Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że jesteś w tak świetnej
formie.
Claire zauważyła, że przyjaciółka obrzuciła niezbyt miłym
spojrzeniem swego kuzyna Chrisa, opalającego się przy basenie.
- Wieści o moim opłakanym stanie były chyba mocno przesadzone. -
W głosie Claire pobrzmiewały wesołe tony.
- Właśnie widzę. - Miranda nadal wpatrywała się w Chrisa, który
machnął ręką na powitanie i szybko przykrył twarz ręcznikiem
kąpielowym. - Tak to jest, gdy czerpiemy informacje z niepewnych zródeł.
Przy basenie są przekąski, częstujcie się. Ja, oczywiście, muszę się głodzić
67
R S
w imię mojej kariery, ale ciebie, Claire, to zmartwienie nie dotyczy. Nikt
nie wymaga od dziennikarek, by były wiotkie.
- Nie, ale założę się, że wszyscy oczekują, iż gwiazda filmowa nie
będzie płaska jak deska - szepnęła Claire pod nosem.
Wiedziała, że Miranda nie mogła tego usłyszeć, lecz tłumiony
chichot, który doszedł zza jej pleców, uświadomił jej, że do Aleka dotarły
jej słowa. Przyrzekła mu co prawda, że postara się pohamować swój
złośliwy język, jednak zachowanie Mirandy zmusiło ją do złamania danej
obietnicy.
- Mówiłaś coś? - spytała Miranda.
Z pomocą pośpieszył Alec, który objął Claire ramieniem i
powiedział:
- Claire zwierzyła mi się, że jedzenie wygląda tak apetycznie, iż nie
może oprzeć się pokusie.
Niektóre pokusy dużo łatwiej zwalczyć niż inne, pomyślała Claire,
gdy poczuła dłoń Aleka na swoim biodrze. Zmusiła się jednak do tego, by
skupić się na słowach Mirandy, która przedstawiała im pozostałych gości.
Claire zazwyczaj z łatwością zapamiętywała twarze i nazwiska, lecz teraz
tłum wizażystek, fryzjerów, scenarzystów i producentów zlał się w jedną
nierozpoznawalną masę. Jedyną osobą, która trzymała się na uboczu, była
Renee, chuda i koścista psychoterapeutka Mirandy. Rzesza gości, zgodnie
z przewidywaniami Aleka, z lubością pochłaniała wegetariańskie potrawy.
Na stole piętrzyły się półmiski z sałatkami, sosami, warzywami i owocami.
Larry, osobisty sekretarz Mirandy, zdradził swą branżę i przyłączył się do
tłumu krewnych Mirandy, którzy zgromadzili się przy stole z mięsnymi
potrawami.
Z domu wyszła kobieta. Miranda pomachała do niej i krzyknęła:
68
R S
- Christine, chodz do nas, musisz poznać moją dawną przyjaciółkę,
Claire.
- Dzięki Bogu, że przyjechałaś. - Christine Colby podeszła i
przywitała się z Claire i Alekiem. - Wreszcie widzę kogoś, kto nie jest
spokrewniony z naszą gwiazdą.
A więc występuję tu jako jej jedyna przyjaciółka, pomyślała Claire.
To oznacza, że Miranda w ogóle nie ma przyjaciół. Nic dziwnego, biorąc
pod uwagę jej charakter. Claire przez moment zrobiło się żal Mirandy.
To uczucie jednak szybko minęło.
- Oczywiście, mam innych przyjaciół. Ale są bardzo zajęci. Być
może przyjedzie aktor, z którym się kiedyś spotykałam. Pozostałych ekipa
Christine sfilmuje u nich w domu, a pózniej wmontuje to w materiał
nakręcony tutaj. Nikt się w tym nie połapie.
- To wspaniale - przerwał jej Alec, jednocześnie dając Claire sójkę w
bok.
Zorientowała się, że miało to być ostrzeżenie, by trzymała język za
zębami, ale postanowiła je zignorować.
- Szkoda, że nikt z twoich przyjaciół nie pozna ludzi, którym tak
wiele zawdzięczasz. - Claire ruchem głowy wskazała na bufet przy
basenie, gdzie hałaśliwa ciotka Mirandy, Fay, wyrywała ostatnią krewetkę
pokrytemu sprośnymi tatuażami kuzynowi. - Wielka szkoda, że nie
zaprosiłaś Scotta Granville'a i pani Schibley, która prowadziła szkolne
kółko teatralne.
- Przecież tam, za basenem... - Serce Claire podeszło do gardła.
Czyżby Scott był na przyjęciu? Jak powinna się zachować? Co należałoby
mu powiedzieć? Czy lepiej go spoliczkować, czy wpaść mu w ramiona? -
...jest pani Schibley - dokończyła Christine.
69
R S
- Może chcesz się z nią przywitać? - zapytała Miranda.
- Może pózniej - odpowiedziała uspokojona Claire.
- Chodz, pokażę ci twój pokój - zaproponowała Miranda.
Claire zdziwiła się, że Miranda nie o wspomniała nic o pokoju
Aleka, lecz powstrzymała się od komentarza. Miranda, Claire i Alec weszli
do domu.
- Pewnie jesteście trochę zmęczeni. Odpocznijcie w swoim pokoju,
spotkamy się w jadalni o szóstej - zaproponowała Miranda.
Przeszli przez duży hol, mijając po drodze pootwierane drzwi
licznych, identycznie urządzonych sypialni. Miranda zatrzymała się przy
jednym z pokoi, oparła o framugę i westchnęła ciężko.
- Udało mi się wywalczyć, że w niektórych pokojach są barki z
alkoholem - poinformowała gości - Dobrze, że moi rodzice są bardziej
tolerancyjni niż inni członkowie rodziny. Jeśli macie ochotę, przygotujcie
sobie drinka.
- Nie boisz się, że ktoś się upije? Może dojść do skandalu -
zauważyła Claire.
- Och, tym się zupełnie nie przejmuję. Wszyscy wiedzą, że ludzie z
branży filmowej nie wylewają za kołnierz. Oczywiście, macie wspólny
pokój.
- Co takiego? - spytali równocześnie Claire i Alec.
- Mój Boże, jak na ludzi, którzy planują spędzić razem resztę życia,
wydajecie się bardzo przestraszeni perspektywą wspólnej nocy. - Miranda
ujęła się pod boki i przesadnie akcentując słowa, zapytała: - Czy wy aby na
pewno jesteście zaręczeni?
Alec parsknął wymuszonym śmiechem, który głośnym echem
rozniósł się po olbrzymim holu. Miranda przyłączyła się do niego. Ten
70
R S
napad wesołości trwał zbyt długo, dlatego zdenerwowana Claire znacząco
spojrzała na zegarek.
- Cóż za zabawne pytanie - stwierdził Alec. Objął Claire i uniósł ją
do góry. Zawisła na jego szyi, modląc się w duchu, by jej nie upuścił. Ze
zdumieniem stwierdziła, że choć nie jest jej zbyt wygodnie, bliskość Aleka
daje jej niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. - Jesteśmy tylko trochę
zdziwieni, bo Claire ostrzegała mnie, że twoi rodzice są raczej staromodni i
że tę noc na pewno spędzimy osobno. Cieszę się, że jest inaczej. A ty,
kochanie? - zwrócił się do Claire.
- Oczywiście - odpowiedziała nieco zduszonym szeptem, ponieważ
właśnie w tym momencie Alec wzmógł uścisk.
Chociaż Claire uważała, że talent aktorski Aleka nie jest
najwyższych lotów, Miranda zdawała się usatysfakcjonowana tym
wytłumaczeniem.
- Bawcie się dobrze. Pózniej ktoś pomoże wam wnieść bagaże.
- Dzięki - powiedział Alec, prawie wlokąc Claire do pokoju.
Wystawił głowę za drzwi i krzyknął: - Cieszę się, że cię poznałem,
Mirando!
- Ja też, Alec... - zaczęła mówić Miranda, ale w tym momencie
Claire postanowiła działać.
Usłyszała bowiem w głosie przyjaciółki prowokacyjne nutki i
wiedziała, do czego to może doprowadzić. Gwałtownie schwyciła Aleka za
pasek od spodni i siłą wciągnęła go do pokoju. Zamknął drzwi od sypialni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org