sobie na taki wybuch wobec lady
Pemberton.
- Ale wcale nie na lepsze - stwierdziła surowo. - Powinnaś, młoda panno, zostawić emocje na
boku i skorzystać z mojej rady. Małżeństwo to zbyt poważna sprawa, żeby decydować o nim pod
wpływem czegoś tak błahego jak romantyczna miłość. Nazwij to postawą staromodną, jeśli mu-
sisz, ale jestem przekonana, że dzieci powinny w sprawach małżeństwa zdawać się na rodziców.
Co prawda, twój ojciec powinien był w odpowiednim czasie poznać cię z panem Fitzalanem,
wtedy uniknęlibyśmy tego całego zamieszania.
- Tyle że ja wcale nie chciałam go poznać.
- Twoi rodzice, Eve, bardzo ci pobłażali. Pozwalali nawet, byś uganiała się konno po okolicy
niby jakaś chłopczyca. Mimo to jesteś dobrą dziewczyną - dodała miękko, wiedziała bowiem, w
jak okropnym stanie ducha jest jej ukochana wnuczka. - Cieszy mnie, że wyrosłaś na rozsądną
młodą damę, znacznie rozsądniejszą i bardziej dystyngowaną niż twoje kuzynki, córki Shony i
Mary.
- Dziękuję, babciu. - Eve wiedziała, że w jej ustach była to nie lada pochwała.
- Posłuchaj, Eve. - Babcia spojrzała na nią uważnie. -Pewnie sądzisz, że jestem dla ciebie
surowa, a może nawet okrutna, gdy proszę, abyś poważnie zastanowiła się nad małżeństwem z
panem Fitzalanem. Zapewniam cię jednak, że przyświeca mi ta sama intencja co twojemu ojcu:
dbamy o twoją przyszłość. Jeżeli się uprzesz i odmówisz, to poza roczną rentą oraz biżuterią
matki i innymi drobiazgami, które wcale nie stanowią fortuny, stracisz wszystko na rzecz Ge-
ralda, tego niepoprawnego marnotrawcy. Nie możesz odrzucić tej szansy, musisz zachować
część majątku po biednym Johnie, gdyż ta część, moim zdaniem, jest czymś najlepszym, co
mógł ci zostawić.
- Ależ babciu, jak możesz tak mówić! Ten zapis o kopalni jest... jest taki okrutny! - znów
wybuchnęła Eve. - Jeśli go odrzucę, kopalnię zniszczy Gerald, by więc ją ratować, muszę oddać
się w niewolę człowiekowi, którego nie znam, nie szanuję... i nie cierpię! - zakończyła z
płaczliwą emfazą.
- Och, drogie dziecko, mówiłam ci już, że powinnaś odrzucić emocje i zacząć myśleć... - Znana z
surowości lady Pemberton spojrzała na nią z wielką łagodnością. - Pochodzę z Cumbrii i nie
znam się na górnictwie, wiem jednak, że w tej okolicy stanowi ono fundament życia
społecznego. Wiem także, że węgiel jest jednym z najważniejszych i przynoszących największe
zyski towarów w Anglii. Jego znaczenie gospodarcze jest ogromne. Sama widziałam, jak
tworzono kopalnie w Dolinie Atwoodzkiej, a twój ojciec twierdził, że Kopalnia Atwoodzką nie
ma sobie równej. Handel rozwija się bardzo szybko, a badania wykazały, że istnieją jeszcze
ogromne zasoby węgla. Moja droga, mogłabym powiedzieć o społecznej misji, jaka spada na
dziedziczkę tak nadzwyczajnego dobra, mogłabym wspomnieć o obowiązkach wobec narodu,
jakie dzwiga na sobie szlachecka córka, ale powiem inaczej: byłabyś idiotką, gdybyś wypuściła
to wszystko z rąk.
Eve po raz pierwszy w życiu poczuła dla babki szczery podziw. To, że się o nią troszczyła, było
czymś oczywistym, ale tak rozległe spojrzenie na całą sprawę bardzo jej zaimponowało.
Wprawdzie nie usłyszała nic nowego, ale żeby staromodna dama tak dobrze orientowała się w
ekonomii...
Nie zmieniało to jednak istoty rzeczy.
- To brzmi jak ultimatum, babciu, jak zło konieczne.
- Nie, nie. Nie to mam na myśli. Po prostu musisz to rozważyć. - Lady Pemberton mocno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org