[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tato opowiedział mnie i Paulowi o latach swojej
młodości, o ojcu i o... o naszej mamie. Przyznał, że
zwierzył ci się ze wszystkiego, ponieważ na to zasługu
jesz i chciał, żebyś zrozumiała, dlaczego potraktował
ciÄ™ tak okrutnie.
RS
- Wasz ojciec jest naprawdę niezwykłym człowie
kiem. Mówienie o przeszłości w tak bolesnej sytuacji
wymagało od niego wielkiej odwagi.
Monique zwiesiła głowę.
- Zawsze mnie dziwiło, że się powtórnie nie ożenił.
Cieszyłam się z tego, ponieważ nie chciałam, by w na
szej rodzinie coś się zmieniło.
Hallie współczuła jej całym sercem. Miała ochotę
utulić to zranione dziecko, lecz tylko podciągnęła wyżej
kolana i kurczowo objęła je rękami.
- Czym przejęłaś się najbardziej?
Monique milczała długo.
- Tym, że... że - wybuchnęła - mogłabym kiedyś
być taka jak mama,
A zatem modlitwa Hallie została wysłuchana. Mo
nique nie obróciła się przeciw ojcu.
- Możesz być z siebie dumna. Odziedziczyłaś jej naj
lepsze cechy i urodę, wszystko, co oczarowało twego ojca.
Nigdy nie zapomnij, że kiedy się poznali, kochał ją gorąco
i prawdziwie. To ważne. Ale... Monique... nie mogłaś
odziedziczyć po niej jej nieszczęsnego losu, wynikającego
z wychowania. Dziecku należy wpoić zasady. W rodzinie
twojej mamy musiało się dziać niedobrze, skoro uciekła
z domu. Dlatego stała się taką, a nie inną osobą. Z pew
nością nie miała ojca, który byłby dla niej opoką i prze
wodnikiem, takim jak twój tato dla was.
- Nie ma nikogo takiego jak tato.
- Zgadza siÄ™. A jak dobrze siÄ™ zastanowisz, ojciec
twojego taty--- nieważne, jakim był despotą - musiał
zrobić dużo dobrego, skoro wychował takiego człowie-
RS
ka jak wasz ojciec. Ty i Paul zostaliście obdarowani
miłością, jaką powinno otrzymać każde dziecko. To
oczywiste. Jesteście oboje tak wyjątkowi, że przerasta
cie o głowę wszystkich waszych znajomych, jakich po
znałam w Paryżu. Sprawiliście, że was pokochałam,
choć nie powinnam...
- Dziękuję - szepnęła Monique. - Ja też cię kocham.
Objęły się spontanicznie i siedziały w ciszy. Kiedy
Monique przeniosła się na swoje łóżko, Hallie zgasiła
lampkę i okryła się kołdrą. Wiedziała już, że dziewczy
na poradzi sobie psychicznie. Myślała o Vincencie.
W jakim stanie ducha był teraz? A Paul? Ciekawe, jak
zareagował, dowiedziawszy się prawdy o matce. Hallie
wtuliła twarz w poduszkę i zapłakała.
Vincent usiłował zasnąć, ale o świcie poddał się.
Zwlókł się z łóżka, wziął prysznic i przed siódmą, ogolo
ny, w świeżej sportowej koszuli i dżinsach, zszedł na dół.
Miał nadzieję, że Hallie już wstała. Musiał z nią poroz
mawiać, gdyż Paul po wyjściu Monique powiedział mu
masÄ™ niepokojÄ…cych rzeczy. Zazwyczaj tak spontaniczna,
a niekiedy również bezwzględnie szczera była jego córka.
Tej nocy stało się jednak inaczej. Wymknęła się od niego
jak widmo, blada i milcząca, a Paul odpowiedział agre
sywnie. Na wynurzenia, które tyle kosztowały Vincenta,
zareagował nonszalancko, a rozmawiać chciał, owszem,
ale o Hallie.
- Przykro mi, że nie ułożyło się wam z matką jak
należy, nie rozumiem jednak, dlaczego posunąłeś się do
kłamstwa.
RS
- Próbowałem uchronić was przed cierpieniem, to
jasne.
- Mam w nosie twoją tak zwaną troskę. Mnóstwo
chłopaków z mojej szkoły w Paryżu przeżyło podobne
historie. Nawet matka Luca wykołowała jego ojca. Zda
rza się... Rzecz w tym, że Hallie w niczym nie przypo
mina twojej byłej żony. Owszem, jest ode mnie starsza,
ale wcale mi to nie przeszkadza, podobnie jak ciebie nie
obchodziła różnica wieku między tobą a mamą. I jesz
cze jedno. Hallie była już mężatką, i to szczęśliwą.
Takich rewelacji Vincent się nie spodziewał. Nie ro
zumiał, dlaczego wiadomość ta aż tak go poruszyła, lecz
poczuł się dziwnie zakłopotany.
- Mąż Hallie umarł nagle, więc niech ci się nie wy
daje, że po prostu zachciało jej się innego mężczyzny.
Obecnie sama nie wie, czego chce. Uczciwie mi to
powiedziała. Dlatego zgodziła się przyjechać do St.
Genes. Dojrzewa do nowej miłości. Pokocha mnie, zo
baczysz. Nie tak jak niegdyś męża, to jasne, ale jestem
gotów czekać. Kiedyś przestanie wreszcie wszędzie go
widzieć i dostrzeże mnie. Została zakonnicą bezhabito-
wą po to, by służąc ludziom, uporać się z własnym cier
pieniem. - Obrzucił ojca złośliwym spojrzeniem. - Ja
koś trudno mi dopatrzyć się podobieństwa między nią
a moją mamuśką. Jestem wdzięczny losowi, że zajęła
się służbą Bogu. Inaczej nigdy bym jej nie poznał. Po
wiem ci jednak najzupełniej szczerze - uważam, że
życie w zakonie to coś nie dla niej i zamierzam to
udowodnić! - Rozsierdzony, wybiegł z sypialni ojca
i trzasnÄ…Å‚ drzwiami.
RS
- Etvige... - Vincent rozejrzał się po kuchni. - Nie
widziałaś gdzieś Hallie?
- Owszem, była tu niedawno. Powiedziała, że wy
biera siÄ™ do miasta.
Vincentowi załomotało w skroniach.
- A dzieciaki? Schodziły już na dół?
- A skądże! Zpią jak susły. Podać panu kawę i ma
ślane bułeczki?
- Nie, dzięki. Jadę w interesach do Libourne. Po
wiedz dzieciom, że wrócę na kolację.
Parę minut pózniej zobaczył z samochodu jasnowło
są kobietę. Szła szybkim krokiem. Była w tenisówkach,
zwykłej spódnicy i w bluzce, na którą zarzuciła lekki
sweterek. Nie mógł oderwać oczu od jej zgrabnej syl
wetki i długich nóg. Nigdy nie podrywał cudzych żon,
lecz raptem pozazdrościł mężczyznie, który niegdyś
miał prawo być z nią w dzień i w nocy. Jej mężowi,
znającemu ją całą, w każdym sensie...
Teraz, gdy wiedział już, że Hallie była mężatką, my
ślał o niej inaczej niż przedtem. Do tej pory zaliczał i ją,
i swego syna do tej samej kategorii istot - młodych,
niewinnych, niedoświadczonych. Nic dalszego od pra
wdy! Zarówno w przypadku Hallie, jak i być może
w przypadku Paula. Syn interesował się dziewczętami
już jako szesnastolatek, ale - o ile Vincent się oriento
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl