[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak spragnieni nie są do nich zdolni.
Reese kopniakiem odrzucił ubranie na bok i znowu
przytulił ją do siebie. Charley płonęła. Nie protestowała, gdy
położył ją na podłodze. Gwałtownie wciągnęła powietrze - i
pod wpływem jego pocałunków, jak i tego, że podłoga była
bardzo zimna. Była także, ponad wszelką wątpliwość, twarda.
Reese opamiętał się na moment.
- Bardzo ci niewygodnie? - zapytał, spoglądając na drzwi
swojej małej sypialni. - Tam jest łóżko - dodał ochryple.
Charley wyciągnęła ramiona i przycisnęła jego głowę z
powrotem do siebie.
- Za daleko - zamruczała.
Pomimo ogromnego napięcia Reese uśmiechnął się i
ściągnął z kanapy trzy poduszki.
- Teraz lepiej? - zapytał, układając je pod nią. Powoli
potrząsnęła głową.
- Jeszcze nie, jeszcze nie - szepnęła.
Wiedział, co miała na myśli.
Nie rozmawiali już więcej o sypialni i niewygodach. Dwie
bliskie dusze, które zbyt długo były rozdzielone, złączyły się
nareszcie. Spragnione usta Reese'a zawładnęły ciałem
Charley, całując ją bez końca. Z miłości i pożądania znalazła
się na granicy obłędu. Jej usta, mimo odrętwienia, błagały o
jeszcze. Charley była nienasycona.
Reese uniósł się na łokciu, popchnął ją głębiej na poduszki
i położył się na niej. Czując jego ciężar, miała wrażenie, że
znalazła się w niebie. Jej ciało prężyło się, odwzajemniając
miłość.
Nie mógł czekać ani chwili dłużej. Aagodnym naporem
ciała rozchylił jej nogi i wszedł do raju, który tak długo był
przed nim zamknięty.
To był raj. Charley jęknęła, tracąc prawie świadomość.
- Powoli - usłyszała gorący szept Reese'a. - Mamy przed
sobą całą wieczność.
Lecz pomimo szaleństwa uczuć Charley miała
świadomość, że to nieprawda. Przylgnęła do niego, choć
wiedziała, że nie powinna tego robić.
- Ta chwila, Reese! Liczy się tylko ta chwila - zawołała.
- Och, Charley, Charley. Tak za tobą tęskniłem -
wyszeptał i poprowadził ją na wyżyny, na które tylko on mógł
ją zabrać.
To była szalona, magiczna podróż do wieczności. Tylko
jego rozkołysane ciało łączyło ją z rzeczywistością, gdy
wznosiła się ku niebu i sięgając gwiazd odsuwała od siebie
cały realny świat.
Lecz wszystkie podróże mają swój kres.
Charley westchnęła głęboko. Spokojna błogość przenikała
jej ciało i rozlewała się od stóp do głów. Otworzyła oczy i
spojrzała na Reese'a. Wiedziała, że go kocha. Nie było sensu
zaprzeczać. Ten wieczór rozwiał złudzenia.
Czułym gestem odgarnęła kosmyk ciemnych włosów,
który zsunął się na czoło Reese'a.
- Nie trudz się - powiedział. - Za chwilę znowu opadnie.
- Znowu? - zapytała, odgadując jego myśli.
- Znowu? - potwierdził z błyskiem w oczach.
- Twój zapał mnie zdumiewa.
- Przez dwanaście miesięcy można nabrać dużo zapału -
powiedział, biorąc w dłonie jej twarz. Spojrzała na niego
zdumiona. Chyba nie miał na myśli...
- Dwanaście miesięcy? - zapytała.
Uśmiechnął się do niej, najzwyczajniej potwierdził - bez
fanfar i bez zakłopotania:
- Należę do tego rzadkiego gatunku mężczyzn, za którym
wy, kobiety powinnyście się uganiać. Muszę coś czuć do
kobiety, zanim pójdę z nią do łóżka. Pozbawiona uczuć
kopulacja nie ma dla mnie żadnego uroku - uśmiechnął się
szeroko, widząc jej zdumienie. - Zawsze zostaje jogging, jak
trzeba się trochę zmęczyć - dodał.
Myślami powróciła do słów, które wypowiedział
przedtem.
- A co teraz czujesz? - zapytała, pragnąc, by mówił jej o
miłości, a zarazem zdając sobie sprawę, że to może prowadzić
do zguby. Była jak ćma zwabiona blaskiem płomienia. Nie
zdołała w pełni opanować zasad wpajanych jej w FBI...
- Jestem wykończony - zwierzył się - ale czuję się
wspaniale.
- Tak właśnie wyglądasz - powiedziała, ukrywając zawód,
jaki sprawiły jej te słowa.
- Upewnijmy się - zaproponował z diabolicznym
błyskiem w oczach. - Ale tym razem - podniósł się na kolana i
podał jej rękę - skorzystamy z łóżka.
Wstał, pociągając ją za sobą. A potem znów ją pocałował.
Pocałunek, który prawie odebrał jej świadomość,' był
wspaniały, pełny i bogaty.
- Ciągle za daleko do sypialni? - zażartował.
- Właściwie... nie tak bardzo... - leniwie wymawiając
słowa, oparła głowę na jego muskularnej piersi.
W następnej chwili Reese wziął ją na ręce.
- %7łebyś nigdy nie mówiła, że nie jestem rycerskim
kochankiem - powiedział ze śmiechem, niosąc ją do
sąsiedniego pokoju.
Charley przylgnęła policzkiem do jego owłosionego torsu,
wsłuchując się w uspokajający rytm serca. Zamknęła oczy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl