Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skoków i innych baletowych figur. Występ zakończyła
zestawem piruetów i dramatycznym upadkiem na trawę.
- Tak właśnie kończysz - powiedziała, kręcąc gło-
108 NORA ROBERTS
wÄ… i próbujÄ…c zÅ‚apać równowagÄ™ - kiedy nie koncen­
trujesz siÄ™ wystarczajÄ…co.
- Czy to przedstawienie otwarte dla wszystkich?
Obie gwałtownie skierowały głowy w stronę, skąd
dobiegł głos.
- Dan! - zawołała Sabrina. - Nie spodziewałam się,
że wrócisz tak wcześnie.
- Spotkałem po drodze Lesley i Jake'a - wyjaśnił
Dan, caÅ‚ujÄ…c delikatnie żonÄ™ na powitanie. - PomyÅ›la­
łem, że tobie i Sam przyda się towarzystwo.
Sabrina przywitała się z gośćmi.
- Siadajcie, proszę, przyniosę zaraz coś chłodnego
do picia.
Samanta siedziaÅ‚a wciąż na ziemi i modliÅ‚a siÄ™ bez­
skutecznie, by ta rozstąpiła się i ją pochłonęła.
- Ja to zrobię! - Zerwała się z ziemi, korzystając
z możliwości ucieczki. - Nie wstawaj.
- Już wstałam. - Sabrina zniknęła w głębi domu,
nim Samanta zdążyła zaoponować.
- Dajesz także lekcje baletu, Samanto? - spytała
Lesley, badawczo przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ sfatygowanemu stro­
jowi Samanty.
- Nie, nie. SkÄ…dże - wydukaÅ‚a Samanta w odpowie­
dzi, czujÄ…c siÄ™ fatalnie przy eleganckiej i zadbanej Lesley.
- Według mnie to było bardzo ładne - nieświadomie
zawstydził ją Dan.
- Cóż, Samanta lubi zaskakiwać - dodał Jake.
Samanta dopiero teraz zwróciła baczniejszą uwagę
na Jake'a. Wyglądał zniewalająco męsko. Podwinięte
rękawy dżinsowej koszuli odsłaniały silne, opalone ra-
PIEZC GÓR 109
miona. Dżinsy trzymajÄ…ce siÄ™ tylko na biodrach podkre­
Å›laÅ‚y szczupÅ‚ość jego sylwetki. StaraÅ‚a siÄ™ skoncentro­
wać wzrok na jakimś innym punkcie niż jego oczy, żeby
nie widzieć jego uśmieszku, który już pojawiał się na
jego twarzy.
- Tak - odpowiedziała powoli. - Jestem po prostu
pełna niespodzianek.
- Jest coÅ›, czego nie umiesz, Sam?
- Niewiele rzeczy - chłodno odparła Samanta.
- Jest w tobie tyle energii - ciÄ…gnęła Lesley, wspie­
rajÄ…c siÄ™ na ramieniu Jake'a. - Musisz być niepra­
wdopodobnie silna i bardzo umięśniona.
Przez krótki moment Samanta pomyślała, czy nie
uciec. Już otwierała usta, żeby jakoś się usprawiedliwić,
kiedy Dan udaremnił jej plany.
- Usiądz, Sam. Chcę coś z tobą i Sabriną omówić.
Samanta usiadła na schodkach werandy.
- Czy myślisz, że Sabrinie wystarczy sił na wzięcie
udziału w małym przyjęciu?
Samanta spojrzała na niego, próbując zebrać myśli.
- PrzyjÄ™cie? - powtórzyÅ‚a. - Tak, myÅ›lÄ™, że tak. Do­
ktor Gates mówi, że z SabrinÄ… jest wszystko w porzÄ…d­
ku. Ale przecież sam możesz ją zapytać. A ty masz
ochotę na przyjęcie?
- Myślałem o jednym - wyjaśnił z uśmiechem. -
SÄ… takie dwie blizniaczki, które niedÅ‚ugo bÄ™dÄ… obcho­
dziły urodziny. To niezły pretekst do zorganizowania
imprezy.
- Och, nasze urodziny - zawiesiła głos Samanta.
Nadciągająca nieuchronnie rocznica zasmuciła ją.
NORA ROBERTS
110
- Czy ktoś tu mówił o przyjęciu? - Sabrina pojawiła
się w drzwiach ze szklankami mrożonej herbaty.
Samanta pociągnęła łyk zimnego napoju i popatrzyła
na siostrÄ™, niecierpliwie oczekujÄ…cÄ… na odpowiedz.
- PrzyjÄ™cie urodzinowe? Sam! - Oczy Sabriny bÅ‚ysz­
czaÅ‚y z podniecenia. - Kiedy ostatnio Å›wiÄ™towaÅ‚yÅ›my ra­
zem nasze urodziny?
- Kiedy miałyśmy dwanaście lat, a Billy Darcy
zwymiotował na dywan mamy. - Oparła się o poręcz
i mimowolnie spojrzała na Jake'a.
- No to już najwyższa pora na nowÄ… zabawÄ™ - pod­
sumował Dan. - Co sądzisz, Sam? To wymagałoby od
ciebie więcej wysiłku.
- Tak... - Samanta oderwaÅ‚a wzrok od twarzy Ja­
ke'a i z trudem próbowała zrozumieć, o czym mówi
Dan. - Słucham? A, nie, nie, to żaden kłopot. Chętnie
się tym zajmę. Ile osób zamierzasz zaprosić?
- Tylko przyjaciół i sÄ…siadów. MyÅ›lÄ™, że okoÅ‚o trzy­
dziestu, czterdziestu osób. Jak ty uważasz, Lesley?
- Chyba tak, jeśli rzeczywiście chcesz, żeby to było
małe przyjęcie - zgodziła się Lesley.
Samanta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Ci ludzie
stosowali widocznie inne kryteria i zupełnie inaczej niż
ona pojmowali znaczenie słowa  małe".
- Chodz, Lesley, zobaczysz, czy ta duża waza, którą
mam, przyda siÄ™ do czegoÅ›. - Sabrina wstaÅ‚a, przytrzy­
mując się Dana. - Pomożesz mi ją zdjąć z półki, Dan?
Posłała siostrze uśmiech z miną niewiniątka, po
czym cała trójka weszła do domu, zostawiając Samantę
i Jake'a samych na werandzie.
PIEZC GÓR 111
- Jak idzie malowanie? - Jake przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™.
- Malowanie? A tak, pokój dziecinny. Już skończone.
Samanta zmarszczyła brwi niezadowolona, że Jake
o to pyta. Pomyślała, że po raz kolejny znalazła się
w ośmieszającej ją sytuacji. Albo śpi wśród pniaków,
albo jest umazana farbÄ…, albo skacze po trawniku jak
jakaś szalona baletnica. Masz klasę, Samanto, zadrwiła
z siebie w myślach.
- Co byś chciała dostać na urodziny, Sam? - Trącił
ją czubkiem buta. Zmierzyła go niechętnym wzrokiem.
Zdmuchnęła kosmyk włosów z twarzy i wzruszyła
ramionami.
- Futra, diamenty...
- Nie jesteś typem kobiety, która chce futer - odrzekł,
zapalajÄ…c cygaro i wypuszczajÄ…c kÅ‚Ä™by dymu w powie­
trze. - ZamartwiaÅ‚abyÅ› siÄ™ tymi malutkimi norkami, z któ­
rych uszyto futro. A diamenty nie pasujÄ… do ciebie.
- Pewnie bardziej pasujÄ™ do kwarcu, tak? - ziryto­
wała się.
- Nie, myślałem raczej o szafirach - chwycił jej rękę
- które podkreślałyby kolor twoich oczu. Albo o rubinach, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org