Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciężko i odniosłem nieodparte wrażenie, że bieg stanowił dla nich przyjemność,
a nie konieczność. Włócznie miały metalowe, maszynowo wykonane groty, co
świadczyło albo o kontaktach z cywilizacją, albo o wyższym poziomie rozwoju,
niż wskazywałby wygląd. %7ładen nie nosił ubrania, ale wielu miało tornistry lub
sakwy przytroczone do pasów. Największe wrażenie robiły potężnie umięśnione
tylne łapy.
Ponieważ milczenie się przeciągało, spytałem:
 Co jeszcze robicie dla rozrywki?
Morrolan spiorunował mnie wzrokiem, za to stojąca na czele grupy uśmiech-
nęła się i odparła:
 Gonimy różne stworzenia.
Mówiła po dragaeriańsku, bez śladu jakiegokolwiek akcentu.
Loiosh zdecydował się dołączyć do towarzystwa i wylądował na moim ramie-
niu. Jego widok nieco ją zaskoczył, toteż na wszelki wypadek przedstawiłem się:
 Jestem Vlad Taltos.
 A ja Morrolan  dodał Morrolan.
 Mnie nazywają Mist  odparła.
 To dlatego, że kiedy rzuca włócznię. . .  zaczął stojący obok czerwonooki
kot-centaur.
 Zamknij się, Brandy!  zgasiła go spokojnie.
Wywołało to ogólną wesołość wśród nich. I u Loiosha, choć z tego tylko ja
zdawałem sobie sprawę.
 Jhereg na twoim ramieniu. . . to twój przyjaciel?  spytała.
 Tak.
 Jheregi żerują na kotach-centaurach.
 Na martwych ludziach także.
Odpowiedz chyba ją zadowoliła, gdyż zmieniła temat:
 Co was sprowadza na Wieczną Równinę?
Odpowiedzią zajął się Morrolan:
 Podróżujemy do Bramy Zmierci.
Wszyscy cofnęli się jak jeden. Pochyliłem się, zerwałem poziomkę i zjadłem,
czekając, co będzie dalej.
Po chwili Mist spytała:
 Zakładam, że macie ku temu poważny powód.
Nim Morrolan zdążył odpowiedzieć, z grupy rozległ się głos:
93
 Pewnie: wybrali się na majówkę.
 Birch, nikt cię nie pytał o zdanie  stwierdziła ostro Mist.
Na wszelki wypadek spytałem:
 To prawdziwe włócznie?
 Zamknij się, Vlad!  warknął Morrolan.
Loiosh śmiał się do rozpuku. Wyglądało na to, że część grupy Mist także.
Ja bawiłem się niezgorzej. Morrolan i Mist spojrzeli na siebie i potrząsnęli ze
smutkiem głowami.
Mist zaproponowała:
 Poczekajcie tu, ścigamy dużą dziką kethnę. Kiedy ją upolujemy, podzieli-
my się z wami.
 Zajmiemy się przygotowaniem ogniska  powiedział Morrolan, po czym
dodał już mniej pewnie:  Gotujecie mięso?
 Skądże!  obruszył się Brandy.  Wolimy surowe, ociekające krwią
i jeszcze paru. . .
 Zamknij się, Brandy!  w głosie Mist nie było złości.  Ognisko byłoby
miłe.
 W takim razie do zobaczenia wkrótce  zaproponował Morrolan.
 Szybciej niż wkrótce  pożegnała go.
I cała grupa pognała z tą samą co poprzednio szybkością.
* * *
Niedaleko od mojego mieszkania mieścił się dobry zakład krawiecki. Następ-
nego popołudnia odwiedziłem go i zleciłem uszycie nowej, szarej peleryny i no-
wego kaftana. Krawiec skomentował to pytaniem:
 Poprawiło się finansowo, co?
Ponieważ nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć, tylko kiwnąłem głową.
Pojęcia nie mam, co odczytał w tym geście, ale jego oczy nagle się rozszerzyły
i pojawiło się w nich coś na podobieństwo strachu. Podałem mu wymagania doty-
czące wewnętrznych kieszeni i tym razem strach stał się wyrazny, ale komentarza
już nie było.
Odwróciłem się i rzuciłem przez ramię:
 Spodziewam się ich za tydzień.
 Będą gotowe  potwierdził pospiesznie.
Zawsze chciałem mieć kapelusz z szerokim rondem i piórem, ale go sobie nie
sprawiłem. Przeszkadzałby potem Loioshowi, a mnie już teraz w wykonywaniu
zleceń.
94
Poszedłem za to do znajomego płatnerza specjalizującego się w wyrobie noży
i kupiłem pół tuzina wraz z pochwami i rzemykami do mocowania w różnych
miejscach.
Postanowiłem bowiem nauczyć się rzucać różnymi ostrymi narzędziami.
* * *
Wieczorem zjawiłem się u Nielara. Kiwnął mi głową na powitanie i wysłał do
salonu gry. Parę dni wcześniej sam tu grałem w sherebę i zostałem usunięty (wy-
rzucony to zbyt mocne słowo). Najciekawsze, że za coś, czego nie zrobiłem. Te-
raz zająłem miejsce ochroniarza (poprzednio był nim całkiem duży Dragaerianin
z Domu Jherega). Starałem się wyglądać na równie odprężonego i kompetentnego
jak on. Myślę, że częściowo mi się udało.
Za to podobało w stu procentach.
* * *
Resztę dnia spędziliśmy, jedząc i zaprzyjazniając się z kotami-centaurami. Nie
zbliżyło nas to wprawdzie do celu, ale sprawiło dużą przyjemność. Z zasady nie
uprawiam hazardu, ale ci biedacy nawet nie wiedzieli, jak się gra w s yang, więc
byłem zmuszony im to zademonstrować. Inaczej się po prostu nie godziło. By-
ło też o co zagrać, niektóre kawałki kethny są bowiem smaczniejsze od innych.
Ponieważ nowi znajomi okazali się pojętnymi uczniami, skończyłem grać, gdy
zaczęli łapać, o co chodzi.
Mist oceniła to raczej trafnie:
 Podejrzewam, że za parę tygodni nie będę ci wdzięczna, że nas tego na-
uczyłeś.
 To tylko niewinna rozrywka  wyjaśniłem między gryzami wygranego
pieczystego.
Stare powiedzenie mówiło prawdę: to nie gra jest miła, lecz wygrywanie.
Zabawne było przekomarzanie się z nimi, bo lubili złośliwości. Szybko na-
uczyłem się jednak, by im za ostro nie dogryzać  po ruchach ogona widać było,
kiedy przestają tak naprawdę mieć ochotę do dalszego śmiania się z siebie. Mor-
rolan za pomocą magii wyleczył trójkę z podobnych uszkodzeń lewych przednich
łap.
95
 Sporo podobnych obrażeń ostatnio wystąpiło  wyjaśniła Mist, dziękując
mu.
 Przekleństwo?  zainteresował się Morrolan.
 Raczej pech.
 Sporo go ostatnio  zauważył.
 Zwłaszcza tam, dokąd się udajecie.
Morrolan wzruszył ramionami.
 Wątpię, żebyście wiedzieli wiele więcej niż ja o tym miejscu.
 Wiemy, że lepiej go unikać.
 Też byśmy tak postąpili, gdybyśmy mogli  przyznał.
Mist dłuższą chwilę wpatrywała się w ziemię, poruszając leciutko ogonem.
 Dlaczego tam zdążacie?  spytała w końcu.
 To długa historia.
 Mamy czas na długie historie.
 Siedz cicho, Brandy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org