Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drzemał na kanapie; w dusznym powietrzu wyraznie słychać było jego ciężki oddech.
W kabinie Epsteinów Dietz nic nie znalazł. Leonard ich zlikwidował, ale
formuły nie udało się zdobyć. Może wzór nie istniał w postaci materialnej, może gra
skończyła się, zanim się na dobre rozpoczęła?
Leonard wspomniał jednak o młodej kobiecie, która towarzyszyła Epsteinom
na wycieczce. Mogła coś o tym wiedzieć.
Na razie musiał zameldować o rozwoju wypadków Keyesowi. Było jeszcze za
wcześnie, żeby odciąć go od informacji. Wyniknęłoby z tego więcej kłopotów niż
korzyści.
Wszedł na palcach do pokoju, żeby nie obudzić Leonarda. Podszedł do
telefonu przy drzwiach i zamówił rozmowę. Nie zastał Keyesa w biurze, zostawił
więc wiadomość i rozłączył się. Wrócił na balkon i wyjął z kieszeni papierosy.
Do kogo mógłby z tym pójść? Do Jurczenki. Jurczenko należał do FSB, kiedy
nazywała się jeszcze KGB; znał zarówno starą gwardię, jak i młodych i, co bardzo
prawdopodobne, mógł mu dać namiar na Ismaiłowa. Władymir Ismaiłow, ostrożny
i przebiegły szef Jurczenki o pseudonimie Sęp, miał międzynarodową siatkę
kontaktów. Z pewnością znajdzie mu dobrego kupca.
Niepotrzebnie wybiegał tak daleko w przyszłość. Kiedy nadejdzie stosowny
moment, wykona swój ruch, a na razie powinien zachować cierpliwość.
Zapalił papierosa. Grunt to cierpliwość, powtórzył w myślach.
ROZDZIAA 7
Hannah Gray wzięła od kelnera wódkę z tonikiem, pokwitowała drinka
i rozejrzała się po sali.
Dochodziła północ i bar świecił pustkami. Pianista bez przekonania grał
Summertime, niedaleko fortepianu siedziało starsze małżeństwo, podśpiewując
cichymi, skrzekliwymi głosikami. Poza tym w sali było jeszcze tylko dwóch
kelnerów. Wzburzone morze i makabryczne wydarzenia wcześnie zapędziły
pasażerów do łóżek. Na dobrą sprawę dziwne było, że w ogóle ktoś wieczorem się tu
pofatygował po tym, jak śmierć zakłóciła sielankową atmosferę rejsu.
Yildirim wyszedł z męskiej toalety, kierując się w stronę stolika w kącie.
Zostawił na nim szklankę whisky i paczkę papierosów English Ovals. Hannah
odliczyła w myślach do trzech i zrobiła krok naprzód. Kiedy się zderzyli, wódka ze
szklanki chlapnęła jej na bluzkę. Hannah się skrzywiła.
 Przepraszam  powiedziała.  To moja wina.
Yildirim wziął z baru stosik serwetek, ale zorientował się, że nie bardzo
wypada mu wycierać bluzkę na piersi pasażerki i niezręcznym gestem podał je
kobiecie.
 To ja przepraszam  powiedział.  Proszę mi wybaczyć.
 Nie, to moja wina. Jeszcze nie doszłam do siebie.
 Przyniosę pani nowego drinka.
 Nie trzeba, ja tylko...
 Bardzo proszę.  Turek skinął w stronę stolika.  Wręcz nalegam.
 Moim zdaniem to kwestia natury prawnej, nie moralnej  stwierdziła.
Yildirim słuchał jej, przechyliwszy na bok głowę. Hannah nie dała mu dojść
do słowa:
 To już dawno przestała być miłość. Nie rozstaliśmy się z Frankiem tylko dla
dobra dzieci, ale teraz zaczynam rozumieć, że to błąd. Dla dzieci lepiej jest, kiedy
rodzice się rozwiodą, niż gdy tkwią w nieszczęśliwym związku. Nie uważa pan?
Yildirim wykonał nieokreślony gest ręką, w której trzymał papierosa.
 W każdym razie postanowiłam popłynąć na urlop z Lucasem. Może nie
powinnam, ale my się naprawdę kochamy. Pan mnie rozumie, prawda? To takie
cudowne uczucie! Ale mieliśmy pecha. W ostatniej chwili okazało się, że Lucas nie
może ze mną lecieć, poleciałam więc sama. A teraz mąż może mnie przyłapać na
kłamstwie, bo myśli, że jestem na sympozjum w San Francisco. Gdy w Stambule
zacznie się śledztwo, dowie się, że go okłamałam, a my nawet nie jesteśmy oficjalnie
w separacji. Dostanie prawo do opieki nad dziećmi, z mojej winy, bo jak głupia
próbowałam wybrać się na urlop z Lucasem. Powinnam była poczekać, ale to takie...
Mój Boże, gadam od rzeczy, prawda?
Yildirim wzruszył ramionami.
 Przepraszam, trochę się wstawiłam. Poza tym chyba ciągle jestem w szoku.
 Wcale się nie dziwię po tym, co pani dziś przeszła. Wydaje mi się, że
wszyscy jesteśmy trochę... nie w humorze.
 Bardzo przepraszam, powinnam trzymać buzię na kłódkę, ale pan... Pan tak
umie słuchać.
Kolejne wzruszenie ramion.
 Porozmawiajmy o panu.  Hannah usiadła prosto.  Ma pan intrygujący
akcent.
Yildirim się uśmiechnął  tak jak czasem uśmiechają się śmiertelnie poważni
mężczyzni, kiedy zdarzy im się rozluznić: ostrożnie, niechętnie, trochę dziecinnie.
 Naprawdę tak pani myśli?
 Jak najbardziej. Turecki?
 Zmieszany z akcentem z Ohio. Urodziłem się w Stambule, ale kiedy miałem
czternaście lat, przeprowadziliśmy się z rodzicami do Stanów.
 I tam pan dorastał?
 Spędziłem tam tylko cztery lata. Potem wróciliśmy do Stambułu. Pani, zdaje
się, pochodzi z Chicago?
 Urodziłam się w Waszyngtonie, ale wychowałam w Chicago. Myślę, że po
rozwodzie przeprowadzę się gdzieś na zachód. Może do Miasta Aniołów. Lucas tam
mieszka. Był pan w Los Angeles?
Yildirim pokręcił przecząco głową. Podniósł szklankę do ust.
 Chicago formalnie leży na środkowym zachodzie  ciągnęła Hannah  ale
znacznie bardziej przypomina wschodnie wybrzeże niż Ohio. Ludzie zawsze się
spieszą i patrzą sobie pod nogi. W Kalifornii jest inaczej. Tam chodzi się
z podniesioną głową. W Kalifornii można na nowo odkryć samego siebie.
Turek łyknął whisky, zaciągnął się papierosem i pokiwał głową.
 Nigdy nie myślałam, że czeka mnie rozwód. Ludzie pobierają się na zawsze,
do śmierci. Tak przynajmniej myślałam, ale nie przewidziałam, jak ułoży mi się życie.
Wie pan, z czasem ludzie się od siebie oddalają. To banał, ale i szczera prawda.
Banały często są prawdziwe. Tego też się uczę z wiekiem.
Mówiąc, cały czas próbowała zorientować się, na ile Yildirim jest nią
zainteresowany. Czy powinna próbować go uwieść, czy raczej zagrać na jego
współczuciu? Druga możliwość wydawała się jej znacznie bardziej obiecująca.
Siedział bokiem do niej, z nogami wyciągniętymi w kierunku fortepianu.
Próbowała wycisnąć jakieś łzy z oczu. Daremnie. Musiała się mocniej
postarać. W końcu... wąska strużka pociekła z kącika oka. Otarła ją serwetką.
 Niech to szlag...
 Nic się nie stało.
 Właśnie, że się stało!  Zadrżała i westchnęła ciężko, bohatersko
powstrzymując szloch.  Byłam głupią egoistką, a teraz moje dzieci za to zapłacą. To
nie jest w porządku! Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, ale to nie powód, żeby one
musiały cierpieć. Oczywiście bardzo mi przykro z powodu Epsteinów, ale... kto mógł
się spodziewać... To takie...
 Wiem.
 Jak pan sądzi, co tam się naprawdę stało?
Yildirim pokręcił głową,
 Nie my prowadzimy śledztwo.
 Nie chcę wyjść na egoistkę, wątpię, żebym kiedykolwiek się z tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org