[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciętnym, sfrustrowanym człowieku.
To ja opisałam go jako zjawisko w skali całego kraju.
To samo dzieje się w całej Ameryce:
Rekordowy rok pod względem liczby wydanych zezwoleń na posiadanie broni palnej;
Wzrastająca liczba osiedlowych patroli oraz zawziętych strażników lokalnych parkingów;
Wiwaty na widok pobitych i skopanych bandziorów;
Podkładanie ognia w narkotykowych melinach stało się popularną rozrywką;
Tajemnicze wydarzenia w metrze złowrogi łobuz wymachujący nożem zastrzelony przez
nieznaną osobę lub osoby .
Jamie poinformował mnie, że zzieleniałam, a następnie kazał mi wejść do gabinetu.
Bo to powód do mdłości, a nie do dumy mruknęłam.
Ja czuję się dobrze oświadczył. Dzwonił Zack. Przedstawiciele wymiaru
sprawiedliwości odbyli właśnie jedno ze swoich spotkań koordynacyjnych , wiesz policja,
prokuratorzy, sędziowie, pracownicy więziennictwa.
Brzmi fascynująco odrzekłam.
Jamie dał się nabrać.
Nie ma nic bardziej podniecającego niż infiltracja obozu przeciwnika. Zadowolony
zakręcił na blacie przyciskiem do papieru, po czym złapał go. Był tam jeden z ludzi Barta.
Także Zack, lecz tylko jako obserwator. Głównym przedstawicielem policji był pewien
czarnoskóry detektyw.
Stan Cole? zapytałam z wahaniem... i chrząknęłam. Stan i Zack.
Nie znali się jeszcze. Teraz już tak. Uśmiechnął się Jamie. Staliśmy się specyficznym
elementem przestępczym... to złe wieści. Zaproponowano stworzenie grupy specjalnej do
rozprawienia się z nami.
Dobra nowina to fakt, że nie potrafią się dogadać. Celem tych spotkań jest koordynacja
wewnętrzny żart, jak twierdzi Bart. Szczególnie że jego człowiek zdołał podsunąć im mnóstwo
lipnych tropów. Był rozpromieniony.
Co się z tobą dzieje! wydarłam się na niego. Grupa specjalna! Policja.
Są zdemoralizowani. I wierz mi, cierpią na brak personelu.
Jak gdybym słyszała Zacka ględzącego o sile policji z trudnością dorównującej stanowi
sprzed dwudziestu pięciu lat.
Jawnie łamiecie prawo i uchodzi wam to na sucho! zawołałam. Czy policja jest aż tak
głupia?
Jamie sprawiał wrażenie zrezygnowanego.
Karen, Karen powiedział czy spośród wszystkich ludzi akurat ty nie pojęłaś
najważniejszej sprawy? My jesteśmy zorganizowani. My...
W drzwiach pojawił się Tony.
Chcielibyśmy, żebyś została podczas sesji Tony ego zwrócił się do mnie Jamie.
Kijanko, powiedz jej.
Tony poczerwieniał na dzwięk znienawidzonego przezwiska.
Więc dlatego potrzebujesz godzinki mojego czasu? zaprotestowałam.
Chodzi o jego nawracający koszmar. Pomyślałem, że jeśli przedyskutujemy to we trójkę,
może nastąpi jakaś poprawa.
Kiepski pomysł, Jamie odparłam, zbierając się do wyjścia.
Przeżywa pewien konflikt, Karen. Pomiędzy tobą a osobą, która go wychowała, a
mianowicie uwielbianą siostrą.
Usiadłam.
Starsza siostra Maria nie przypomina za bardzo ideału opiekuńczej matki. Kiedy nie
wyjeżdża w nieznane, by kręcić filmy porno...
Jest tancerką topless wymamrotał Tony, pocierając jednym zniszczonym butem o drugi,
jakby chciał rozpalić ogień. Zledziłem ją kiedyś w drodze do pracy.
Tony karał się ostatnio za zdradę , której dopuścił się względem Marii powiedział cicho
Jamie. Za to, że pragnął mieć matkę, jakiej nigdy nie miał.
Za to, że chciał mnie.
Następną godzinę spędziłam, biorąc udział w cudzym koszmarze.
Rozdział 20
Sobotni poranek spędzony na nadrabianiu biurowych zaległości to mój sposób na relaks.
%7ładnego przerywania ani pogawędek, żadnych dobrze życzących przyjaciół. Klamka przekręciła
się w mojej dłoni.
Westchnęłam, schowałam klucz z powrotem do torebki i weszłam do środka.
Cześć, Rosa. Nie spodziewałam się zastać cię tutaj.
Więc teraz zabijasz się również w weekendy?
A ty to niby co robisz? odgryzłam się.
Spostrzegłam zamknięte drzwi do biura Lee.
A co takiego w sobotni poranek robi tutaj Lee?
Może ma randkę wagi ciężkiej? parsknęła Rosa. Jej wojska pracują wydajniej, gdy
dowódca jest w podróży.
Jesteś dla niej zbyt okrutna skarciłam ją. Lee potrafi być bardzo miła, kiedy się nie
popisuje.
Czyli kiedy?
Zaśmiałam się.
Nic na to nie poradzi. Ona naprawdę się przejmuje. Ma niezwykle wyostrzone poczucie
moralnej ohydy, sama byłam świadkiem.
Ja też przyznała Rosa. Więc dlaczego nie potrafię jej polubić?
Nie jest w twoim typie odparłam i poszłam zapukać do jej drzwi.
Bart usadowił się na brzegu pokrytego skórą biurka. Lee pakowała teczkę.
Słyszałaś? zwróciła się do mnie rumieniąc się. Jutro wyjeżdżamy na kolejny objazd!
Nie słyszałam. Nie potrafiłam tego przełknąć. Kagan posyłał Lee na kolejne Misje? Znowu w
podróży, podczas gdy działalność Stowarzyszenia wciąż pozostawała w centrum
zainteresowania?
Baw się dobrze i nie rzucaj się w oczy. Tylko tyle wydusiłam z siebie.
%7ładne z nich nie zwróciło uwagi na moje słowa. Lee, nosząca skromne perły do
bladoróżowej płóciennej bluzki, zajęta była flirtowaniem. Bart, bardziej beztroski niż
kiedykolwiek zrezygnował z czarnej skóry na korzyść jasnoniebieskiej kurtki sportowej i
mokasynów chłonął Lee, jej figlarnie wykrzywione usta, uwodzicielski śmiech oraz sposób, w
jaki unosiła brwi i zawieszała głos. Z rozbawieniem obserwowałam, jak jego dłoń raz po raz
wraca na oparcie jej fotela.
Nie podobało mi się tylko wrażenie, jakie Lee starała się sprawiać elegancka, doskonale
prezentująca się dama, ściągana z piedestału przez Wielkiego Twardziela. Biedny Bart.
Biedna Lee. Udawanie samo w sobie może być nieszkodliwe, ale nie dla członka władz
tajnej organizacji, która właśnie zwróciła na siebie uwagę policji.
Położyłam rękę na jej ramieniu.
Lee zaczęłam, lecz zawahałam się. Cóż mogłam jej powiedzieć prócz: bądz ostrożna.
Uśmiechnęła się i poklepała mnie po dłoni.
Aha, omal nie zapomniałam. Jest dla ciebie wiadomość. Od jakiejś panny Cole.
Ciekawe. Claudia nigdy nie telefonowała do mnie pod numer siedziby Stowarzyszenia.
Wróciłam do swojego biurka, żeby się z nią skontaktować. Mój telefon zadzwonił, zanim jeszcze
zdążyłam podnieść słuchawkę. To była Angela.
SOS, Karen. Jestem w mieszkaniu Tony ego. Jak szybko możesz do nas przyjechać?
Coś się stało Tony emu? : Nic mu nie jest.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl