Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pracujących przy betonowaniu chodników zlikwidowano. W miejscu,
wskazanym przez tych dwóch panów, przeprowadzono w latach 80.
próbne odwierty, jednak na głębokości 1,5 m wiertła zaklinowały się i
trzeba było przerwać prace. Kilka metrów dalej ściana, gdzie dokony-
wano odwiertu, kończy się. Grubość betonu nie przekracza tam 60 cm.
Dlaczego więc kilka metrów dalej beton ma już ponad 1,5 m grubości?
Oto słowa człowieka, który był w czasie wojny zatrudniony w OT jako
kierowca:
 Wielokrotnie woziłem na zamek materiały budowlane,
takie jak cement i cegła. Obok mnie w szoferce zawsze
siedział mój szef, sierżant SS, poczciwy człowiek.
Materiały dowoziłem na dziedziniec zamku, z którego
wybito szyb do podziemi. W czasie rozładunku musiałem
opuścić samochód. Myślę, że dlatego, bym nie widział
więzniów rozładowujących cement i cegłę. Pewnego razu,
a było to w ostatnich tygodniach wojny, jak zawsze
poszliśmy z moim szefem 'na spacer'. Sierżant na chwilę
oddalił się i wrócił z wiadomością, że w kursie powrotnym
zabierzemy pewien ładunek. Poszliśmy do piwnic zamku,
gdzie w dużym pomieszczeniu leżała masa
drewnianych, izolowanych papą skrzyń. Miały napisy w
języku niemieckim  Ostrożnie!!! Cenny ładunek!!! oraz
wybitego orła Rzeszy. Skrzynie były puste. Sierżant
powiedział, że jeżeli chcę, to mogę pogrzebać w nich.
Może znajdę coś na pamiątkę - jak stwierdził. Niestety nic
w nich nie znalazłem. Potem zaczął się załadunek.
Wszystkie skrzynie wywiezliśmy na leśną polanę i
spaliliśmy. Sierżant mówił, abym jak najszybciej
zapomniał o tym wydarzeniu, gdyż skrzynie zawierały
ładunek specjalny, który złożono w podziemiach zamku i
lepiej o tym nic nie wiedzieć. %7łyję, gdyż w ostatnich
dniach wojny sierżant ostrzegł mnie, że SS likwiduje
wszystkich mających związek z tymi skrzyniami.
Uciekłem ".
Powyższa relacja może być w pełni wiarygodna. Jak udało się nam
ustalić, pod koniec wojny na zamek przybywało wiele transportów z
cennymi rzeczami, a w momencie zajęcia zamku przez Armię Czerwoną
po transportach tych nie pozostał nawet najmniejszy ślad Należy
przypuszczać, iż ich zawartość ukryto w podziemnych komorach, w
metalowych, zaizolowanych skrzynkach. Kilkanaście lat temu T.
Słowikowski - człowiek mocno zaangażowany w odkrycie tajemnic
zamku - znalazł jedną z takich skrzynek w lesie u podnóża zamku.
Niestety, była już pusta. Pan Słowikowski twierdzi, że do zamkowych
podziemi dotrzeć można przez kilka zamaskowanych studzienek
znajdujących się na zalesionym zboczu.
 Byłem wtedy strażnikiem na parkingu. Zajechał
mercedes z niemieckimi tablicami. Wysiadło 4
eleganckich panów. Spytałem jak długo pozostaną na
zamku. Odpowiedzieli, że jakieś 4-5 godzin, bo chcą
odpocząć i posiedzieć na tarasie. Czas płynął powoli.
Minęło 5 godzin a naszych turystów ani śladu. Bytem jakiś
taki niespokojny, więc poszedłem na zamek. Niestety nikt
tam nie widział 4 Niemców. Szukałem ich po parku ponad
dwie godziny i zacząłem się denerwować. Zaczęło się
ściemniać, gdy Niemcy wrócili. Zmęczeni, brudni podeszli
do samochodu - zabłądziliśmy - rzucił jeden z nich i bez
słowa odjechali. A ja do tej pory zadaję sobie pytanie -
czego szukali i do czego dotarli? Czy może do jednej z tych
studzienek?"
Do podziemi - twierdzi pan Słowikowski - można dostać się np. Przez
kolektor ściekowy. Jego budowa zajęła 4 lata, a mimo to Poprowadzono
go w najmniej dogodnym terenie, pod skalnym masywem zamkowego
wzgórza. Podobny kolektor budowali Niemcy. Szedł doliną rzeki
Pełcznicy. Nasuwa się pytanie - dlaczego również nowego kolektora nie
poprowadzono w tym miejscu, dlaczego poprowadzono go pod dwoma
hipotetycznymi tunelami kolejowymi dochodzącymi do zamku. Komu na
tym zależało, bo przecież z kolektora, przy niewielkim wysiłku, można
przez podkop dotrzeć do tuneli. Ponadto, wzdłuż kolektora biegnie tor
kolejki wąskotorowej. Można stąd wywiezć przedmioty o dużym
ciężarze i objętości. A propos tuneli kolejowych, to chodzi
przypuszczalnie o dwa tunele, biegnące do zamku, którymi do podziemi
miały dojeżdżać pociągi specjalne. Tunele mają biec od torów linii
kolejowej Wrocław-Wałbrzych, a ich wloty mają znajdować się w rejonie
tzw. Auku Zwiebodzickiego i obok stacji Wałbrzych Szczawienko. W
rejonie Auku faktycznie istnieje odcinek zbocza góry nienaturalnie płaski
z młodym drzewostanem, zbudowany, jak wykazały badania, z luznych
skalnych okruchów i ziemi. Zbocze to dochodzi do samych torów pod
ostrym kątem - idealnie pasuje na bocznicę. Pan Słowikowski dotarł do
takiej oto opowieści: żołnierz Wehrmachtu jechał na urlop pociągiem do
Wałbrzycha. W Zwiebodzicach do wagonu wsiadł esesman i nakazał
wszystkim, aby przesiedli się na lewą stronę i pod żadnym pozorem nie
patrzyli w prawo. %7łołnierz pamięta, że za Zwiebodzicami pociąg wjechał
w jakby tunel zbudowany z siatki maskującej rozpostartej nad wąską w
tym miejscu doliną. Wtedy właśnie ukradkiem zerknął w prawo.
Zobaczył kilka rzędów wagoników kolejki wąskotorowej, wypełnionych
urobkiem oraz wlot tunelu w zboczu. Czyżby jednak prawda?
Z tunelem tym związana jest jeszcze jedna historia: pod koniec wojny z
kierunku Wrocławia nadjechał pociąg, minął Zwiebodzice i na 61,1 km
trasy zapadł się pod ziemię. Jedno jest pewne. Pociąg ten nigdy nie dotarł
do Wałbrzycha. Na 61,1 km była bocznica, z której tor prowadził tunelem
do podziemi zamku. Jak udało się nam ustalić pociąg składał się z
lokomotywy, dwóch wagonów osłony SS, salonki gauleitera Hanke oraz
dwóch wagonów z nieznaną zawartością. Co było w tych dwóch [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org