[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez chwilę oddycham Tobą, gdy rozgrzewa się dusza we
mnie i gdy wołam w uniesieniu, wyznając Twoją chwałę,
jak człowiek radujący się w dniu świątecznym. Lecz znowu
smutek pada na moją duszę, ponieważ osuwa się ona w
dół i staje się otchłanią, a może raczej uświadamia sobie
nagle, że ciągle jeszcze jest otchłanią. Wiara moja, którą
zapaliłeś w nocy na mej drodze, mówi do mej duszy:
Czemużeś smutna, duszo moja? I czemu mnie trwożysz?
Miej nadzieję w Panu: pochodnią nogom twoim słowo Je-
go 31. Ufaj i wytrwaj, aż przeminie noc, matka bezbożnych,
aż przeminie gniew Pański. Synami tego gniewu i my nie-
gdyś byliśmy32, byliśmy ciemnością, której resztę jeszcze
wleczemy w ciele martwym wskutek grzechu, aż powieje
wiatr poranny i rozproszą się cienie.
Ufaj, duszo, w Panu! Rano będę stał przed Tobą, Panie,
i wypatrywał.33 Zawsze będę wyznawał Panu. Rano będę
stał i ujrzę zbawienie oblicza mego, mojego Boga, który
i nasze śmiertelne ciała ożywi ze względu na mieszkające-
go w nas Ducha.34 Bo Duch Zwięty nad naszym mrocznym
28
29
30
31
32
33
34
Por. 2 Kor 11, 3.
l J 3, 2.
Ps 41, 4.
Por. Ps 41, 6; 118, 105.
Por. Ef 2, 3.
Por. Ps 5, 5.
Por. Rz 8, 11. i niestałym wnętrzem miłosiernie raczył się unosić. Od
Niego otrzymaliśmy w tym ziemskim pielgrzymowaniu rę-
kojmię, że będziemy światłością. Ale jeszcze ciągle w na-
dziei jesteśmy zbawieni". Przez nią jesteśmy dziećmi świa-
tłości i dziećmi dnia, a nie dziećmi nocy i ciemności35, ja-
kimi przecież byliśmy. Pośród niepewności ciągle jeszcze
ograniczającej ludzką wiedzę Ty tylko możesz nas odróżnić
od tych, którzy są nadal ciemnością, Ty, który badasz serca
nasze i nazywasz światłość dniem, a ciemność nocą.36 Któż
bowiem oprócz Ciebie może nas rozpoznać? Cóż my posia-
damy, czego nie otrzymaliśmy od Ciebie? Myśmy naczynia
z jednej bryły gliny jedne ku chwale, inne ku hańbie.
15. I nikt też inny, tylko Ty, Boże nasz, uczyniłeś dla
nas ten firmament: rozpostartą nad nami powagę Boskiego
Pisma Twojego. Niebo będzie zwinięte kiedyś jak księga 37,
teraz zaś trwa nad nami rozciągnięte jak baldachim ze
skór.38 A tym wzniosiejsza jest powaga Twego Boskiego
Pisma, że już zmarli owi śmiertelni ludzie, przez których
je nam dałeś. Ty wiesz, Panie, Ty wiesz, że skórami nie-
gdyś odziałeś ludzi, gdy przez grzech stali się śmiertelni.
A potem jak baldachim ze skór rozpostarłeś firmament
Twojej Księgi. Tym firmamentem są słowa Twoje, któ-
rych żadna nie rozdziera sprzeczność. Aby je umieścić nad
nami, posłużyłeś się pomocą ludzi śmiertelnych. Także sa-
ma ich śmierć przyczyniła się do tego, że niewzruszona po-
waga Twoich słów, przez nich głoszonych, rozpostarła się
na wyżynie, aby osłaniać wszystko, co się znajduje poniżej
niej. Dopóki owi ludzie żyli, nie była ona jeszcze rozpo-
starta tak wysoko. Jeszcze bowiem nie rozciągnąłeś tego
nieba jak baldachimu ze skór, jeszcze nie rozszerzyłeś na
35
36
37
38
Por. l Tes 5, 5.
Por. Rdz l, 5.
Por. Ap 6, 14.
Por. Ps 103, 2. wszystkie strony świata sławy tych ludzi ona rozniosła
się dopiero po ich śmierci.
Pozwól nam, Panie, spojrzeć na te niebiosa, dzieło pal-
ców Twoich. Rozegnaj sprzed naszych oczu chmurę, jaką
zasłoniłeś ten firmament. W nim jest świadectwo Twe, da-
jące mądrość dzieciom małym. Spraw, Boże mój, by nic
nie tłumiło chwały Twej, głoszonej ustami niemowląt
i ssących.
Nie znam żadnych innych ksiąg, które by tak skutecznie
gromiły pychę, tak dzielnie pokonywały i nieprzyjaciela,
i tego, kto się opiera Tobie, odrzucając pojednanie z Tobą
i broniąc swoich grzechów. Nie spotkałem, Panie, nigdzie
indziej nie spotkałem słów równie czystych, słów, które by
równie mocno skłaniały do wyznań i które by tak bardzo
ułatwiały pochylenie karku pod jarzmo Twe albo tak ła-
godnie mnie namawiały do służenia Tobie, a nie sobie sa-
memu. Obym rozumiał te słowa, dobry Ojcze! Udziel tej
łaski mnie, który się im poddaję, bo przecież właśnie dla
uległych utwierdziłeś je tak niewzruszenie.
Ponad firmamentem Twego Pisma są, jak wierzę, inne
wody, nieśmiertelne i ziemskiemu skażeniu nie podległe.
Niechże chwalą imię Twe, niech Cię wysławiają te nad-
niebiańskie zastępy Twoich aniołów. Oni nie potrzebują
spoglądać na nasz firmament, aby przez odczytywanie jego
tekstu poznawać Twoje słowo. Zawsze bowiem oblicze
Twoje widzą i na nim odczytują, bez pomocy sylab zapi-
sanych w czasie, czego żąda wieczna wola Twoja. Oni ją
odczytują, wybierają i miłują. Zawsze czytają, a nigdy
nie przemija to, co odczytują. Wybierając bowiem i miłu-
jąc, odczytują samą niezmienność Twego zamysłu. Tekst,
który odczytują, nie będzie zamknięty. Ich Księga nie bę-
dzie zwinięta. Bo Księgą tą jesteś dla nich Ty sam, a Ty
wiecznie jesteś. Wyznaczyłeś im miejsce ponad naszym
firmamentem, który utwierdziłeś, aby nim osłonić słabe
ludy żyjące tu w dole. Utwierdziłeś nasz firmament po to, aby mogły ku niemu spoglądać w górę te
słabe ludy i po-
znawać miłosierdzie Twoje, w czasie ukazujące Ciebie,
który wszelki czas stworzyłeś. W niebie, Panie, miłosier-
dzie Twoje, a prawda Twoja do chmur." 39 Przechodzą
chmury, niebo pozostaje. Przechodzą głosiciele słowa Twe-
go z tego życia do innego życia; a Pismo Twoje aż do koń-
ca tego świata nad ludami będzie rozpostarte.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl